Parapetówka po francusku to «Pendre la cremaillere »
Célébrer, par un repas
ou une fête, son installation dans un nouveau logement, po angielsku warming-house party. My takie niby- parapetówki mamy za każdym razem, kiedy przychodzą do nas nowi znajomi po raz pierwszy. Zawsze przynoszą butelkę wina, też kwiaty i coś na słodko.
Célébrer, par un repas
ou une fête, son installation dans un nouveau logement, po angielsku warming-house party. My takie niby- parapetówki mamy za każdym razem, kiedy przychodzą do nas nowi znajomi po raz pierwszy. Zawsze przynoszą butelkę wina, też kwiaty i coś na słodko.
Ta francuska nazwa parapetówki
"cremaillere" kojarzy mi się z opowiadaniami Borowskiego. A
w ogóle, nam Polakom wszystko się z czymś kojarzy. Tacy jesteśmy uwikłani
w historię i różne obsesje. Ostatnia impreza to również rozmowy o francuskich wyborach. I jedna uprawniona Angielka miała dylemat, bo nie była przekonana na kogo głosować. I teraz już wszystko jasne, to będzie prawie plebiscyt, zależy kogo poprze Marine Le Pen i Melenchon.
Na pierwsze kiedyś przyjęcie " ocieplające nasz dom" przyjechali nasi przyjaciele z Beziers, Francuzi i Szkoci, Niemka z Getyngi /pamiętacie Willego Sonnenbrucha z Getyngi?/ Nasze domowe Fete, jeśli to jest tylko aperitiff zwykle uświetniane jest kilkoma butelkami wina rose, w winnicy baniaczek pięciolitrowy przyzwoitego wina kosztuje 7 euro! Zakąski to obowiązkowo sery, szynka wędzona, oliwki, różne pieczywo, pasztety. Szkoci ze znawstwem rozpoznają zwykle podkładki piwa Tyskie i Dębowe, twierdzą, że to doskonały napój, chociaż pijemy, co innego, ale znajomość rzeczy jest istotna. A polskie kabanosy wszyscy chcą spróbować, a ja zwykle mam końcówkę zapasów.
Goście podziwiają Kima morskie kolekcje, ci, którzy wcześniej nie widzieli ich w Beziers, busole i inne jakieś okrętowe rekwizyty, rekonstrukcje znanych statków wykonanych z różnych materiałów, obrazy żaglowców i enigmatyczne plakaty. Jak np. jeden z ukrytymi Indianami na tle brzóz. Tu rozgadaliśmy się raz na temat brzóz, ja oczywiście o rozdartej sośnie doktora Judyma, pomyliły mi się nazwy po angielsku, może być i brzoza i rosyjskiej tęsknej duszy, John- Szkot o Marii Stuart i jej zamknięciu wśród brzóz, a Stan z Kentu o Makbecie. Ja z Makbeta pamiętałam o lesie Birnam, ale niech mu będzie, ze w tym lesie były brzozy.
Jakoś kiedyś przeszło w dyskusji na Generała de Gaulle`a, Anglosasi nie zabierali głosu, to były rozmowy w podgrupach, a ja chciałam zrobić Francuzom przyjemność i mówię, jakim szacunkiem cieszył się Generał w Polsce, z jakim entuzjazmem był przyjmowany w naszym kraju, aż pamięć tych wydarzeń przeniosła oczekiwania wszystkich. Bo w 40. rocznicę wizyty generała w Zabrzu urządzono tam obchody tego wydarzenia. A Francuzi pytają, a co mówił wam Generał, vivre la Pologne libre? A ja wyczytałam ostatnio, że w Zabrzu Generał powiedział po polsku "Niech żyje Zabrze, najbardziej polskie z polskich miast". A moja francuska przyjaciółka jest Niemką z Hindenburga /przedwojenna nazwa Zabrza/. Kiedy się dowiedziała, że ja jestem z Polski, to odtąd datuje się nasza przyjaźń, jest tu nauczycielka języka francuskiego.Ma ponad 80 lat, ale wygląda na 20 lat mniej, chodzi w krótkiej skórzanej kurteczce i prezentuje się pierwsza klasa.
Ja pamiętam tę wizytę de Gaulle`a w Polsce z powodu degolówek, które potem były modne w Polsce.Chyba się o tym bardzo dużo mówiło, że tak mi się utrwaliło w pamięci. I w tamtych czasach jako nieliczni z bloku mieliśmy telewizor. Całe wycieczki się schodziły.Wszyscy w Polsce chyba lubili Generała, w ogóle to był jedyny przywódca zachodniego świata tolerowany przez ówczesne władze. Kultura francuska świeciła triumfy u nas, wszyscy wtedy nucili "Isabelle" Aznavoura czy "Natalie" Becauda. A potem to już totalny desant francuskiej piosenki popularnej, w osobach Mireille Matthieu i Joe Dassina.
Ale jeszcze chciałam o generale, Francuzi mówili, że on zawsze wiedział, co powiedzieć, żeby wzbudzić szlachetne uczucia w narodzie, posłuchajcie po polsku:
http://youtu.be/VvawZOnC-iI
na Kubie mówił , vivre la Cuba libre, w Algierii przed rewolucją vivre Algerie francaise, a po rewolucji vivre Algerie libre itd Francuzi kochali go za II wojnę światową,my też, bo potem nie umiał się przystosować do nowoczesnego społeczeństwa. Przegrał w końcu ze francuskimi studentami.
A ja pamiętam jeszcze Prezydenta z zamachu pokazanego w filmie "Dzień szakala".
Na pierwsze kiedyś przyjęcie " ocieplające nasz dom" przyjechali nasi przyjaciele z Beziers, Francuzi i Szkoci, Niemka z Getyngi /pamiętacie Willego Sonnenbrucha z Getyngi?/ Nasze domowe Fete, jeśli to jest tylko aperitiff zwykle uświetniane jest kilkoma butelkami wina rose, w winnicy baniaczek pięciolitrowy przyzwoitego wina kosztuje 7 euro! Zakąski to obowiązkowo sery, szynka wędzona, oliwki, różne pieczywo, pasztety. Szkoci ze znawstwem rozpoznają zwykle podkładki piwa Tyskie i Dębowe, twierdzą, że to doskonały napój, chociaż pijemy, co innego, ale znajomość rzeczy jest istotna. A polskie kabanosy wszyscy chcą spróbować, a ja zwykle mam końcówkę zapasów.
Goście podziwiają Kima morskie kolekcje, ci, którzy wcześniej nie widzieli ich w Beziers, busole i inne jakieś okrętowe rekwizyty, rekonstrukcje znanych statków wykonanych z różnych materiałów, obrazy żaglowców i enigmatyczne plakaty. Jak np. jeden z ukrytymi Indianami na tle brzóz. Tu rozgadaliśmy się raz na temat brzóz, ja oczywiście o rozdartej sośnie doktora Judyma, pomyliły mi się nazwy po angielsku, może być i brzoza i rosyjskiej tęsknej duszy, John- Szkot o Marii Stuart i jej zamknięciu wśród brzóz, a Stan z Kentu o Makbecie. Ja z Makbeta pamiętałam o lesie Birnam, ale niech mu będzie, ze w tym lesie były brzozy.
Jakoś kiedyś przeszło w dyskusji na Generała de Gaulle`a, Anglosasi nie zabierali głosu, to były rozmowy w podgrupach, a ja chciałam zrobić Francuzom przyjemność i mówię, jakim szacunkiem cieszył się Generał w Polsce, z jakim entuzjazmem był przyjmowany w naszym kraju, aż pamięć tych wydarzeń przeniosła oczekiwania wszystkich. Bo w 40. rocznicę wizyty generała w Zabrzu urządzono tam obchody tego wydarzenia. A Francuzi pytają, a co mówił wam Generał, vivre la Pologne libre? A ja wyczytałam ostatnio, że w Zabrzu Generał powiedział po polsku "Niech żyje Zabrze, najbardziej polskie z polskich miast". A moja francuska przyjaciółka jest Niemką z Hindenburga /przedwojenna nazwa Zabrza/. Kiedy się dowiedziała, że ja jestem z Polski, to odtąd datuje się nasza przyjaźń, jest tu nauczycielka języka francuskiego.Ma ponad 80 lat, ale wygląda na 20 lat mniej, chodzi w krótkiej skórzanej kurteczce i prezentuje się pierwsza klasa.
Ja pamiętam tę wizytę de Gaulle`a w Polsce z powodu degolówek, które potem były modne w Polsce.Chyba się o tym bardzo dużo mówiło, że tak mi się utrwaliło w pamięci. I w tamtych czasach jako nieliczni z bloku mieliśmy telewizor. Całe wycieczki się schodziły.Wszyscy w Polsce chyba lubili Generała, w ogóle to był jedyny przywódca zachodniego świata tolerowany przez ówczesne władze. Kultura francuska świeciła triumfy u nas, wszyscy wtedy nucili "Isabelle" Aznavoura czy "Natalie" Becauda. A potem to już totalny desant francuskiej piosenki popularnej, w osobach Mireille Matthieu i Joe Dassina.
Ale jeszcze chciałam o generale, Francuzi mówili, że on zawsze wiedział, co powiedzieć, żeby wzbudzić szlachetne uczucia w narodzie, posłuchajcie po polsku:
http://youtu.be/VvawZOnC-iI
na Kubie mówił , vivre la Cuba libre, w Algierii przed rewolucją vivre Algerie francaise, a po rewolucji vivre Algerie libre itd Francuzi kochali go za II wojnę światową,my też, bo potem nie umiał się przystosować do nowoczesnego społeczeństwa. Przegrał w końcu ze francuskimi studentami.
A ja pamiętam jeszcze Prezydenta z zamachu pokazanego w filmie "Dzień szakala".
Mam nadzieje, ze nie jestem odosobniona w tym myśleniu, że Polacy mieli szczególny stosunek do Generała de Gaulle`a, jego charakterystyczna, wysoka sylwetka w jasnym
mundurze to jak archetyp bohatera.
Zawsze wojenne historie napawają mnie głęboką zadumą, i obecnie jest moim codziennym nawykiem zatrzymanie się przed pomnikiem poświęconym les enfants de la patrie na chwilę refleksji. Pomniki znajdują się w każdym miasteczku i przypominają ofiary dla ojczyzny, szczególnie te z I wojny.A tu znowu w mojej głowie Remarque, Hemingway, Appolinaire i Waterloo Bridge.
Zawsze wojenne historie napawają mnie głęboką zadumą, i obecnie jest moim codziennym nawykiem zatrzymanie się przed pomnikiem poświęconym les enfants de la patrie na chwilę refleksji. Pomniki znajdują się w każdym miasteczku i przypominają ofiary dla ojczyzny, szczególnie te z I wojny.A tu znowu w mojej głowie Remarque, Hemingway, Appolinaire i Waterloo Bridge.
A tu na herbatce z English ladies, jedna była z prawdziwym tytułem. Gospodyni w tle. A rozmowy jak to z kobietami, diety, SPA, przepisy, filmy i też przedwyborcze dyskusje. |
A ostatnio na imprezie, do której nawiązywałam w komentarzach, nie u nas, była matka jednego naszego sąsiada Rodricka. 94-letnia dama z doskonałą pamięcią wspominała cały szlak wojenny swojego męża, który min. pracował w Intelligence. Dama owa bawiła się z nami do północy, nie przeszkadzały jej cygara, piła wino i ubarwiała przyjęcie opowieściami o życiu żony angielskiego oficera przed, w trakcie i po wojnie. I nie muszę dodawać, że były to różne kraje byłego Imperium. I przytrafił mi się kolejny prawdziwy film. A jej trzej synowie, w tym nasz sąsiad mówią kilkoma językami i każdy mieszka w innym kraju wykonując zawody wyższej użyteczności, filozofia, ekumenizm,sztuka. Większość naszych sąsiadów ma takie ciekawe życiorysy.
PS Moja Mama zmarła w wieku 69 lat z powodu zbyt późno zdiagnozowanego nowotworu, była wspaniałą, oczytaną i wesołą kobietą i tak naprawdę wolałabym słuchać jej opowieści. Historii o naszej rodzinie, o Bąkach, Lipcach i Nowakach, i różnych losach naszego kraju. Ci ludzie tutaj, chociaż tacy bardzo przyjaźni i serdeczni, są mi właściwie obcy. Stwierdzam po rannych rozważaniach, kiedy obudziłam się o szóstej i nie mogłam już zasnąć.
PS Moja Mama zmarła w wieku 69 lat z powodu zbyt późno zdiagnozowanego nowotworu, była wspaniałą, oczytaną i wesołą kobietą i tak naprawdę wolałabym słuchać jej opowieści. Historii o naszej rodzinie, o Bąkach, Lipcach i Nowakach, i różnych losach naszego kraju. Ci ludzie tutaj, chociaż tacy bardzo przyjaźni i serdeczni, są mi właściwie obcy. Stwierdzam po rannych rozważaniach, kiedy obudziłam się o szóstej i nie mogłam już zasnąć.
Podoba mi sie twoj PS najbardziej i to wspomnienie o Generale, chociaz naszemu pokoleniu samo slowo General z kim innym się kojarzy. Zbyszek.
OdpowiedzUsuńTez uwielbiam wspomnienia, piszesz bardzo ciekawie .
OdpowiedzUsuńMam dla Ciebie na moim blogu Nagrode-Wyroznienie za wszechstronnosc. Jesli lubisz takie zabawy i masz chec to odbierz. Jak nie to tez daj mi znac.
Sciskam!
Włączyłam cos takiego jak dostęp do bloggera, ale nadal nie mogę się z tobą skontaktowac..A co mam zrobić ewentualnie?
UsuńArdiola, przeleciaam sie po Twoim blogu i musze z zazdrocią przyznać, że bujne w wrażenia i bogato towarzyskie życie prowadzisz.U mnie na wsi nie pogadam sobie z intelektualną smietanką, bo takowa tu nie istnieje. Są to ludzie niby światowi, bo ciągle gdzieś wyjeżdżają, ale jakoś ciężko wycisnąć z nich wrażenia czy jakieś przeżycia. Gdy 20 lat temu trafiłam do tej wsi, to w głowie układałam sobie dobre kontakty z sasiadami, jakies kawki, czy herbatki ("fajfy"), myslałam, że skombinuję jakąś grupę do brydża, a tu nic z tych rzeczy. Gdy bąknęłam coś o brydżu, to ogół myślal, że to nazwa jakiegoś drinka. o przeszłości też nie pogadasz, bo ani specjalnej wiedzy i zainteresowania, a poza tym nie jest to ulubiony temat. Przeszłość Szwecji to bieda, a od tego Szwedzi całkowicie się odcinają. Liczy się tu i teraz i dostatek. Może geograficznie Polska i Szwecja to sasiednie kraje, ale w mentalności między Polakami i Szwedami jest przepaść.Życzę Ci by Twoje smutki szybko rozwiały się i byś mogła czerpać życie pelnymi garściami:)))) ściskam Joanna z kaffe/latte
OdpowiedzUsuń