Gajówka.

Gajówka.
Gajówka. Widok z naszej sypialni w maju.

O mnie

Moje zdjęcie
Witam u siebie. Lubię pisać o życiu, podróżach i trochę o przemijaniu.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Wspólczesna inwazja Anglików na Francję. English invasion in France.

Notre Père qui êtes aux cieux - Restez-y - Et nous nous resterons sur la terre - Qui est quelque fois si jolie.
La Redorte
 
Notre Père qui êtes aux cieux - Restez-y - Et nous nous resterons sur la terre - Qui est quelque fois si jolie.-J.Prevert
Notre Père qui êtes aux cieux - Restez-y - Et nous nous resterons sur la terre - Qui est quelque fois si jo
Notre Père qui êtes aux cieux - Restez-y - Et nous nous resterons sur la terre - Qui est quelque fois si jolie.



Notre Père qui êtes aux cieux - Restez-y - Et nous nous resterons sur la terre - Qui est quelque foi
Kim bardzo mnie kiedyś rozśmieszył, jak spytał czy Polska miała kiedyś jakieś kolonie zamorskie. Ja pamiętam tylko awanturnika Maurycego Beniowskiego, który był królem Madagaskaru i gdzieś na dnie pamięci księcia Kurlandii, chrześniaka króla Jakuba I Stuarta, który dostał w prezencieTobago. A Madagaskar Francuzi chcieli nam dać w cesji w 1937r., z hasłem „Żydzi na Madagaskar”, ale z powodu wojny nie doszło do „transakcji”. Co za ciekawy historyczny epizod!
 Dla Napoleona walczyliśmy na Haiti, znany epizod tak wzruszająco opisywany w „Popiołach”.
 Po ostatnim trzęsieniu ziemi na Haiti/ styczeń 2010/, ukazał się raz taki artykuł o rodzinach o polskich nazwiskach na Haiti. Okazały się one potomkami dawnych żołnierzy napoleońskich. A ja przypadkiem poznałam jedną dziewczynę na Florydzie z takiej rodziny. Rzad amerykański pomaga Haitańczykom po trzęsieniu min. w uproszczeniu regul dotyczących zatrudnienia. Na Florydzie dużo kobiet pracuje jako opiekunki i pielęgniarki,znają angielski i francuski, a ich kreolski język jest trzecim na Florydzie po angielskim i hiszpańskim, widziałam informacje w państwowych urzędach.
Anglicy przez cale swoje pokolenia byli podatni na różne wpływy kolonialne, podobnie było z Francuzami, Holendrami, Hiszpanami. Jak się przegląda tytuły ich książek, to często pojawiają się takie nawiązywania do kolonialnych czasów i ich głębokich wpływów na osobowość  narodu, na kulturowość, historię materialną. Amerykanie, z kolei maja wszystkie narody u siebie i tez chętnie korzystają z ich dziedzictwa. Mój Kim jest taką mieszanką angielsko-amerykańską, a z powodu swojej pracy na statkach  na całym  swiecie osiągnął stan  etnograficznego kosmopolityzmu, ja to tak nazywam. Nie rozumie tylko post-komunistycznej mentalności. I dobrze.
A dlaczego o tym piszę? Bo się zastanawiam skąd się bierze ta współczesna inwazja angielskich emerytów na Francję?
Impreza  organizacji Vivre ensemble en Minervois z okazji Paques, zwroćcie uwagę na motto o winie. Przy akordeonie i winie z winnic La Pech d`Andre zabawa była przednia, a odbywała się w bistro George Brassens`a, nie mogło zabraknąć Pornografii /!/. Nasz "Zespół Reprezentacyjny" kiedyś upowszechnił Brassensa, a ja z Francuzami rozmawiałam o Wysockim i Marinie Vlady. Takie międzykulturowe pogawędki o pijaństwie i bólu egzystencjonalnym przy winie.  Zastanawialismy się też czy Kosciuszko z La Fayette`em dobrze sie znali, bo jako nieliczni obcokrajowcy należeli do Towarzystwa Cyncynnatów. A ja później wyczytałam,że pomnik Kosciuszki w Waszyngtonie stoi na Placu La Fayette. Kiedyś chodziłam do szkoły podstawowej im T.Kościuszki i bardzo dużo o nim pamietam, bo brałam udział w konkursach ku czci patrona. Tak wyglądają "nasze" winnice, a zobaczycie za tydzień, już puściły listki.
 Myślą, że będą odmianą Wilhelma Zwycięzcy i zaprowadzą tu  swoje porządki, np. w kwestii psich kup i parkowania, zarządzania państwem i może jeszcze języka?! To tylko takie żartobliwe pytanie retoryczne.
Chociaz coraz więcej takich przybytków, i tak francuskie psy zostawiają odchody na chodnikach i właściciele niewiele sobie z tego robią.
 Dlaczego tak wielu Holendrów tu przybywa, "cheese heads", jak to Kim śmiesznie mówi, i Szwedów, a nie ma  wielu Norwegów, Duńczyków, czy Szwajcarów. Czy te dwa narody, czyli Anglicy i Holendrzy mają taką mobilność we krwi, czy tylko z powodu słońca przeprowadzają się  na emeryturze i stabilnego funta? Belgów to rozumiem, bo ten sam język. Często o tym rozmawiamy w towarzystwie i oni głównie podają powód słońca,  o pieniądzach się nie mówi, jak to między dżentelmenami, ale  funt zawsze lepiej stoi wobec euro, kiedyś to był stosunek 1.8, obecnie tak po naszemu złotowkę wiecej. I ich wyobrażenie o życiu na emeryturze, to   luxe ,  haute cousine ,  rozkoszowanie się przyjemnościami, kreatywną bezczynnością / to conajmniej brzmi jak oksymoron/ tu się realizuje. Mnie się  wydaje, że Anglicy to szczególny naród, jeżeli by rozpatrywać umiejętność adaptacji i chęć na zmiany w każdym wieku. Oni tutaj tworzą państwo w państwie. Ponadto szczególni ludzie zamieszkują Francję, oni już wcześniej podczas swojego życia mieszkali w różnych miejscach, najpierw ze swoim Rodzicami,/ często dyplomaci różnego szczebla, naukowcy,oficerowie  British Army i Navy,  nauczyciele języka angielskiego/ potem sami, śladem rodziców wykonywali ciekawe prace w krajach byłego Imperium. Takich ludzi tu poznaję i oni tu świetnie organizują się w swoje "Senior League" i inne circles. Ponadto zauważyłam takie zminiaturyzowane klasy społeczne, niektórzy są poza circle, albo są w innych gronach, stowarzyszeniach, grupach, kościołach. To fascynujące dla mnie, ta  ich  obserwacja. To jakby dokumentalna ścieżka filmowa , taka nowa migracja Anglofonów. A ponieważ mój amerykańsko-brytyjski mąż jest sam takim melanżem  elity, podupadłej obecnie znacznie, jak polska zubożała szlachta,:)) i  bardzo demokratycznych zawodów, jesteśmy zapraszani w różne towarzystwa. A ja czasami się czuję jak Kate Bates w Titanicu.
I podobają  się  Anglikom francuskie domy z charakterem, bo  może znudziły im się te ichniejsze szeregi jednakowych willi z wiktoriańskim nudnym szykiem, czy też inne rzędy  schludnych domów w zabudowanych, równo wyznaczonych ulicach. Tu  przyjeżdżają Anglicy  z Londynu i innych dużych miast, z angielskiej Kanady, Nowej Anglii w US. I najważniejsza jest location w słońcu, jak w telewizyjnym programie "Places in the sun".
Domy w Prowansji i Langwedocji są stylowe, w ogóle w całej Francji,
historyczne, z charakterem,  niespotykanym urokiem, nawet te najmniejsze,wciśnięte gdzieś w rogu miedzy innymi kamieniczkami, albo „doklejone” do większego sąsiada / jak nasz/.  Mają różnej wielkości okna, często zaraz nad ziemią, kolorowe okiennice,  drewniane,ozdobne  drzwi z kołatką, 
albo ogromne bramy, za którymi kryją się piękne dziedzińce z małymi fontannami, wewnętrznymi ogrodami. Nawiązują tutaj do arabskiej architektury. W starych, kamiennych kamieniczkach nie ma balkonów, wąska, ściśnięta zabudowa z obu stron uniemożliwia takie „luksusy”. Czasami maja takie zgłębione tarasy, jakby zamiast pomieszczenia był balkon. Domy są różnej wysokości, wąskie, ich ozdobą jest pastelowa kolorystyka i kwiaty wypływające zewsząd, piękne donice. Rośliny  kwitną i rosną  obficie nawet w cieniu. Niektórzy latami   przekształcają ogromne  "barns" i  "remises" w oryginalne domy i tu widać fantazję  i ogromne zasoby finansowe. 
Widzicie te zarosnięte schodki? To wieżyczka w naszym Pepieux.
   
 A w srodku domow oryginalny rozkład,każdy dom inny, inne przejścia miedzy pokojami, hallami,  malutkie zakamarki, schowki, różne poziomy,mini-schodki,drzwi ,ściany i okienka wewnętrzne niby witrażowe,mają dekoracyjne uchwyty klamki i okna. Schody na górę, najczęściej wąskie, secesja i neoromantyzm czyli takie średniowiecze kamienne.  Male kominki w każdym pokoju,podłogi takie różne, połączenie kamienia, starej terakoty ,drewna  i kilka dywaników jakby niedbale rozrzuconych.
Na tej sofie najlepiej odpoczywać, przed sobą ma się kominek. Za sofą wejście do domu  i kuchnia
A jakie oryginalne meble! Najczęściej komody, etażerki,fotele i krzesła , gdzie każde inne. Wielkie stoly w jadalni, ogromne łoża w sypialniach. Wręcz nadliczebność lamp, lampek, kinkietów,różnego oświetlenia, ale nie ma górnego. Dalej prawdziwy charakter tworzą obrazy na ścianach, pamiątkowe bibeloty na komodach, ładne obrusy, serwetki, poduszki i kwiaty.
Przed kominkiem

Schody na górę, po lewej kuchnia
 W oknach nie ma firanek, czasami do polowy okna, bo takie piękne  ramy okienne  i ich uchwyty to szkoda  zasłaniać. Wydawałoby  się, ze to barokowość taka obfitość, nie to osobowość właściciela, charakter regionu, osobliwość miejsca, ciągłość historyczna, już od starożytnych Grekow. I te wpływy wszystkich kolonii, które zostawiły ślady w kulturze materialnej państwa.  Lekkość i wytrzymałość  bambusów, kolorystyka i ornamentyka arabska,  chiński konfucjonizm, entuzjazm i gorące rytmy Nowego Orleanu i nie wiem, co jeszcze? Francja w każdej odsłonie jest piękna! Nasz domek w poście- My "property" in Languedoc. Nie wiem, jak to się robi, dziewczyny piszą "tutaj" i się wyświetla ta strona?

A nasze nieszczęśliwe państwo zostało tak bardzo okaleczone przez historię.Stale o tym myślę. Nawet wczoraj na spotkaniu mówiłam o naszych królach elekcyjnych i  jak rozgrabiono nasz kraj.A Kim się przyznawał do dalekich polsko-pruskich korzeni! Chyba chciał mi zrobić przyjemność.





4 komentarze:

  1. Ardiolo jakie cudowne zdjęcie w nagłóku bloga!!! Uwielbiam taki pastelowy fiolet, a ta ściana i uliczka idealnie komponują się z kwitnącym pnączem :)))

    Z chęcią bym kilka takich domów odwiedziła :) A wiesz, że śniłaś mi się ostatnio? Gościłam u Ciebie w domu, hehe :) I pokazywałaś mi swoją piękną okolicę! Kusi mnie południe Francji od dawna, teraz (przez Ciebie:)) nawet podświadomość mnie tam rzuca!

    Co do Anglików i ich "inwazji" to myśle, że to słońce ich ciągnie przede wszystkim w te rejony :) sama mieszkając na mojej wyspie myślę, że starość bym chciała spędzić w cieplejszym miejscu, kto wie - może Indie ;) Zawsze nagrywam sobie programy z cyklu "Place in the Sun" - brytyjski program o ludziach, którzy szukają domu w jakis słonecznych miejscach :) Sporo odcinków było już z południa Francji, ale też popularna jest Portugalia i Hiszpania (zwłaszcza Wyspy Kanaryjskie) - nieruchomości są tam znacznie tańsze w porównaniu z Wyspami, lot krótki, klimat piękny - czegóż chcieć więcej :) Znam tutaj też kilko ludzi, którzy maja mieszkania w Hiszpanii, jeżdzą tam na wakacje czy choćby weekendy, ale też wynajmują w czasie swojej nieobecności :) Ja co prawda nie chciałabym mieć takiego summer house, po co jeździć non stop w to samo miejsce? Świat jest zbyt ciekawy żeby się ograniczać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam o tym w poscie I want that house- dlaczego mieszkam we Francji. Mój Kim mieszkał ok 20 lat w Szkocji, naoglądał się tych programów Places in the sun, i tak się nimi zainspirował, nadal je tutaj oglądamy, bo ciągle powtarzają.
      Ale wiesz , ludzie tak zaczynają od summer house i powoli zaznajamiają się z miejscem, są u siebie jakby po paru latach, często tez kupują tanie domy do remontu. Nasz domek tez był bardzo tani. W Polsce by za to nie kupil domu w poblizu morza. Ja tu znam historie juz kilkudziesięciu osób. A do Indii jeżdżą w zimie, albo do Wietnamu, bo tu nudno w zimie i domy trudno ogrzać. Później też ważne jest ubezpieczenie i leczenie " na starość". Francja jest bardziej w modzie, bo ją też rozpowszechnili popularne powiesci Peter`a Mayle. Ale Hiszpania chyba tańsza, zalezy zrsztą gdzie, jak tutaj. Ale tamte domy takie lukrowane niektore, bez charakteru, mam na mysli te nowsze odmiany. Tutaj stoją prawdziwe historic houses, kamienne, z duszą.
      A do siebie, jakby co, zapraszam i tak wlasnie przyjezdzają do mnie na weekend częściej znajomi z Anglii niż z Polski, bo stamtąd nie ma bezposredniego połączenia i o wiele droższe loty. Na weekend się nie opłaca, a na dłuzej ludzie się krepują.Oprocz najbliższej rodziny i wieloletnich psiapsiółek. A wy macie do Carcassonne Ryanair z Cork chyba i z Londynu oczywiscie.
      To jeszcze raz pozdrówka dla młodej damy "córki".

      Usuń
  2. dziękuję, ze odkrywasz przede mną taką normalną Francję..ze swoimi słabościami i cudnymi zaułkami. Często mam wrażenie, że podchodzimy zbyt na kolanach do wszystkiego co francuskie.. przecież nikt - jak i my - nie jest doskonały ale za to każdy - mimo swoich słabych stron i brzydkich zaułków - ma również cudowne miejsca.. tak jak i my tutaj..
    dlatego wstańmy z kolan i odkrywajmy wszystkie strony - i dobre i złe, i piękne i brzydkie.. w ten sposób będzie trudniej się znudzić:)
    Pozdrawiam ciepło z zachmurzonej i deszczowej mazowszczyzny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bedąc tutaj, w takim wymarzonym dla wielu ludzi miejscu, doceniam bardziej wszystko, co polskie i bardzo często staram się być takim "ambasadorem" naszego kraju. Nie będę prowadzic akademickich dyskusji, że historia,ze polityka, ze uksztaltowanie geograficzne, bo to wszystko jasne i oczywiste. Zawsze warto sie ksztalcic i rozwijac, a dogadamy sie bez kompleksow z kazdą nacją i nie " na kolanach", albo z pozycji silniejszego, np wobec bylych republik radzieckich czy krajow afrykanskich, ale traktujac wszystkich po partnersku.
    A tutaj tez zimno. ale przynajmkniej slonce swieci, i każdy czeka wymarzonej gorącej wiosny. W zeszlym roku o tej porze bylo zupelnie inaczej.

    OdpowiedzUsuń