Powiedzenie, że wino jest dla mieszkańców Francji
religią, to oklepany banał. Jednak we francuskiej części Katalonii widać to
na co dzień.
Jak bardzo ważną częścią życia francuskich Katalończyków jest wino, widać z
okien samochodu, kiedy kolorowa mozaika pól urozmaica się, przybierając
złoto-zielono-brązowe barwy winnic. W zimie to tysiące niskopiennych
krzaczków, równiutko obsadzonych na niekończących się polach. To
niewiarygodne, co się z nimi dzieje jesienią, jakim bogactwem są dla tego
regionu.
Salvadore Dali twierdził niegdyś, że
stacja kolejowa Perpignan stanowi centrum świata, a zdanie Mistrza
niewątpliwie dobrze jest brać pod uwagę
.Moja córka Magda ruszyła stąd 29.
grudnia na podbój Barcelony., a było to prawie 3 lata temu. Ale zanim pożegnaliśmy się z nią na tym
słynnym dworcu, odbyliśmy mały spacer w czasie i przestrzeni, szlakiem
kulinarnym, winnym i historycznym.
Trudno było nie zauważyć dwujęzycznych napisów wszędzie, a próba
porozumienia się z kelnerką była nie lada wyczynem. Młoda dama mówiła
niesamowitym akcentem, z trudem zrozumieliśmy polecane smakołyki.
Podobnie jak po hiszpańskiej stronie gór, Katalończycy żyjący we Francji
wciąż pamiętają o swej nie tak dawno utraconej niezależności. Choć mało kto
posługuje się tu językiem przodków, na ulicach Perpignan w dalszym ciągu
widnieją nazwy wypisane zarówno po francusku i katalońsku, zaś wszędzie, od
przystanków autobusowych, przez krzesła w restauracjach i rynny na
budynkach, po proporce i flagi na średniowiecznych murach, dominują dwie
barwy - czerwień i żółć albo zdaniem tubylców - krew i złoto.
Barwy te
upamiętniają bohaterskiego księcia Conflent, Wifreda zwanego Kudłatym,
który w IX wieku po zwycięskiej bitwie z księciem Roussillon, zdobył
panowanie nad księstwem Barcelony. Ranny w bitwie - własną krwią zaznaczył
na swym złotym godle ślad czterech palców, co do dziś jest symbolem męstwa
i wierności, stosowanym zarówno przy oficjalnych ceremoniach, jak i na
meczach słynnej FC Barcelona.
O burzliwej historii Perpignan, przez
pewien czas będącego również siedzibą królów... Majorki (!), świadczą jego
imponujące zabytki. Obok wspaniałej katedry i Campo Santo –
średniowiecznego cmentarza, imponuje górujący nad miastem zamek. W centrum
miasta pozostawiono fragment starych murów, zbudowanych z typowych dla
regionu, czerwonych cegieł . Fragment ten, zwany po francusku Castillet,
czyli zameczek, zwraca uwagę jednym, bardzo charakterystycznym szczegółem:
jego strzelnice usytuowane są po wewnętrznej stronie murów, a nie od
zewnątrz jak w typowych fortecach!
Przed historycznymi murami bajkowe Le Marche de Noel , lodowisko dla dzieci
prześlicznie udekorowane, jakby zimowy Disneyland, iluminacje i słodkie
amerykańskie Xmasowe pioseneczki. Magda ma ochotę na przejażdżkę w
towarzystwie reniferów, mikołajów i śnieżynek. Jest baśniowo,
niewiarygodnie i tak bardzo szczęśliwie. Z tej ekstazy może mnie tylko
uratować jakieś wino, bo się zaraz rozpłaczę ze wzruszenia.
Kontynuujemy nasz zimowy spacer, zimowy ze względu tylko na dekoracje, bo
temperatura powietrza to ok. 17stopni, w poszukiwaniu kolejnej knajpki
.Jest ich niezliczona ilość, a każda wystylizowana, zaciszna, ładnie
oświetlona ,zachęca muzyczką, wystawionymi stoliczkami i menu ładnie
wyeksponowanym.
Ze szczytu Castillet widać obie historyczne granice : północne pasmo gór
wyznacza dawne krańce niepodległego królestwa, zaś ciągnące się na południu
Pireneje - obecnie istniejącą granicę z Hiszpanią.
Innym intrygującym zabytkiem jest
romański kościół, zlewający się z gotyckimi murami katedry i stanowiący
świadectwo średniowiecznego kunsztu, Zdecydowanie chlubne świadectwo
postępowych tradycji Perpignończyków reprezentuje średniowieczny budynek
Rady Miejskiej, z fasadą ozdobioną trzema wystającymi rękami,
symbolizującymi władzę trzech stanów reprezentowanych w Radzie:
arystokracji, bogatych kupców i chłopów.
|
Tutaj zameczek jeszcze raz. |
Wokół Perpignon rozciąga się jednak to, co decyduje o prawdziwym
charakterze tego kraju: winnice regionu Roussillon. Kombinacja
górsko-morskiego klimatu, składu gleb i tradycji winiarskiej sięgającej
starożytności, sprawia, że produkowane tu wina są równie unikalne jak cała
kultura Katalonii. Do dziś winiarze, zwani tu "rzeźbiarzami gór",
stosują w pracy ręczne narzędzia i techniki sprowadzone w XIII w. z Ziemi
Świętej przez Templariuszy. Roussillon jako jedyny rejon Francji cieszy się
ponad 300 dniami słonecznymi w roku. Właśnie pogoda, a także typowy dla
tych okolic suchy wiatr Tramontane sprawiają, że, obok doskonałych win
wytrawnych, produkuje się tu naturalnie słodkie wina typu Muscat o pięknym,
złotym kolorze i wspaniałym, pełnym smaku.
Ok. 18. Magda odjechała pociągiem do Barcelony, zrobiło się smutno bez
niej. A my wróciliśmy do Beziers, w domu nadal migotała wesoło choinka,
uśmiechał się do mnie mój Santa Claus.W tej chwili było coś bardzo
melancholijnego, a we mnie ogromne pragnienie łez. Taka to jest więź z dziećmi. Zdjęcia z córką zamieszczę potem, muszę je najpierw gdzieś odszukać.
|
Witam serdecznie Ardiolo!
OdpowiedzUsuń,Jest mi bardzo przyjemnie, ze udało ci się odnaleźć ten tekst sprzed trzech lat. Jak na jednodniowa wizytę, to i tak dużo udało wam się zobaczyć. Rzeczywiście ja tez podobnie odbierałam Roussillon gdy pojawiłam się tam pierwszy raz. No i fajnie, ze jest właśnie tak a nie inaczej, bo goście (turyści) są po prostu oczarowani tym regionem. Góry, winnice i Morze Śródziemne, po prostu raj.
Codzienna rzeczywistość jest oczywiście bardziej skomplikowana (10% mieszkańców samego Perpignan żyje poniżej tzw "pułapu biedy"), ale tego odwiedzający wiedzieć nie muszą.
Szkoda, ze od kilku lat zniknęło tyle hektarów winnic, bo pejzaż robi się przez to coraz mniej romantyczny, a bardziej dziki. No ale to już ekonomia i kryzys wśród producentów win.
Moj małżonek posiada winnice i dotyczy nas to bezpośrednio.
Jeszcze raz dziękuję ci bardzo serdecznie i postaram się częściej pisać o tym regionie, by zachęcić naszych rodaków do odwiedzin.
Pozdrawiam
Nika
Dla odwiedzających Francję, zwiedzanie idzie utartym szlakiem, Paryż, Lazurowe Wybrzeże, Zamki nad Loarą, rzadziej zaglądają do prawdziwej Francji. Odkąd mój mąż zamieszkał w Beziers, a potem juz ze mną w Pepieux namawiałam wszystkich znajomych do odwiedzenia mnie, nawet własciciela biura podróży, żeby potem zaproponował w swojej ofercie degustację win, Canal du Midi, małe miasteczka, oberże i cały ten urok południowej Francji. Taka oferta swietnie moze sie odnaleźć wsród mieszkańcow dużych miast szukajacych pewnych innowacji turystycznych. Mnie odwiedzali Polacy z Anglii i tylko jedna zaprzyjaźniona para z mojego miasta. Moje córki tez głownie lubiły morze i główną atrakcję - Carcassonne. Nawet dzieci moich znajomych, studenci filologii romanskiej nie entuzjazmowali sie zaproszeniem do mnie. Mało kto slyszal o Narbonne, Perpignan i Kanale Południowym, procz pasjonatow. Jedna taka blogerka pisząca o Francji i języku raz zadała pytanie na blogu coś na temat zwiedzania Francji i co sie poleca. I tak dominowały najbardziej znane miejsca. A jesli ktos naprawde chce poznac ten kraj, trzeba odwiedzac prowincję i my o tym wiemy. Wiadomo, ze Paryz trzeba zobaczyć. To taki duzy kraj, czasami ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, ze dwa razy wiekszy od Polski i tyle pięknych miejsc. A Anglicy uwielbiają te rejony, bo Cote d`Azur to circus.
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce. Nie wiedziałam o tej historii flagi FC Barcelona, ciekawe.
OdpowiedzUsuńWitam! Tyle pięknych miejsc na Pani blogu, normalnie nie mogę się napatrzeć na te wszystkie zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję także za odwiedziny i komentarze u mnie. Jestem niezmiernie Pani wdzięczna!
Pozdrawiam :)