Tytuł postu najzupełniej mylący i z tym zamiarem napisany. Nie będzie wyznań na miarę Kasi Figury, tylko rozważania niemalże eschatologiczne, ale bardziej w kierunku humanizmu niż religii.
Za każdym razem, gdzie zamieszkiwałam z Kimem, słyszałam pytania, a dlaczego tutaj kupiliście dom, czy jest jakiś szczególny powód? Każdy oczekiwał odpowiedzi na miarę filmu z intrygą, albo wyjątkowego, zawiłej kulminacyjnej opowieści. Żeby nie zawieść pytającego, ja zawsze wymyślałam ciekawe odpowiedzi, na ogól zgodne z prawdą, trochę upiększone, i każdy był usatysfakcjonowany.Moją specjalnością, tak sobie wmawiałam, jest zaskakiwanie ludzi, lubię być inna i podkreślać swoją nietuzinkową osobowość/!/ W dążeniu do osiągnięcia takiej opinii, od wczesnej młodości robiłam różne szalone rzeczy, wspominanie o nich rzeczywiście mogłoby wywołać teraz żenujący uśmiech na mojej twarzy, nie dziwne , że moje córki też takie nierozważne, ojciec ich również bezmyślnie marnował swoje talenty i nie myślał poważnie. Ale czy każdy ma być jak z piosenki Izy Trojanowskiej " powiedzmy tak za 10 lat adres w bloku i mały fiat". Musiałam zachowywać jednak jakiś umiar, bo w końcu potem byłam też nauczycielką, skończyłam jak w piosence, ale głęboka wiedza humanistyczna, mnóstwo przeczytanych niezwykłych lektur stała się dla mnie chyba przekleństwem. Zaczęłam żyć jakąś iluzją chyba, przemożną chęcią zatrzymania czasu, wypełniania swojego życia cnotą zdobywania pieniędzy, czyli przemożną odpowiedzialnością w pracy, i rozpustą obyczajową, intelektualną, podróżniczą. Po rozwodzie z pierwszym mężem najbardziej pochłonęły mnie miłostki, flirty i romansiki, biurowe, szkolne, wakacyjne. I w taki sposób 8 lat temu poznałam Kima.
I wszystko nabrało wyjątkowego przyśpieszenia. Tough life, isn`t it? Zwracał się do mnie, kiedy po całych dniach leżałam na basenach luksusowych hoteli, z kieliszkiem schłodzonego wina, salaterką owoców, niby zmęczona po zwiedzaniu danego miejsca z prywatnym przewodnikiem. I kiedy u nas była zima, ja odpoczywałam gdzieś w tzw. ciepłych krajach. Vide zdjęcie :))
Bo on pracował na tych swoich statkach, ja gdzieś dojeżdżałam do niego i tak sobie beztrosko żyłam. A w domu polskim córki wpadały w nieodpowiednie towarzystwo, dlaczego nie szły moim śladem?! Dlaczego ładne, materialnie zabezpieczone, wykształcone dziewczyny upodobały sobie low social class? Nie mogę tego pojąć. Dobrze prosperująca firma trochę podupadała. Dochody zmalały, bo ja nie miałam nad nią nadzoru, co dwa miesiące gdzieś wyjeżdżałam i nie było mnie kolejne dwa miesiące Traciłam z wolna kontakty z moimi polskimi znajomymi. Zaczęłam pisać bloga. Ale nadal bawiłam się absolutnie wyjątkowo, do zeszłego roku.
I teraz przejdę do Iwaszkiewicza, cytaty na niebiesko, a moje myśli pozostaną czarne,/ prawie dosłownie/ tzn. w tym samym druku.
Żyjemy w warunkach zupelnie nieludzkich- powiedzialam do Kima.
Jak to rozumiesz- zaniepokoił się. Czy coś ci nie dogadza.
Przeciwnie- powiedziałam- wydaje mi się, że istnieję w warunkach zupełnie nie znanych ludziom mojej sfery. To jest zbyt piękne, aby był prawdziwe.
Żartujesz- powiedział Kim, takie powinno być życie ludzi. Wszystkich ludzi.
Ale- westchnęłam, utopia mój drogi. I myślę, że na ogól szczęśliwi ludzie tak nie zyją. To jest oprawa dla ludzi nieszczęśliwych.
Uważasz się za nieszczęśliwą? - spytał Kim.
Ach, nie. Ale to nie jest oprawa dla mnie, to wszystko- pokazałam ręką. Te winnice wokoło, to gorące słońce i palmy. Wolałabym widzieć krowy na łąkach i słyszeć głos koguta.
Nieraz jeden myślałam o szczęściu, ale wiem to dobrze, że szczęście jest utopią. Utopia to jest wykręcanie się od odpowiedzialności....Utopia to jest nieliczenie się z historią, a właśnie dlatego nie nadaje się zupełnie dla nas. My żyjemy zawsze historią i każdy z nas interpretuje tę historię na swój sposób....My mamy inne mity i nie jest to mit szczęśliwości wiecznej, czy strajku generalnego, jak gdzieś tam w bajecznych śródziemnomorskich państwach , włoskich, hiszpańskich czy nawet amerykańskich. U nas było obrzędowe niejako ofiarowanie na ołtarzu ojczyzny hekatomby chłopców i dziewcząt. Amerykańscy chłopcy na wojnie jedli czekoladę i żuli gumę do żucia, a nasi ginęli , jak w pieśniach partyzanckich. Ja tym byłam karmiona i leciały żurawie od Moskwy , ballada o żołnierzu i tak tu cicho o zmierzchu zostawało w sercu.
I dlatego , zdaje się, absolutnie niemożliwe jest porozumienie moje z Kimem. Czy mnie rozumiecie?
Ja nie lubiłam naszego kraju i często cytowałam Wojaczka, " Boże czemu stworzyłeś mnie Polakiem?" Ale jestem zanurzona do głębi w moją historię, katolicyzm, chociaż nie jest moją ideologią, prowincjonalizm , poezję romantyczną, to jest część mojej duszy i mojego świata, nie mogę tego zmienić. I kiedy widziałam, że świat jest tak piękny, że słowa więzną w gardle, a my nie prowadzimy żadnych poważniejszych rozmów , tylko tkwimy w bezruchu, bo nic nie może zmącić tego spokojnego spojrzenia na świat w tej jasnej chwili, to ja czułam się niezrozumiana. Chciałam powiedzieć o mojej Mamie i jej marzeniach, a on kwitował to zawsze moją " martyrologią komunistyczną" . To mnie bawiło na początku, a potem już tylko drażniło. Starannie unikaliśmy rozmów, które byłyby trudne. Slyszałam tylko bez przerwy Enjoy it, what f*else do you want? Zresztą on zupełnie nie rozumie, jak to jest czy jak było. Np. to, że Gaszyński czy Godebski pisał wiersze i brał udział w bitwie pod Raszynem czy pod Ostrołęką. On tak samo nie mógł zrozumieć, co to był stan wojenny, dostanie się na studia, otrzymanie pierwszego mieszkania, stanie w kolejkach, urodziny dzieci, sam nie ma swoich, kabaret Laskowika i sto innych rzeczy. A ja nie rozumiem jego entuzjazmu z powodu lukratywnej pracy na Seszelach, Nowej Zelandii czy w Singapurze i że, kiedy miał 22 lata to jeździł Porsche, a Harley`m woził dziewczyny na randki i również jego doswiadczenia są mi obce, bo odległe o lata świetlne od mojej planety.
I kiedy chodziłam tymi winnicami, uciekając od tych szczęśliwych Anglosasów, nagle ogarnęła mnie nieprawdopodobna tęsknota do naszego powietrza, do naszego pejzażu, do naszego losu- którego żadne inne losy nie mogą zastapić i których żaden uczony, ani żaden fagas nie mogą zrozumieć.
To uspokojenie, ten przepiękny pejzaż i ten znakomity komfort były dla mnie koszmarem, to mi spać nie dało.
I dlatego właśnie kupiliśmy dom w Polsce, ale dla niego wszystko jest f* backward i nasze nowe doświadczenia mogą stać się kartą przetargową, być albo nie być nadal razem i gdzie znowu zamieszkać.
A dla mnie znowu córki i moja ukochana firma są najwazniejsze, i moi polscy znajomi.
A Ogrody Iwaszkiewicza ostatnio czytałam do poduszki i znalazłam piękny excuse dla mojej zmiany adresu. Tak to mniej wiecej się czułam.
Ale moją śródziemnomorską przygodę na pewno będę wspominać w przyszłych postach. Gdy wszystko tu poukładam, może jeszcze wrócimy tam, gdzie cytryna dojrzewa, hehe.
I wszystko nabrało wyjątkowego przyśpieszenia. Tough life, isn`t it? Zwracał się do mnie, kiedy po całych dniach leżałam na basenach luksusowych hoteli, z kieliszkiem schłodzonego wina, salaterką owoców, niby zmęczona po zwiedzaniu danego miejsca z prywatnym przewodnikiem. I kiedy u nas była zima, ja odpoczywałam gdzieś w tzw. ciepłych krajach. Vide zdjęcie :))
Bo on pracował na tych swoich statkach, ja gdzieś dojeżdżałam do niego i tak sobie beztrosko żyłam. A w domu polskim córki wpadały w nieodpowiednie towarzystwo, dlaczego nie szły moim śladem?! Dlaczego ładne, materialnie zabezpieczone, wykształcone dziewczyny upodobały sobie low social class? Nie mogę tego pojąć. Dobrze prosperująca firma trochę podupadała. Dochody zmalały, bo ja nie miałam nad nią nadzoru, co dwa miesiące gdzieś wyjeżdżałam i nie było mnie kolejne dwa miesiące Traciłam z wolna kontakty z moimi polskimi znajomymi. Zaczęłam pisać bloga. Ale nadal bawiłam się absolutnie wyjątkowo, do zeszłego roku.
I teraz przejdę do Iwaszkiewicza, cytaty na niebiesko, a moje myśli pozostaną czarne,/ prawie dosłownie/ tzn. w tym samym druku.
Żyjemy w warunkach zupelnie nieludzkich- powiedzialam do Kima.
Jak to rozumiesz- zaniepokoił się. Czy coś ci nie dogadza.
Przeciwnie- powiedziałam- wydaje mi się, że istnieję w warunkach zupełnie nie znanych ludziom mojej sfery. To jest zbyt piękne, aby był prawdziwe.
Żartujesz- powiedział Kim, takie powinno być życie ludzi. Wszystkich ludzi.
Ale- westchnęłam, utopia mój drogi. I myślę, że na ogól szczęśliwi ludzie tak nie zyją. To jest oprawa dla ludzi nieszczęśliwych.
Uważasz się za nieszczęśliwą? - spytał Kim.
Ach, nie. Ale to nie jest oprawa dla mnie, to wszystko- pokazałam ręką. Te winnice wokoło, to gorące słońce i palmy. Wolałabym widzieć krowy na łąkach i słyszeć głos koguta.
Nieraz jeden myślałam o szczęściu, ale wiem to dobrze, że szczęście jest utopią. Utopia to jest wykręcanie się od odpowiedzialności....Utopia to jest nieliczenie się z historią, a właśnie dlatego nie nadaje się zupełnie dla nas. My żyjemy zawsze historią i każdy z nas interpretuje tę historię na swój sposób....My mamy inne mity i nie jest to mit szczęśliwości wiecznej, czy strajku generalnego, jak gdzieś tam w bajecznych śródziemnomorskich państwach , włoskich, hiszpańskich czy nawet amerykańskich. U nas było obrzędowe niejako ofiarowanie na ołtarzu ojczyzny hekatomby chłopców i dziewcząt. Amerykańscy chłopcy na wojnie jedli czekoladę i żuli gumę do żucia, a nasi ginęli , jak w pieśniach partyzanckich. Ja tym byłam karmiona i leciały żurawie od Moskwy , ballada o żołnierzu i tak tu cicho o zmierzchu zostawało w sercu.
I dlatego , zdaje się, absolutnie niemożliwe jest porozumienie moje z Kimem. Czy mnie rozumiecie?
Ja nie lubiłam naszego kraju i często cytowałam Wojaczka, " Boże czemu stworzyłeś mnie Polakiem?" Ale jestem zanurzona do głębi w moją historię, katolicyzm, chociaż nie jest moją ideologią, prowincjonalizm , poezję romantyczną, to jest część mojej duszy i mojego świata, nie mogę tego zmienić. I kiedy widziałam, że świat jest tak piękny, że słowa więzną w gardle, a my nie prowadzimy żadnych poważniejszych rozmów , tylko tkwimy w bezruchu, bo nic nie może zmącić tego spokojnego spojrzenia na świat w tej jasnej chwili, to ja czułam się niezrozumiana. Chciałam powiedzieć o mojej Mamie i jej marzeniach, a on kwitował to zawsze moją " martyrologią komunistyczną" . To mnie bawiło na początku, a potem już tylko drażniło. Starannie unikaliśmy rozmów, które byłyby trudne. Slyszałam tylko bez przerwy Enjoy it, what f*else do you want? Zresztą on zupełnie nie rozumie, jak to jest czy jak było. Np. to, że Gaszyński czy Godebski pisał wiersze i brał udział w bitwie pod Raszynem czy pod Ostrołęką. On tak samo nie mógł zrozumieć, co to był stan wojenny, dostanie się na studia, otrzymanie pierwszego mieszkania, stanie w kolejkach, urodziny dzieci, sam nie ma swoich, kabaret Laskowika i sto innych rzeczy. A ja nie rozumiem jego entuzjazmu z powodu lukratywnej pracy na Seszelach, Nowej Zelandii czy w Singapurze i że, kiedy miał 22 lata to jeździł Porsche, a Harley`m woził dziewczyny na randki i również jego doswiadczenia są mi obce, bo odległe o lata świetlne od mojej planety.
I kiedy chodziłam tymi winnicami, uciekając od tych szczęśliwych Anglosasów, nagle ogarnęła mnie nieprawdopodobna tęsknota do naszego powietrza, do naszego pejzażu, do naszego losu- którego żadne inne losy nie mogą zastapić i których żaden uczony, ani żaden fagas nie mogą zrozumieć.
To uspokojenie, ten przepiękny pejzaż i ten znakomity komfort były dla mnie koszmarem, to mi spać nie dało.
I dlatego właśnie kupiliśmy dom w Polsce, ale dla niego wszystko jest f* backward i nasze nowe doświadczenia mogą stać się kartą przetargową, być albo nie być nadal razem i gdzie znowu zamieszkać.
A dla mnie znowu córki i moja ukochana firma są najwazniejsze, i moi polscy znajomi.
A Ogrody Iwaszkiewicza ostatnio czytałam do poduszki i znalazłam piękny excuse dla mojej zmiany adresu. Tak to mniej wiecej się czułam.
Ale moją śródziemnomorską przygodę na pewno będę wspominać w przyszłych postach. Gdy wszystko tu poukładam, może jeszcze wrócimy tam, gdzie cytryna dojrzewa, hehe.
Roznia Was przyzwyczajenia i doswiadczenia...i chyba brak dobrej woli Kima. nie czuje sie dobrze, bo mu stereotypy o Polsce odzywaja i chyba nie mysli o Was jako o Was, ale o Was jako o sobie....a mu jest dobrze zyc na jego sposob , w krajach ciut kulturalnie zblizonych do jego mentalnosci.
OdpowiedzUsuńMoj maz chce do Polski. Mu sie tam bardzo podoba. podoba mu sie mentalnosc ludzi, ale on nie patrzy na Polske przez pryzmat kogos "lepszego" (?)...nie wiem jak to nazwac. On patrzy przez pryzmat latwosci przyjmowania czlowieka jako "swojego", tego brak naszego dystansu do innych.... i to mu bardzo odpowiada, a luksusowo mozna sie urzadzic wszedzie , nawet w Indiach:))
I zycze Kimowi takiego nastawienia do naszego narodu jakie ma Rocco
Usuńhttp://youtu.be/OjCQ5JdNsRk
Jemu się niewiele w Polsce nie podoba, lubi jedzenie, krajobrazy i ceny.
UsuńTak Aniu, on chce zyć wg swoich kryteriow, a ja tez lubię mieć ostatnie zdanie.
Nie będę bezczelna, jesli zamieszcze fragment jego listu. Narzekania słyszałam codziennie, az w koncu wrocilam do swojego miasta, a on tam zostal sam przy remoncie domu.
I feel that if we can only afford one house it should be somewhat other than Poland, no offence to you country but when people can't be bothered to repair
a burn headlight or stop for a pedestrian crossing it's not the sort of civilisation and to live in forever.
Last night on Pol TV a cop show was about all the people getting hit at crossings, it was sad that the drivers tried to blame the pedestrians
but of course it's the drivers responsibility.
Nie podoba mu sie, ze kierowcy nie zatrzymuja sie na pasach i ze nie wymieniaja spalonych zarówek i to jest powód, ze Polska to zacofany kraj.
Ale jestem podła żona, ale musialam się przed kimś wygadać. Sorry.
Dlaczego podla...normalna. my kobiety musimy pogadac oraz to i owo z siebie wywalic. Wiesz co? To jest taki pewien rodzaj zaklamania, no nie wiem, moze KIm jest wlasnie takim perfekcyjnym kierowca, kierowca nigdzie sie nie spieszacym...ma czas, po prostu. Bo np.: moj maz wywodzis ie z karju ( mysle, ze tak ma caly zachod) gdzie jak stoi 70 to sie tak jedzie, jezeli na przejsciu dla pieszych, ktos stoi to od razu hamulec i stop, ale....on sam narusza czasami te przepisy. Kiedy sie spieszy to trudno, wali, tyle aby zdarzyc. Kiedy do pracy jade rano to widze to...ludzie speisza sie i keidy nie ma w miejszych miejscowosciach nikogo na chodnikach to zamiast owego ustalonego 50 jada 70...czasami jade za nimi i widze licznik......eM kiedy ma czas i jets na tych przyslowiowych wakacjach to jedzie tak, jak nalezy, jest kulturalny do bolu...Kiedy czasu nie ma to i zaklnie:))
Usuńfaktem jest, ze na zachodzie dba sie o samochody, ale i w Polsce takich znajdziesz co dbaja...po prostu ludzie sa biedniejsi i dlatego tak jest, a syty nie zrozumie glodnego ...I dlatego Kim ma trudnosci. kiedy musialby kombinowac jak kon pod gore czy najpirw zrobic oplaty, czy zatankowac auto zeby na oparach do roboty nie jezdzic to moze by zrozumial. Z reguly rozumiemy innych, kiedy sami przezywamy cos podobnego:))) Moze sie Kimowi uda zaakceptowac to, co wedlu niego jest noe do zaakceptowania w naszym kraju:))
Wyslalalm mu linka z wypowiedziami tego Rocco, powiedział, ze on tez narzekal na Polskę,tak , jakby chcial zapamietac tylko zle strony.
UsuńTrudno jest mi zrozumieć to, co piszesz.Urodziłam się za granica w Nowym Sadzie dzisiejsza Serbia. Przez jakiś czas tam mieszkałam potem przeprowadziłam się do Polski tutaj skończyłam szkołę i studia. Spędziłam w Polsce prawie całe moje życie, ale nie nasiąknęłam tym czymś, co opisujesz. Jest mi to obce. Wszędzie czuję się jak u siebie czy to będzie Europa, Ameryka, może te podróże z dzieciństwa z moimi rodzicami tak na mnie wpłynęły, że bardziej czuję się Europejką niż Polką być może, dlatego to, co piszesz mnie nie dotyczy. Mieszkałam w tylu miejscach w Europie i w Polsce, że nie ma to dla mnie znaczenia gdzie jestem, chociaż jestem przywiązana do domu moich dziadków, ale to ma związek raczej z domem i wspomnieniami z dzieciństwa i korzeniami, ale nie z regionem czy krajem. (Tego miejsca nigdy nie chciałabym utracić)
OdpowiedzUsuńFaktem jest to, że w krajach Europy zachodniej należącej do Imperium Romanem inaczej się żyję tam ludzie żyją dniem dzisiejszym a nie przeszłością czy przyszłością tutaj jak mawiał Zygmunt Korczyński z nad Niemnem tu panuje powszechny zły humor. Wszyscy po kimś albo po czymś płaczą, zbiedzeni, skłopotani, przelęknieni... Stąd płynie melancholia, qui me monte á la gorge.
Chociaż wydaję mi się, że to, co opisujesz jest wynikiem sytuacji z twoimi córkami, które jeszcze Cię potrzebują emocjonalnie i to chyba spędza Ci sen z powiek. Pozdrawiam serdecznie i trzymaj się mocno.
Tak Iv, tu chodzi głownie o córki, ja zawsze chciałam mieszkać za granicą i w róznych krajach, ale straciłam siłę i poczułam się historycznie związana ze swoim krajem. Ponadto ja mam pewnie znacznie więcej lat niż Ty.
UsuńMój Kim nie mógł pojąć polskiej telewizji około 1 Listopada, cały czas cmentarze, albo pogrzeby.Mówił tez, ze bardziej przywiazujemy wagę do zmarłych niż do żywych.
Pozdrowienia.
Mysle, ze oboje potrzebujecie wiecej czasu aby przywykonac do nowych warunkow. Tobie jest niewatpliwie latwiej, a w Polsce zycie wyglada zupelnie inaczej. My Polacy odrozniamy sie od innych, mentalnoscia, zachowaniem i dlugo moglabym jeszcze przytaczac.
OdpowiedzUsuńTrzymam za Was kciuki, wszystko bedzie dobrze.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzykre to co piszesz...
OdpowiedzUsuńMyślę, ze każdemu jest trudno zrozumieć kogoś z innego kraju, z innej kultury. Niestety życie takie polega na kompromisach.
Dobrze, ze ten dom teraz macie w Jeleniej Górze. Dajcie sobie czas, przemyśl to na zimno, weź wszystkie za i przeciw. Może będzie dobrze, czego gorąco życzę!
PS. ciekawe co Kim mówił we Włoszech na samochody- tutaj co drugi ma przepalone światło i każdy jest obity;-) I praktycznie nikt nigdy nie zatrzymuje się na pasach, no chyba ze jestes już jako pieszy- na samym środku jezdni.
Chyba w tym samym czasie czytałysmy swoje blogi, bo ja własnie teraz zapisalam twoj adres na linku, bo do tej pory klikalam na twoj stary adres.
UsuńOn jest uprzedzony do tego, co u nas po prostu. Dzisiaj zakladalismy okna w tym domu i ja ciagle musialam byc przy telefonie, bo ciagle mu sie cos nie podobalo, a pracownicy nie mowili po angielsku. I juz straszyl wykonawcę, ze "spotkamy się w sądzie", bo on uważal, ze źle okna zostały zmierzone, a tu chodziło, ze w tym "murze pruskim" po wyjęciu okien, cos tam nie pasowało, co mi wczesniej wykonawca tłumaczyl, a ja zapomnialam mu powiedzieć. Jego oczekiwanie uslugi jest na poziomie amerykanskim jest az denerwujące.
A z Wloch mamy niezwykle piekne wspomnienia z dawnej jego pracy i nie narzeka na ten kraj, chociaz przeciez widzial np. wspomnianych kierowcow. Sam nawet tęskni za Włochami bardzo, ja też.
Dom, jako niby inwestycja jest kupiony na mnie,za moje środki, jak to ładnie jest wyrażone, bo tam jest tez sporo ziemi, żeby było łatwiej i ja chcialam miec jednak miejsce do mieszkania w Polsce, a ta Francja czy US to mogą byc miejsca na wakacje dla mnie. Sama nie wiem teraz. Fajnie było kiedy pracowal, i teskniłam za nim, nadmiar wolnego czasu wyolbrzymia wady człowieka.Ale moje corki go bardzo lubią, bo ma chyba ich młodziencze i trochę nieodpowiedzialne podejście do życia.I wszyscy też mi mowią, ze musi miec do mnie duzo uczucia i zaufania, ze wszystko na mnie zostało zapisane :) I tak ma być. Teraz ten dom to ruina, ale remont szybko przebiega w środku, a na wiosnę na zewnątrz. Juz sie z nim identyfikuję.Baci e saluti.