Moje córki. In Cleethorpes., lato 2006 |
Dom and Mag- Humberside Bridge.Lato 2006 |
High Street in Scunthorpe. Niedzielne popołudnie 28 kwietnia 2013. |
In Normanby Hall with peacocks. Dom and Meg. Grudzien 2005. |
Scunthorpe - "industrial garden", ofiara thatcherowskich przemian, zamkniętych wielkich obszarów przemysłowych, stąd ten garden, jawiło mi się jak angielski paradise. Te równe szeregi wiktoriańskich domków z półokrągłymi werandami, kolorowe kostki na chodnikach, ładne nowoczesne samochody, eleganckie dekoracje i bibeloty,wypełnione modną odzieżą sklepy i uprzejmi ludzie, to wszystko przedstawiało się jako fantastyczna utopia dla mnie. Że ja tak kiedyś mogę żyć.
Styczeń 2007, Doma, Magda i Asia. |
I tak czas przepływał. W 1994r. zostałam skierowana do udziału w europejskim konkursie angielskich miast bliźniaczych. Za niedługo miał być otwarty Eurotunel i w Londynie ogłoszono takie "interpersonalne zawody". To był główny cel, zbliżenie między narodami. Brali w nim udział mieszkańcy Europy, którzy uczestniczyli w bliźniaczych kontaktach z UK. Zgłoszono kilkaset projektów, w tym nasz, mój i Christine Edwards ze Scunthorpe. Pewnego dnia, a było to w marcu, dostałam telefon z UM i kazano mi usiąść, bo mają do przekazania pewną rewelacyjną wiadomość. Zostaliśmy jednymi z sześciu europejskich laureatów!
W Covent Garden- w drodze do Scunthorpe, grudzien 2005. |
Tak sobie teraz myślę, że ta moja piątka w roczniku, a nawet x2, to absolutnie nie moja! Tout ne passe pas...
Nagrodą w konkursie Eurotunelu były znaczne finanse na realizacje projektu "Picture dictionary", beneficjentami była młodzież szkolna i w tym moja osobista starsza córka, której klasę wybrałam do realizacji projektu. A nagrodą stricte rozrywkową był tygodniowy pobyt w Anglii, min. podczas oficjalnych uroczystości otwarcia Eurotunelu- 6 maja 1994r. z udziałem królowej Elżbiety II i prezydenta F.Mitteranda, "a ja tam byłam, miód i wino piłam". Tunel łączy Calais i Folkestone i tam odbyły się główne uroczystości. Poznałam mnóstwo ludzi i bawił mnie sukces towarzyski, jaki był moim udziałem. Obiecam sobie poskanować dawne zdjęcia, żeby powspominać tamte chwile. Bo tu zdjęcia od czasów cyfrowych aparatów w moim posiadaniu.
Zaczęły się niezliczone wyjazdy oficjalne i prywatne, ewaluacje projektu, konferencje i spotkania. Po roku zrezygnowałam z pracy w szkole państwowej, założyłam swoją szkołę językową i biuro tłumaczeń, po trzech latach moje małżeństwo przeżyło pierwsze rozstanie. Życie nabrało przyśpieszenia, komfortowej radości, poczucia self-confidence i głód eleganckiego samochodu został wreszcie zaspokojony: Każdy inny po małym i dużym fiacie był elegancki.
I zakupy z Primarku, sure. A to chyba w Grimsby. |
Scunthorpe stało się moim drugim rodzinnym miastem, podróżowałam tam kilka razy do roku, organizowałam wymiany szkolne, rodzinne, indywidualne. Moje Stowarzyszenie było bardzo prężne. Taką miałam wtedy energię i chęci. I wspaniałych przyjaciół,
Lincoln Cathedral, grudzień 2005. |
Pan Albert z żoną, grudzień 2005, Scunthorpe. |
Tyle miłych wspomnień związanych z miastem, to tylko miasto uniwersyteckie mi przyniosło.
W Scunthorpe moja córka znalazła swój dom przez prawie 4 lata, i miłość
Bowling- ulubiona rozrywka. Grudzien 2005 |
Ze Scunthorpe w mojej szkole przez 8 lat pracowało dwóch nauczycieli, John Robinson i Paul Wilson. Ile oni mają wspomnień z Polską! I nadal silne więzi. Po 1 maja 2004r. moja córka Magda rozpoczęła ostrowiecką masową emigrację do Anglii, a zaczęło się od Southampton i Scunthorpe obviously.
Kończę te wspominki, a zadziały się dzięki zaproszeniu Asi do Scunthorpe- poniżej-
i przyjaciół Marzeny weselnych do Nottingham. Przyjacielsko zorganizowano dla mnie dojazdy na lotnisko East Middlands, pokazano mi okoliczne atrakcje i serdecznie ugoszczono. Polacy w Anglii to obecnie ponad milionowa grupa etniczna, ostrowiaków, w tym moich dawnych uczniów i znajomych mogę odwiedzać we wszystkich rejonach.
Były to dla mnie piękne urodziny, kolejne za granicą albo w Anglii. Dziękuję Ilkestone!
No super:) A ja mysle sobie zawsze, ze dobrze tam gdzie nas nie ma...potem kiedy wrastasz w okolice, pznajesz ludzi i ich problemy to myslisz, ze wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma:)))
OdpowiedzUsuńZgadzam się w zupełnosci. Doswiadczyłam tych uczuć we Francji. Nie wiem, jaki będzie mój najbliższy przystanek. Najpierw Gajówka-Jalna, a potem pewnie Francja znowu. Najgorsze jest to, ze swoje miasto, gdzie naprawdę dobrze sie czuję, zaczęłam juz jakis czas temu traktować jako przjsciowe miejsce zamieszkania.
UsuńMnie wlasnie mija kolejny ( po raz drugi) czwarty rok w Brukseli i wlasnie zaczyna mnie nosic...
OdpowiedzUsuńspieszę z urodzinowymi życzeniami spełnienia..spóźnione ale naprawdę prosto z serca.. i dziękuje za te wspominki...dzięki nim trochę lepiej Cie poznałam:)
OdpowiedzUsuńPani Alu, to niesamowite co Pani pisze. A ja tez w Anglii, Londynie i ile osób z naszej klasy. Nie wiedziałam, że Magda wróciła do kraju na stałe. Marta.
OdpowiedzUsuń