Wracam do mojej Francji. Siostra Italia poczeka na swoją kolej. Przyda się nam trochę oświecenia , bo powtórzę za
Francuzami, którzy uważają się za jedyny prawdziwy cywilizowany naród na
świecie, że ich obowiązkiem jest oświecać ludzkość /sic/. "Francuzi odkryli
najgłębsze prawdy i poznali smak życia, czują więc, że są przewodnikami
świata." Pewna istotna dziedzina życia rozpatrywana w dyskusjach, jeśli
odbywa się po francusku, wywołuje na twarzach rozmówców uśmiech
rozmarzenia i bardzo przyjemnej kontemplacji.
Jeśli ktoś
jeszcze nie przyjął do wiadomości, że Francuzi są panami świata,/!/ moje
skromne blogowanie pokaże Francję
jaśniejszą blaskiem, błyskotliwą ( bon moty to od nich) i piękną, jak
próżna kobieta. Bo u nich nawet symbolem Republiki jest kobieta, czyli
piękna Marianna, skacze przez barykady w skąpym odzieniu z niezłomnym
patriotyzmem. Francja jest zmysłowa w każdym momencie.
Z Francją mam tak wiele literackich skojarzeń. Tak, bo literatura
jest moim alter ego.We Francji np. uwielbiam m.in. nazwy ulic, same
wielkie nazwiska, już o tym pisałam wcześniej. W Paryżu do wspaniałej klasycznej brasserie Le Grand Colbert można dojść uroczymi pasażami i galeriami wypełnionymi
antykwariatami , bulwarowymi teatrzykami i sklepikami z bardzo
elegancką zawartością.
Zanim zasiądziemy w Le Grand Colbert, w uroczej
sali, przy małym stoliczku za drewnianą przegródką z rzeźbionymi
szybami, zanim jeszcze złożymy zamówienie, to przedtem przespacerujemy się koło starego gmachu Biblioteki
Narodowej. Mija się ulicę Richelieu ( A.Dumas „Trzej Muszkieterowie”,
ileż tu bohaterów jawi się w wyobraźni?) a tuż obok mieszkał Stendhal ( „
Czerwone i czarne”, Julien Sorel, pani Renal, Matylda), parę numerów dalej jest Theatre des Bouffes Jacques'a Offenbacha, nazywanego Mozartem Champs Elysees.
Cały ten świat wielkiej kultury, kiedyś przeczytany, a teraz
uruchamiany za pomocą szarych komórek, jest nieodpartym wdziękiem
przynależności do homo sapiens.
Książki, biblioteki, czytelnie towarzyszą mi od najmłodszych lat.
Zaczęło się od biblioteki w SP nr 2, gdzie p. Marcickiewicz znajdowała
dla mnie wszystkie przygodowe książki, podróżowałam ze Szklarskim i
Fiedlerem, Verne i Stevenson zabierali mnie na tajemnicze wyspy mórz i
oceanów. Wyruszałam na różne wyprawy z Zofią Kossak, Sienkiewiczem i
Sieroszewskim.
Kiedyś trafiłam na reportaż Mariana Brandysa „ Śladami Stasia i Nel” i
jego dalszy ciąg „ Z Panem Biegankiem w Abisynii i chyba wtedy mając ok
12-13 lat zorientowałam się, co chcę robić w życiu. Podróżować, nadal
czytać, uczyć się języków obcych i pisać o swoich doświadczeniach. Kiedy
przychodzę do biblioteki na ul. Focha w moim rodzinnym mieście, nie zmienionej od ponad 30 lat (
tak, dalece nauka jest niedoinwestowana! ), czuję się, jakbym zjadła
magdalenkę w poszukiwaniu straconego czasu. Nadal jestem małą Alusią,
która wypożycza po 5-7 książek i wszystko zachłannie połyka. Czytanie
klasyków, to jak powrót do źródeł, podróż wywołana nostalgią. Każdy
klasyk jest mi tak bliski, że kończąc książkę, smucę się, że muszę się
rozstać z bohaterami.
A teraz wrócę do Paryża, który zachowuje niezwykłą ciągłość,
nawet zaklętą w nazwach ulic i paradoksalnych przeciwieństwach. Bo
przecież Pola Elizejskie
|
Kino na Polach Elizejskich, film A l`origine z 2009r. |
( elisi campi) należały w świecie antycznym do
umarłych, a teraz swoim hałasem świateł są najwspanialszym symbolem
życia.
A Bastylia zburzona w 1789 roku jako miejsce ucisku, upokorzenia,
feudalizmu, monarchii absolutnej, jest obecnie placem z wysokim
pomnikiem poświęconym rewolucji lipcowej z 1830.
A z tarasu kawiarni „Le
Bastille” można oglądać paryskie la vie nocturne et lumiere i wszyscy
już dostali po ciastku od Marii Antoniny, bo chleb powędrował teraz
gdzieś do Afryki. Place de la Bastille to obecnie serce dzielnicy klubów
i życia nocnego. Dominuje tam szklany gmach opery,
naprzeciwko, wzdłuż
malowniczego Kanału Saint- Martin rozłożyli się artyści.
Ulice i place
wypełnione są halami i namiotami wystawienniczymi. W pobliżu niezliczona
ilość barów, kawiarni i restauracji. Wszystko wibruje, jest kolorowo,
wesoło, ciepło. Paryż się bawi, krząta, szum, śmieje się po prostu
„jazz”. To jest jedyny w świecie urok cudownego miasta. Dlaczego
cudownego?
|
U bukinistów |
|
Muzeum d`Orsay |
|
Nie tylko przez architekturę, ale przez atmosferę, jedyną,
niepowtarzalną i tradycję, którą odnajdujemy tu w każdym kamieniu. Dość,
że kiedy któż zachwala uroki Rzymu, Londynu czy Wiednia, słucha się
cierpliwie wszystkich argumentów, by potem wyciągnąć wniosek: „ Tak, ale
Paryż....” jest jak najpiękniejszy sen.
|
zdjęcie z innej wizyty. |
|
Cieszę się, że nie mieszkam w Paryżu, bo za każdym razem, gdy tam przyjeżdżam doświadczam swoich podróżniczo- intelektualnych orgazmów. A w innym przypadku może by mi się znudził ? Zostanę w Paryżu przez kilka najbliższych postów. Bisous pour toutes. |
Ardiola dziękuje za wspaniałą wycieczkę. Cofnęłam się w czasie do liceum, bo właśnie wtedy miałam przyjemność zwiedzania Paryża :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
E
To zostan ze mną przez parę następnych postów. Zastosuję Twoją metodę i rozłożę przyjemność wspominania Paryża na raty.
UsuńNie widziałam Paryża, do Francji mnie nie ciagnie. Bardzo zaś pociąga mnie Skandynawia i kraje bałkańskie. Nawet mamy swój wymarzony plan podrózy przez Skandynawię, ale na razie czasu i mocy finansowych na to brak.
OdpowiedzUsuńJedno co o Francuzach słzyszałam to to, że sa cyniczni. Kurcze, nie wiem jak to wygląda w praktyce, ale chyba nie łatwo jest z kims takim współzyc. Inaczej to oczywiście wygląda w ich gronie:))
Emmanuelle Seigner, obecna zona Polańskiego powiedziała raz w wzywiadzie udzielanym jakiejś TV, czy gazecie, że co ja interesuje co będzie za 20 lat, najprawdopodobnie jej mąz nie będzie juz wtedy zył, czy jakos tak to szło, a pytanie dotyczyło różnicy ich wieku.
I ona wcale sobie do bani nie brała tego co powiedziała.
Ktostez mi opowiadał, że był bardzo Paryżem zawiedziony, że w centrum stoi jakies monstrum architektiry wspólczesnej absolutnie nie pasujące do klimatu tego miasta:))
Wypowiadam tylko i wyłącznie opinie znajomych, natomiast wiem, że powinnam sama uwidziec co i jak, ale na serio nie czuje wewnetrznej potrzeby:))
Niektóre miasta są bezwstydne,należą do nich i Paryż, i Rzym np., są piękne i już, jak ktoś może mieć wątpliwości?! Ja z Paryżem mam kontakt emocjonalny bardziej, tam poznałam mojego Kima, spędzilismy wiele pięknych chwil, wspaniałych randek w otoczeniu legendarnych miejsc i nazw, które u mnie wywołują emocje. Kiedy Kim jeszcze pracowal ,jego szefem był mąż znanej modelki- Veronica Webb, która przyjazniła się z obecną zoną Jean Reno- Zofią Borucką. Kiedyś mielismy przyjemnośc goscić u samego Azazzine Alaia- słynnego projektanta mody. To były czasy!
OdpowiedzUsuńA kiedy byłam w Paryzu pierwszy raz z córką, miala wtedy tylko 11 lat i tyle jej pokazalam, lubimy wracac do tamtych chwil. Potem ona mieszkala w Anglii i do mnie przyjezdzala przez Paryz i zawsze przypominała sobie tę pierwsza wizytę ze mną.
A kraje bałkanskie są piekne też.
Paris Mon Amour ;-). Powiadasz, że Francuzi poznali smak życia hm chyba masz rację. Kraję południowe żyją inaczej delektują się życiem, smakują go powoli jak najsmaczniejszy przysmak. Przeczytaj sobie Książki Francuzki nie tyją i Francuzki na każdy sezon Mireille Guiliano. Z całą odpowiedzialnością mogę napisać, że te dwie książki uratowały mi życie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChętnie zostanę na trochę w Paryżu z Tobą, sięgnę do klasyków znów i powłóczę się między katedrami, St Germain i aktykwariatami, czasem z dala od ścieżek wydeptanych przez turystów ;)
OdpowiedzUsuńja za caly komentarz dam tylko linka do mojej ulubionej piosenki malcolma maclarena we wspanialej melorecytacji catherine deneuve "paris,paris" : http://www.youtube.com/watch?v=bSwNasW3in4
OdpowiedzUsuńmilego sluchania! :-)
Nie zachwalam Rzymu w porównaniu do Paryża, bo w Paryżu nie byłam:) Ale chcę go kiedyś odwiedzić, więc potem będę porównywać;-)
OdpowiedzUsuń