Gajówka.

Gajówka.
Gajówka. Widok z naszej sypialni w maju.

O mnie

Moje zdjęcie
Witam u siebie. Lubię pisać o życiu, podróżach i trochę o przemijaniu.

sobota, 24 marca 2012

Co lubię, czego o mnie nie wiecie i inne wirtualne zabawy.

Ventenac nad Kanałem du Midi, w głębi kadzie winne i Chateau Ventenac winery.
Traktuję tego bloga jako swoistą terapię, jestem szczera w granicach przyzwoitości, ale nie piszę wszystkiego, bo takie obnażanie może czasami zniechęcić ewentualnych moich fanów, innych może zaintrygować... Bo ja oczekuję wyjątkowych czytelników. Zawsze brzydziłam się kiepskiej formy, zarówno w literaturze, w filmie i w każdym artystycznym przejawie życia. Ale akceptuję tzw genialny dyletantyzm, czyli eleganckie ślizganie się po tematach sztuk najwyższych lotów. Najlepiej poparte autentycznym wrażeniem, czyli veni, vidi, vinci. Mój mąż zawsze pyta : Who do you think you are? A to jest taka moja ucieczka w nadmierne estetyzowanie, w czystą formę i surrealizm. Szczególnie teraz, kiedy już nic nie muszę, w sensie pracy, dzieci, obowiązków, tylko bawić się życiem  w wyszukany sposób.
Ostatnio Amisha wspomniała  i zachęciła, żeby napisać o 5 ulubionych czynnościach czy rzeczach,  wcześniej Oliwka pisała i ktoś jeszcze, czego o mnie nie wiecie, moje grzechy itp To taka zabawa, która tak trochę zmusi do spojrzenia w głąb siebie, pokaże nas jako pełnokrwistych ludzi, ze swoimi sprzecznościami i temperamentem. Ale potraktujmy to z lekkim przymrużeniem oka.
Co lubię w Polsce, a co a we Francji, to dwie oddzielne dziedziny mojego życia.

W Polsce.

1.Lubię swoją pracę i moje "imperium", które sobie stworzyłam przez lata. Uwielbiam  całe swoje biuro,bardziej chyba niż mieszkanie, wszystkich klientów i współpracowników. To sens mojego życia.
2. Lubię spotykać się z moimi koleżankami i klientami, przygotowywać dla nich etniczne, wyszukane posiłki, pić wino i rozmawiać na tematy wyższych lotów.
3. Lubię bardzo flirtować z facetami w każdym wieku, bez poważniejszych konsekwencji, flirtować za pomocą dekoltu, spojrzenia, długich nóg w butach na obcasach, obcisłą odzieżą, zainteresowaniem, tak, żeby było miło i każdy czuł się dowartościowany. Ponad 10 lat byłam jakby singielką, kiedy rozstawałam się z z moim eks- i schodziłam znowu, w końcu rozstałam zupełnie, i tak bardzo mnie bawił flirt z mężczyznami mnie otaczającymi. Wzmacniał mnie i wprawiał w dobry nastrój. Nie przekraczałam granic przyzwoitości, na ogól. Na pewno nikogo nie skrzywdziłam, przynajmniej nie jest mi to wiadome. To dla usprawiedliwienia.
4. Lubiłam, niestety muszę powiedzieć w czasie przeszłym, jazdę samochodem, taką na full. To była dla mnie prawdziwa wolność i odlot, zwłaszcza pierwszymi samochodami, które posiadałam, bo prawie 30 lat temu samochód to był luksus. Teraz samochód to narzędzie pracy. Lubiłam, bo teraz nie jeżdżę z przyczyn,że za bardzo lubiłam szybką jazdę w ostatnich latach, powiem enigmatycznie.
5. Lubię siebie rozpieszczać, w sposób jaki lubię, jestem w tym względzie wyjątkową egoistką, lubię w piątki chodzić na basen, saunę i masaż ciała. W niedzielę do kina, koncert czy coś kulturalnego. Telewizja w ostateczności, mam utrwalone hasło z lat 80. " telewizja kłamie". Ale nie tracę pieniędzy na modę, czy nadmierne kosmetyki, bardziej dbam o kondycję fizyczną i umysłową. Swoje córki rozpieszczałam w sposób jaki uważałam, że ich rozwinie intelektualnie i fizycznie. Nie wiem, czy miałam rację. Za mało miłości i akceptacji chyba im dałam. Męża rozpieszczałam erotycznie. To też tak dla usprawiedliwienia piszę.

We Francji:

1. Lubię jeździć na rowerze, teraz też z kijkami  chodzić i robić zdjęcia wynajdowanym ciekawym obiektom i pisać potem o tym.
2. Lubię chodzić na kursy j.francuskiego i angielskiego, żeby zobaczyć jak Francuzi uczą się angielskiego. To fascynujące dla mnie doświadczenie. W ogóle kocham języki obce.
3. Lubię spotykać się z tutejszymi mieszkańcami, Francuzami i obcokrajowcami, zapraszać ich do domu, albo chodzić do nich, tu mąż już gotuje, ja okolicznościowo, lubię z nimi jeść, pić wino i rozmawiać na różne tematy, też na ogół wysokich lotów. A jakie to dla mnie wyzwanie. Nie lubię rozmawiać na tematy przyziemne. Ludzie są dla mnie najważniejsi, od nich czerpię siłę i entuzjazm. Tu jest taki zminiaturyzowany świat anglosaski i nacji północnych, a ja i tak wynajduję najciekawsze osobowości. Pod hasłem-swój swojego znajdzie. I pisać o tym lubię.
4. Lubię spożywać posiłki z mężem, późne śniadania i kolacje, które on wcześniej ugotuje, a jest w tym świetny! Lubię z nim oglądać wieczorne seanse filmowe.
5. Lubię z mężem jeździć na różne wycieczki samochodowe i rowerowe w celu eksploracji regionu. On mi wtedy robi zdjęcia i ja czuję się piękną modelką. I też pisać o tym. W ogóle pisać o moich francuskich doświadczeniach, bo mi się wydają wyjątkowe.

Muszę mieć nadal dwa życia, bo bez tego, co kocham w Polsce moje życie byłoby niepełne, puste i bez sensu, without  the purpose, jak to mówił  reżyser Melies w "Hugo". Tu, we Francji mam  jakby wydłużone wakacje, dobrze wrócić do pracy na chwilę. I flirtować tu mi nie  zawsze wypada, bo nie chciałabym być zrozumiana dwuznacznie, a finezją lingwistyczną nie popiszę się w językach obcych.  Czasami ktoś mnie zainspiruje na taką elokwencyjną akrobatykę i body language. Jak mnie to bawi! Mój  Kim już nawet wie o kogo może czuć się zazdrosny w naszej małej kolonii. O kogo, napiszę innym razem, kiedy znowu ogarnie mnie duchowy ekshibicjonizm.

I pisząc, co lubię, przyznałam się też do swoich grzeszków, haha.

4 komentarze:

  1. Jesteś wyjątkowa Ardiolo i bardzo lubię Twoją szczerość. Lubię ten Twój - jak go zwiesz - ekshibicjonizm :). Podoba mi się Twoje "lubienie" flirtu. Mnie jakoś nie przyszło to do głowy, ale pewnie dlatego, że obecnie mam tyle innego na tej głowie, a i męża znam wcale jeszcze nie wieki i często mi wybywa na dłużej - ale jest to punkt do polubienia, owszem ;). Taki niewinny flirt rzeczywiście jest czymś bardzo fajnym i nie mam nic przeciwko. I też lubię ;).

    Mam też nadzieję, że z czasem będę mogła pozwolić sobie na takie dość spontaniczne, ciekawe i towarzyskie życie - jak teraz Twoje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Komplementy od kobiet są jakby podwójne, dziekuję. To mi przypomina francuskie powiedzenie, qui donne vite donne deux fois, kto daje szybko, daje dwa razy, dosłownie.
    A to tak z wiekiem przychodzi zainteresowanie różnymi formami rozrywki. Ale będąc tak mniej więcej w Twoim wieku, ja zaczęłam swój heroiczny okres flirtowania, będąc bardziej świadoma swoich uroków różnorodnych. Najbardziej mnie jednak bawią erotyzujące rozgrywki słowne z inteligentnym przeciwnikiem. A w językach obcych z native speakers brakuje mi niestety wystarczającej wiedzy, co innego na lekcjach, tu partner jest mnie podległy w pewien sposób. Uwielbiam swoich dorosłych studentów.To naprawdę wielkie szczęście lubić swoją pracę i jeszcze widzieć w tym wartości energetyzujące moje ego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Inteligencja u faceta jest chyba najbardziej elektryzująca jak dla mnie - co nie znaczy, że wygląd nie ma znaczenia ;).

    Och, Ardiolo - lubić swoją pracę to jak wygrać na loterii - bezcenne. Wiem coś o tym. Ja swoją lubię na poziomie 70 %. Ale miewam lepsze i gorsze o niej zdanie... Czasem już mnie bardzo nudzi. I oczekiwałabym większej w niej niezależności. A czasem myślę - a, dobrze, że decyzja ostateczna nigdy nie należy do mnie. Obecnie jednak potrzeba mi pracy stabilnej. Bo małe dzieci a M. nie może się ustabilizować zawodowo w Pl. Więc po prostu jestem odpowiedzialna. A moja praca daje mi taką właśnie względną pewność jutra (o ile coś takiego istnieje...). No, ale póki co...

    OdpowiedzUsuń
  4. miło było poczytać o Tobie więcej :) lubię Ciebie i Twojego bloga :) widzę, że mam trochę zaległości do nadrobienia :) wszyscy zdają się pisać codziennie wtedy kiedy ja nie mam czasu na internet :) ale to pewnie tylko takie wrażenie :) lubię być na bieżąco, a teraz to niemożliwe...

    Też lubię flirt ;) posiłki z mężem oraz wspólne, ale też samotne wycieczki po okolicy :) tylko czasu ostatnio jak na lekarstwo :)

    OdpowiedzUsuń