Na początku września obchodzono 45. rocznicę interwencji Układu Warszawskiego w Czechosłowacji i przypomniałam sobie pobyty mojej mamy w sanatorium w Cieplicach-Zdrój. Pamiętałam o tym własciwie od dnia kupna tego domu w Gajówce. Pewnie w rodzinie często się o tym kiedyś mówiło i tak mi się utrwaliło. Mama przywiozła mi wtedy jakieś piękne prezenty. Pierwszy jej wyjazd miał miejsce, gdy byłam dzieckiem -w 1969r., w maju, kiedy odbywał się słynny Wyścig Pokoju. Mama wróciła i opowiadała, że Czesi rzucali żyletki pod koła rowerowe. W zaden sposób nie mogłam zrozumieć dlaczego. Ówcześni kolarze to byli bohaterowie narodowi. Nikt mi tego nigdy nie wytłumaczył w tamtych czasach. Pamiętam mamy zdjęcia z Cieplic koło kosciółka Wang, bo był taki oryginalny.
I pewnej lipcowej niedzieli zdarzyło się nam pojechać do Cieplic, teraz to dzielnica Jeleniej Góry, GPS nazwy nie przyjmował i pytałam kierowcy autobusu. On mnie uświadomił, że to ulica Cieplicka w Jeleniej.
Mister ze swoim sarkastyczno-ironicznym humorem wskazywał na na odrapane kamienice, komentując, ze pewnie w tym budynku mama kiedyś przebywała. Jak on mnie drażni i prowokuje tymi swoimi nieznośnymi uwagami. Nawet teraz zatrzymalam sie w pisaniu myśląc, jak wyrazić moje zniecierpliwienie jego irytującym narzekaniem, gderaniem i zrzędzeniem. Jak stara baba, bo stary chłop, którego przenieśli z innego swiata. I zawsze mówię, że Lezignan-Corbiere- nasze sąsiednie powiatowe miasto we Francji wyglądało upiornie, a on o tym zapomniał.
Ale popatrzmy na Cieplice Ślaskie Zdrój.
Wycieczki do sanatoryjnych miejsc, na ogól wypełnionych starszą populacją, zwykle wpływają na mnie bardzo refleksyjnie i tym bardziej tak się czułam w Cieplicach, myśląc o mamie i o całym tamtym świecie, którego już nie ma. Mister nie podzielał mojego nostalgicznej medytacji. On wakacje spędzal z rodzicami na Florydzie, a w zimie w Aspen. Jego bardzo już starsza matka żyje, a mojej nie ma od ponad 12 lat. I pod hasłem "co ja tutaj robię" popijał kolejne piwo.
Dla zmiany nastroju pojechaliśmy potem do Karpacza i Szklarskiej Poręby, ale nie naładowałam baterii i zdjęć nie ma. Tam był totalny turystyczny cyrk. Mister kontynuował narzekania dotyczące np. znalezienia miejsca parkingowego.
W kolejny weekend lipca odbyła się Gala Izerska w Mirsku- prezentacje artystyczne i rzemieślnicze. Lubuję się w takich folklorystycznych imprezach, a przekonałam sie do nich za granicą. Oni tam wszystkim się chwalą i wiejsko- miejskie targi to wielkie turystyczne imprezy. Tutaj też smakowałam lokalnych wyrobów, podziwiałam artystyczne cudeńka i rozbawiali mnie wiekowi panowie.
W wakacje otworzono trasę kopalni kamienia na Pogórzu Izerskim, wspaniały projekt unijny, który z szacunkiem pokazał ciężką pracę tamtejszych górników i lokalne tradycje.Trasy nie zwiedzałam , ale ściągnął moją uwagę wagonik kopalniany w Gierczynie . Zatrzymałam się w wiosce i obejrzałam zadbane domostwa, a spacer wzdłuż płynącą rzeczką okazał się bardzo orzeźwiający. A to nasi sąsiedzi przecież.
Na zdjęciach widzę i czuję ten lipcowy upał. Cieszyłam sie, ze samochód zostawiłam w cieniu. Powietrze nie drgnęło i oddychało się piecową temperaturą niemalże. Południce wyszły na pole, ludzie sie poukrywali, a ja tak sobie szłam i myślałam, gdzie mnie ten los przygnał? Jak dobrze mi tak iść i medytować moje życie. Nigdzie się nie śpieszę, słońce otula mnie bardzo ciepło, chociaż wtedy było już ok 18.
I pewnej lipcowej niedzieli zdarzyło się nam pojechać do Cieplic, teraz to dzielnica Jeleniej Góry, GPS nazwy nie przyjmował i pytałam kierowcy autobusu. On mnie uświadomił, że to ulica Cieplicka w Jeleniej.
Mister ze swoim sarkastyczno-ironicznym humorem wskazywał na na odrapane kamienice, komentując, ze pewnie w tym budynku mama kiedyś przebywała. Jak on mnie drażni i prowokuje tymi swoimi nieznośnymi uwagami. Nawet teraz zatrzymalam sie w pisaniu myśląc, jak wyrazić moje zniecierpliwienie jego irytującym narzekaniem, gderaniem i zrzędzeniem. Jak stara baba, bo stary chłop, którego przenieśli z innego swiata. I zawsze mówię, że Lezignan-Corbiere- nasze sąsiednie powiatowe miasto we Francji wyglądało upiornie, a on o tym zapomniał.
Ale popatrzmy na Cieplice Ślaskie Zdrój.
A ile tu się nazrzędził widząc to graffiti naprzeciwko. |
Dla zmiany nastroju pojechaliśmy potem do Karpacza i Szklarskiej Poręby, ale nie naładowałam baterii i zdjęć nie ma. Tam był totalny turystyczny cyrk. Mister kontynuował narzekania dotyczące np. znalezienia miejsca parkingowego.
W kolejny weekend lipca odbyła się Gala Izerska w Mirsku- prezentacje artystyczne i rzemieślnicze. Lubuję się w takich folklorystycznych imprezach, a przekonałam sie do nich za granicą. Oni tam wszystkim się chwalą i wiejsko- miejskie targi to wielkie turystyczne imprezy. Tutaj też smakowałam lokalnych wyrobów, podziwiałam artystyczne cudeńka i rozbawiali mnie wiekowi panowie.
Indianki z plemienia Siwy Dym serwowały rózne smakołyki. Z daleka myślałam, ze to Wioska Sziwy. |
Bolesławickie cudeńka' |
A przed paniami w głębi lezały ciasta palce lizać. |
W wakacje otworzono trasę kopalni kamienia na Pogórzu Izerskim, wspaniały projekt unijny, który z szacunkiem pokazał ciężką pracę tamtejszych górników i lokalne tradycje.Trasy nie zwiedzałam , ale ściągnął moją uwagę wagonik kopalniany w Gierczynie . Zatrzymałam się w wiosce i obejrzałam zadbane domostwa, a spacer wzdłuż płynącą rzeczką okazał się bardzo orzeźwiający. A to nasi sąsiedzi przecież.
Na zdjęciach widzę i czuję ten lipcowy upał. Cieszyłam sie, ze samochód zostawiłam w cieniu. Powietrze nie drgnęło i oddychało się piecową temperaturą niemalże. Południce wyszły na pole, ludzie sie poukrywali, a ja tak sobie szłam i myślałam, gdzie mnie ten los przygnał? Jak dobrze mi tak iść i medytować moje życie. Nigdzie się nie śpieszę, słońce otula mnie bardzo ciepło, chociaż wtedy było już ok 18.
Witaj. Myślałam, że porzuciłaś pisanie. Dopiero tera zmieniałam na moim blogu i znalazłam tą wiadomość. Cieszę się, ze jesteś ciągle czynna w blogowaniu. Pozdrawiam. Zaraz zmienię sobie adres.
OdpowiedzUsuńTera widzę, że już mojego adresu nie masz... Trochę na wiosnę pozmieniało się w moim życiu i miałam przerwę w blogach.
OdpowiedzUsuńArdiolko, Twój bloger nie aktualizował mi się od 7 miesięcy! Jakiś szok! Kurde!!!!!!!!!! Myślałam, że nie piszesz a tu tyyle. Muszę nadrobić i sorry wielkie, ale czemu tak się dzieje???? Pozdrawiam i powoli Cie poczytam, bo zastanawiałam się co u Ciebie i czemu nie piszesz. A tu proszę - wystarczyło wejść na bloga a nie ostatni wpis. Jak fajnie, że jesteś!
OdpowiedzUsuńPiszę, piszę caly czas, trochę z innych rejonow, ale o Francji tez pamietam. Juz prosilam wiele osob na blogu co zrobić, zeby moj blog się uaktualnial, bo to nie tylko u ciebie. Sama szukalam rozwiązan w ustawieniach, ale nic nie zdziałałam:(
UsuńArdiola napisz do Google o tym problemie -może coś poradzą . Pozdrawiam .
UsuńDla twojego Mistera Polska to inny świat . Polska w stosunku do państw zachodnich nie mówiąc już o Ameryce jest do tyłu jakieś 100 lat . Kiedy w USA jeździli samochodami my jeździliśmy bryczkami. Takie są fakty i realia . Trzeba je przyjąć do wiadomości .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jesienną porą . .
Ja to wszystko wiem, i Ty wiesz. Jego wytykanie polskich słabości staje się niegrzeczne. I z przykrością to mówię o swoim mężu. Ja w US też narzekałam, ale na grubasów dookoła, wymowę kolorowych i na nadmiar towarów, bo to takie marnotrawstwo, a on się tu czepia każdego aspektu zycia bez wyjątku. I tak jego tutaj pobyt jest tymczasowy,i mówię mu "shut up". Uprzedzę pytanie, co mu się podoba, krajobrazy, jedzenie w restauracjach ze wzgledu na ceny i w ogole ceny produktow. Polubil tez bardzo naszych sąsiadów,bliższych i dalszych, mówią po angielsku i mają otwarte spojrzenie na swiat. To nie lokalni mieszkancy, to nowi wiejscy ludzie.
UsuńArdiola piękne otoczenie. Sama w Polsce mieszkam w małym miasteczku i nie zamieniłabym tego nigdy. Potrzebuje przestrzeni, a moje lasy dookoła, pola i łąki dają mi tą możliwość by nie czuć się się jak szklanej kuli. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń