Napiszę najpierw,
jak Goethe zagrożona zbliżającym się terminem naszego wyjazdu z tego
raju. Postanowiłam jeszcze poszukać wytchnienia w Villa Giulia
(villa – ogród). Chciałam przeczytać tam moje dzienne pensum z „Odysei”.
„Przemyśleć moje życie, a przy tym rozważyć, czy w tym temacie kryją
się jakieś możliwości dramatyczne?” Snułam moje rozważania i estetyczne
kontemplacje. Pachniały róże, pomarańczowe kwiaty, glicynie i fiołki,
odurzający aromat. W obliczu takiej obfitości zawsze czuje się jak w
raju.
Podkształciłam
się z botaniki, szukając w Internecie informacji o roślinności
śródziemnomorskiej. Mogę o sobie powiedzieć, że posiadam wykształcenie
klasyczne, uczyłam się 6 lat łaciny, dosyć pilnie, elementy greki były
zawsze przemycane, a ja chłonęłam to wszystko z ciekawością i wiecznym
nienasyceniem. W mojej sali polonistycznej wisiał taki, wydawałoby się,
oklepany frazes, chyba autorstwa Żeromskiego: „Nauka jest jak niezmierne
morze, im więcej jej pijesz, tym bardziej jesteś spragniony”. I ja całe
życie postępuję według tej maksymy. Taka egzaltowana podstarzała
"Madzia" :)) Głęboki ślad we mnie zostawiły
lektury antyczne, romantyczne i młodopolskie, europejska dekadencja
przełomu wieków, dionizyjska tragiczność i apolińska ucieczka w piękno i
egzystencjalizm. Znam na pamięć Horacego, Wergiliusza, lorda Byrona,
Baudelaire’a, Verlaine’a i to w oryginale, a polskich twórców recytuję
na wyrywki. Słuchałam kiedyś Debussy`ego, Ravela i Szymanowskiego,
Szopena obowiązkowo i pamiętam, jak Krystian Zimerman wygrał Konkurs
Szopenowski w 1975 r. Niedawno obejrzałam ten jego koncert w telewizji Kultura.
Dopełnieniem
mojego wykształcenia miałyby być podróże, jak mantrę powtarzam sobie:
„muszę umieć 5 języków obcych, muszę zobaczyć to i to, i tamto.” W
młodości podróżowałam, byłam nawet u źródeł kultury praindoeuropejskiej
czyli w Indiach oraz krajach Maghrebu czyli Afryce Północnej, gdzie
ślady grecko-rzymskie są mocno obecne, a od tysiąca lat zdominowane
kultura Islamu. I zaczęłam się wtedy uczyć tych 5 języków, marzyłam o
Hiszpanii, Francji, Włoszech i Grecji. Miałam taka wspaniała nadbudowę, a
brak było bazy. Bo skończyły się lata na utrzymaniu rodziców, a zaczęło
się życie dorosłe, ponure, kryzysowe lata 80-te. I gdzie marzenia dla
humanistów? W kolejkach za lodówką, telewizorem, meblami i jedzeniem, w
ciągłych tarapatach finansowych. Chciałabym wypić kielich z Lety, rzeki
zapomnienia i popłynąć w inne szczęśliwsze czasy.
I
po wielu latach od tych młodzieńczych marzeń, los zafundował mi
reinkarnację! Przypadkiem wsiadłam w „wehikuł czasu” (nomen omen mojej
28-letniej córki ulubiony przebój) i przynajmniej duchem mam znowu 25
lat, powtarzam nadal tę swoją mantrę, te 5 języków obcych, podróżuję,
mam u boku męża, który akceptuje moje różne szaleństwa i wieczne
nienasycenie. Piszę sobie te swoje opowiadanka i felietoniki, spotykam fascynujących ludzi i jestem
szczęśliwa. Ośmielam się marzyć. A najważniejsze, że nie zarabiam 20
dolarów, taki był przekaźnik w latach 80. dla pensji nauczycielskiej,
tylko mam przyzwoitą pensję europejskiego inteligenta, prawie:) Ale Faustowski
przewrót w życiu też ma swoją cenę. „Darmo nic”, jak śpiewała Izabela
Trojanowska.O tym wiedzą moi znajomi.
A
na koniec tych refleksji wróćmy na Sycylię, która była moja inspiracją.
„Dziwna to ziemia, pławiąca się w słońcu, morzu, rozprażona, od zimy
okryta kwiatami. Całe połacie kultury leżą tu na sobie, obok siebie,
przedziwnie przemieszane zaczynając od kultury przedgreckiej, poprzez
Kartagińczyków, Rzymian, Arabów, Bizancjum, Normanów, Niemców, Hiszpanów
i Francuzów – wszystko się tu miesza, stopione w żarze słońca, wina i
zapachu pomarańczowego kwiatu. A nad wszystkim góruje jedna kultura,
która wyspie śródziemnomorskiej nadała fizjonomie zasadniczą – wielka
kultura grecka. Ona urobiła w swoim czasie kształt sycylijskiego
rolnictwa czy żeglarstwa i pieczęć greckiej sztuki odbiła w niebieskim
cieniu gór i na zielonych polach pełnych winorośli. Teraz oglądać ją
możemy, zamarłą i zastygła na zawsze, w teatrach i świątyniach Syrakuzy,
Agrygentu, Selinuntu, Taorminy i Segesty. Otacza te ruiny nie tylko
poetycka legenda, ale i wieczne życie zaklęte w kamienie poświęcone
greckim bóstwom. Mieszka tu także jedyna na świecie afirmacja życia, z
której rodzi się wiara w wieczyste prawdy Erosa.”
Tak pięknie o Sycylii pisał J.Iwaszkiewicz, a czytając tam jego
„Książkę o Sycylii” podróżowałam wytyczoną przez niego trasą. I
„najosobliwsze pejzaże” były moim udziałem i „wieczyste prawdy Erosa”
były po wielokroć udowadniane. |
fortuna kołem się toczy, dobrze że jesteś nadal nienasycona wiedzy i po latach chudych doczekałaś się tych tłustych, albo co najmniej tłuściejszych, czego Ci życzę w większej niż biblijna liczba :)
OdpowiedzUsuńTo pewnie każdy wie, ale nie każdy pamięta: im więcej doświadczyliśmy tym bardziej doceniamy to co mamy. Ale nic samo z nieba nie spadnie, ani manna, ani grad.
OdpowiedzUsuńPo prostu wiara, ze będzie lepiej, praca nad sobą i optymizm pozwalają realizować marzenia. Czasami szybciej, czasami po latach...
Z nielicznych (na razie) przeczytanych u ciebie tekstów wyczuwam niepoprawna optymistkę połączoną z upartym pracusiem (te meble malowanie wielokrotnie z świetnym skutkiem:)...
Po prostu zasłużyłaś sobie na swe szczęście, albo inaczej mówiąc wypracowałaś je sobie. To po prostu wspaniale.... Ja staram się kroczyć podobna droga...
Ciągle jestem nienasycona życiem i mam mnóstwo projektów... i te języki :) od roku uczę się hiszpańskiego, to tez mój n-ty...język
Milo mi czytać twe wpisy
Nika
Nika, napisz jeszcze raz na pocztę, bo przyszlo na spam i przez przypadek zlikwidowalam, chociaz widzialam haslo "wait, it`s safe" :((
UsuńPrzepraszam, ze nie na temat, ale przejzalam wczesniejsze posty i wyczytalam o Waszej przeprowadzce do Polski.
OdpowiedzUsuńNie moge uwierzyc, pisz o tych przygotowaniach i odczuciach.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ale "byka" strzelilam, oczywiscie przejrzalam prze "rz".
OdpowiedzUsuńChyba po tych wiesciach wyczytanych na Twoim blogu, czy juz na zawsze porzucacie zycie we Francji?!
Nie, nie na zawsze, na czas remontu tego domu,który ma być " dziedzictwem" Kima dla moich córek. On taki , jakby niczyj całe zycie, chce coś po sobie w końcu zostawić. On najbardziej chciałby mieszkac w hotelu,na łodzi albo w camperze. I tak pewnie bedzie potem wyglądało nasze zycie... qui vivra, verra. Jemu tak ciągle sie czegoś chce, ale nie normalnego zycia.
UsuńArdiola, zawsze z przyjemnością do Ciebie zaglądam i oczywiście nigdy nie było zawodu :). Pięknie to wszystko napisałaś i bardzo się cieszę, że marzenia się spełniają...
OdpowiedzUsuńDzieki Ewa, lubię pisać, a moj ukochany małżonek byz zawsze dla mnie najlepszą inspiracją.
UsuńAle nastepny post cie zaskoczy, bo siedzę teraz w Domu Zdrojowym w Swieradowwie-Zdroj, za oknem biało, sypie sniegiem, jest pieknie moge powiedziec z całą pewnością. Ale wolałabym być w cieplejszym klimacie, a nie zacierać ręce w zimnym hallu uzdrowiska. Moj Kim podjął wyzwanie zycie, tak dla podsumowania chyba swojego zywota:)) i od srody jestesmy właścicielami poniemieckiego domy w tych okolicach. Nie wierzę sama sobie!
Gratulacje! Przy samej czeskiej granicy, a ze Świeradowa do Pragi raptem 150 km. Piękne i romantyczne miasto w zasięgu 2 godzin podróży. A tam ileż literacko-filmowych tropów. Może staną się inspiracją do kolejnych szkiców z podróży?
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Luksemburga.
Agnieszka
Dziekuję Agnieszko za miłe słowa. Mam ograniczony dostep do internetu teraz i nie pisze o moich pierwszych odczuciach. Ale nadrobie potem, bo na razie wybieram operatora do podlączenia.Chodzimy do pieknego budynku Uzdrowiska, aby się połączyć. Jedno jest zabawne, wszyscy patrzą na nas jak na dziwakow, z poludniowej Francji tutaj?! Trzeba trochę pomieszkać za granicą, i być w sytuacji wczesnych emerytow,wlasciwie rencistów, zeby zrozumiec decyzję przeprowadzki do Polski. Pełne ubezpieczenie społeczne to podstawowy powód plus chęć pozostawienia po sobie jakiejś trwałej pamiątki. Już wyobrażam sobie moich wnuków, in spe, jak chowają sie po zakamarkach tego domu, ile tajemnic tu sie miesci, ile zaczarowanych miejsc do wyobrazenia! Płonący kominek, cienie na dziwnych, morskich obrazach rozbudzają marzenia i dziwny dziadek, ktory nie mowi po polsku. A przed domostwem pola, góry i las. Juz to wszystko widzę.
UsuńA chcialam tu mieszkac jeszcze z Piotrkiem, kiedys na poczatku lat 90. wyslalismy podania do jeleniogorskiego kuratorium oswiaty i dostalismy dwie propozycje pracy z mieszkaniem w domu nauczyciela, ale Piotrek, jak to on, nie umial podjąć decyzji. Z jego niemieckim bylibyśmy swietnie zyli. I moze zycie potoczyłoby się inaczej..
ja pewnie napiszę wkrotce o Łużyczanach, bo mnie bardzo pasjonuje to plemię słowiańskie.
Mam nadzieje, ze zobaczymy sie na Swieta!
Uwielbiam czytać wspomnienia z podróży,refleksje i powroty w słowach,emocjach...
OdpowiedzUsuńSycylia mi wydała się bardzo potrzebna,przepełniona słońcem i naturalnością życia.
Tak, Sycylia jest niezwykla, szczegolnie , gdy sie trochę poczyta przed zwiedzaniem. Jeszcze o niej napiszę. A twoje smakolyki zachecają do gotowania.
UsuńHi, There's no doubt that your blog might be having web browser compatibility problems. When I take a look at your site in Safari, it looks fine however when opening in IE, it has some overlapping issues. I just wanted to provide you with a quick heads up! Other than that, wonderful website!
OdpowiedzUsuńAlso visit my web blog - ppoz
Ardiolo, co u ciebie?! Czy juz jestescie w Polsce?
OdpowiedzUsuńNapisz prosze chociaz kilka slow, co u Was slychac i jak znajdujecie sie w polskiej rzeczywistosci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Szykuje juz jakis wpis, Ale tyle mam w głowie,ponadto internet w domu bedzie od czwartku, teraz chodzimy do restauracji z dostepem.Dziekuje za pamięć.Polska rzeczywistość to dla mnie norma,ale z Kimem mam niezły ubaw. On był w Polsce tylko 3 razy i zawsze strasznie narzekał, az krepowałam sie moich przyjaciól. We Francji byli f* stupid frogs, teraz to samo w odniesieniu, co widzi jakąś nazwę dodaje -ski, np f*tauron-ski, to polska energia, gdzie mamy licznik, f*kawiarnia-ski, bo nie serwują prawdziwej kawy, etc,wszyscy kierowcy wyprzedzający na podwojnej ciągłej to f*idiots, a z wymowy to juz pekam ze śmiechu, nasza wioska- Gajowka to jest " gadżołka", Jelenia Gora to "dżelenia", Wrocłw to "roklau", Zdrój to "zdrodż" itd. Wszyscy do niego mówią po niemiecku , bo tu pełno Niemcow, on odpowiada jakimiś tekstami z filmu,np Deutch, ja wohl, ja naturlisch, czasami nein ich bin auslander,inglisch, jak sobie przypomni. WSZYSCY zadają pytanie dlaczego wybralismy ten region do kupna domu, ja mowie, że mąż ma polsko-niemieckie korzenie, ja naturlisch on na to. A jak zabawnie dogaduje sie z polską ekipą remontową, tylko "good?" i no good. Powiedzialam im, zeby nie mowili na tak, nasze "no", bo on mysle, ze nie.Jedzenie mu bardzo smakuje, szczegolnie placki po wegiersku i piwo.W ogole nasza telewizyjną martyrologię cmentarną z trudem przezyl. Mowi, ze bardziej zajmujemy sie zmarlymi, niz zywymi.Pozdrawiam podrózniczkę, a moze juz w domu?
UsuńI niestety " this country is too f* backward", a dotyczy to kazdej dziedziny zycia. Wiem, ze w duzych miastach jest inaczej, ale prowincja go przeraza. Nie widzę tutaj naszej przyszlosci, moze sie przyzwyczai, jak mówią nasi nowi sąsiedzi.
UsuńJa juz w domu:) Ale rozbawilas mnie tym tekstem:))))
UsuńA ja mysle, ze on predzej odnajdzie sie na poskiej prowincji niz w miescie. Podziwlam Was za odwage zamieszkania w Polsce, Ty tak jak piszesz, znasz polska rzeczywistosc, ale dla Kima to kosmos:)))))
Zobaczysz za chwile uwierzy w opowiesci, ze w Polsce niedzwiedzie chodza po ulicach:))))
Trzymajcie sie dzielnie i zycze powodzenia, ale bedziesz miala tematow do opisania na blogu.
Uwazajcie na ekipy remontowe, jak sie dowiedza, ze mieszkaliscie we Francji a Kim to Amerykanin, beda z Was ciagnac kase, ze hej.Nie dajcie sie!
Widzę, że mamy ze sobą wiele wspólnego. I ja jestem typową humanistką o zamiłowaniach do wszystkiego, co Antyczne, klasyczne itp. Z marzeniami o zagranicznych wojażach, i cygańskim życiu trochę tu trochę tam. I marzę o czymś jeszcze, ale o tym pisałam Ci chyba w moim pierwszym emailu …
OdpowiedzUsuńMyślę, że marzenia zwykłe się spełniają tylko nie tak i nie wtedy, kiedy tego pragniemy, a kiedy się spełniają to zazwyczaj już tego się nie pragnie. Życzę spełnienie marzeń i realizacji tego, czego pragniesz.
Pozdrawiam Iv
Dzieki za poparcie, tak to rozumiem. Ja po raz kolejny wiklam sie w niecodzienne sytuacje, ale to dlatego, ze tak mnie nudzi "nasza mała stabilizacja", od czasow liceum i zawsze potem. Tylko te moje corki mają taką dziwną matkę i nie zawsze jestem im pomocna, bo koncentruje sie na sobie.
Usuń