Gajówka.

Gajówka.
Gajówka. Widok z naszej sypialni w maju.

O mnie

Moje zdjęcie
Witam u siebie. Lubię pisać o życiu, podróżach i trochę o przemijaniu.

piątek, 14 czerwca 2013

Illusions perdues czyli przedłużony weekend na Boże Ciało w Gajowce.

Córka mówi klientom i znajomym, że mama pojechała do Gajówki, a oni nie odbierając tego jako nazwy własnej,  pytają: gdzie? Do leśniczówki? Ładnie brzmi też zagajnik, to może i knieja, i bór?  Gajówka przestała pełnić pierwotną funkcję mieszkania dla służby leśnej i stała się śródleśną osadą. U nas około 40 domów. A ja stamtąd uciekłam, najpierw do Żagania, a potem do Opola i Wrocławia. Tam mam rodzinę, moich ulubionych kuzynów i wspomnienia wspólnego życia.
Uciekłam też wcześniej z Francji. I może ktoś mi powie dlaczego wolę swoje małe blokowe mieszkanko od tamtych przestrzeni? Co jest ze mną nie tak? You are nuts, słyszę od męża, neurastenic aging woman. Tramwaj zwany pożądaniem po mnie przyjechał na ostatni przystanek, a mój Mister, jak Stanley dla Blanche,  nie pasuje czasami do mojego świata. Bardzo chciałam znaleźć się w Gajówce, nawet zameldowałam się tymczasowo w gminie Mirsk, zaczęłam kopać grządki , malować pokój , szlifować drzwi  i codziennie zmywałam na mokro, żeby nie było kurzu. Znalazłam solidną siłę roboczą, jak mówiła Małgosia, solidna siła, ale droga. Mnie się wydawało, że tyle zrobili i tak szybko, to należy im się stawka po 300 zł dziennie. Inni robili by tę pracę przez 3 dni.
Mister szykuje dom na sprzedaż, a nie na wspólne życie. Taka jego wersja zupełnie mi nie pasuje i zapowiedziałam sprzeciw. Wyjeżdżam for a while  i przestaję się angażować, bo w jakim celu marnować moje emocje? Jak można zostawić to niezwykłe siedlisko? Wyobraźnia podpowiada stworzenie zagrody  i przybytku na miarę pogranicza, z wartością dodaną w postaci mojego Anglo-Amerykanina.  Tacy tu są wspaniali sąsiedzi, miastowi na wsi, ekscentrycy i wizjonerzy, ekolodzy i artyści. A lokalni też niebywali. Na szczęście podatek od sprzedaży  wstrzyma Mistera od pochopnych decyzji.  A póki co, pokażę wam kilka zdjęć ze zmian tam zachodzących.
Front room przed skuciem tynków. 35m2

Bliźniacy z Mirska, Bolek i Leszek. Bardzo pracowici i solidni. Robota im się w rękach pali. Stawkę mają za wykonanie pracy, mozna negocjować, ale ja nie znałam obowiązujących stawek i chyba przepłaciłam. Ale jestem bardzo zadowolona.

Pokój gotowy do izolacji poziomej i malowania.
Tutaj ja gracką coś próbowałam wykopać. Cały dzień mi zeszło.

Leszkowi zeszło może z godzinę na okopanie domu z boku i przodu. Bolek w tym czasie kosił  i wycinał wszystko dookoła domu. Najładniejsze widoki są ze strychu.Takie tam prowizoryczne okno i szklane dachowki.

Winogron zostawilismy, chociaż ślimaki go strasznie zjadają. Jest najpiekniejszą zasłoną i ozdobą tych tynków. Dom będzie odkopany  na głebokość ok.2 metrów i odsłoni majestatyczny kamień, z którego został zbudowany.
Rozbieranie dachu budynku gospodarczego, który zasłaniał widok z okien  tymczasowej sypialni.

A tu Mister urządził taras z widokiem, na dole w razie deszczu. Drzewo jest cieniem, będzie trochę poobcinane. Tu, jak bunkier, żartuje moja kolezanka, he,he.
Z ziemi wykopanej z front roomu, chłopcy podszykowali teren pod taras.

Japoński ogród:) Srodkiem płynął niby strumyczek po obfitych deszczach.
Z betonu wykopanego w pokoju zrobilismy tymczasową ścieżkę. Teren i tak bedzie wyrównany nie za długo i dom  też z tej strony odkopany. Wtedy pokaże się niemiecka potęga. A w skrzynkach  teraz już są pelargonie.
Moja część sypialni. Podłoga autentyczna. Wyszorowałam na kolanach.
Światełka na budynku służacym jako taras dolny i górny.
Światełko nad drzwiami frontowymi z informacją o numerze domu.

Jakby living room. Jeszcze przed malowaniem. To coś po lewej to wbudowany hot tube, czy jak to nazwać? Pojemnik na wodę, ma połączenie z dolną kanalizacją. Stół na  dużej skrzyni, którą niedługo wyremontuję.


 Rabatki z boku domu, wyobraźcie sobie ten odkopany kamień na domu do ok.2 metrów i odnowione deski. Bosko!
Udekorowane okna. Mister uwielbia kwiaty, to taki początek dopiero. Bo i tak teren wokół domu będzie kopany i wyrównywany.
Ryneczek w Mirsku, restauracja Paprotka, gdzie często jadamy i korzystamy z wi-fi.

Mirsk.

Gajówka, kiedy kwitły bzy. Krzew koło domu. A dla tych widoków warto wstawać rano i pić kawę na tym nowym "tarasie".

Mister i jego samochód opisywany wcześniej, TOS.

Uliczka w Żaganiu.
Ale powiem Misterowi na koniec łacińskie przysłowie ślubne, żeby było optymistycznie : Ubi tu Caius ibi ego Caia.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Bedroom in Gajówka.

Zaczęlismy od sypialni w Gajówce. Nie ma tu internetu:( bo z zasięgiem trudno.. to i widoki są piękne, jak mówią u operatorów różnych sieci. Pada od kilku dni, to najlepiej w łózku przesiedzieć. Antena satelitarna jest, mam co oglądać, a w przerwie nordic walking. Nawet w deszczu miło.