Gajówka.

Gajówka.
Gajówka. Widok z naszej sypialni w maju.

O mnie

Moje zdjęcie
Witam u siebie. Lubię pisać o życiu, podróżach i trochę o przemijaniu.

sobota, 13 sierpnia 2011

Refleksje nad Kanałem du Midi


                Ale dzisiaj było goraco!  Kim profilaktycznie został  dluzej w lozku w dobrze klimatyzowanej  sypialni. To chłodzenie i jego odgłosy sa glownym powodem do klotni miedzy nami.   
  Wybralam się o 10. na rower. Najpierw pojechałam do Olonzac wyplacic jakies pieniądze, bo tu tzw distributer, czy cos podobnego, to nie sa w powszechnym uzyciu jak w USA np. Pomyslalm sobie, pojezdze wzdłuż Kanalu, tam jest cien i prosta droga.
 Tak do 12 było przyjemnie, a potem zrobilo się nie do zniesienia, za Argens przy sluzie zjadłam lekki  lunch i polozylam się na trawie w cieniu pod dużym drzewem. I tak sobie myslalam o roznych rzeczach.
Port de Argens
Tutaj , gdy się spotykamy z roznymi ludzmi, to oni w ogole nie rozmawiają o swoich dzieciach, co u nas jest glownym tematem rozmow. U nas to wynika z tego, ze chcemy siebie przedstawic jako dobrych rodzicow i się pochwalić swoimi pociechami, jakie to dobre kierunki pokonczyly, ze maja dobra prace, ze szczęśliwie się pobrali czy sa w jakiś związkach, a już o wnukach to sa niekonczace się dyskusje. Ja jeszcze ich nie mam, ale zawsze grzecznie wysluchuje opowieści koleżanek. Malo co znosiłam swoje dzieci, a cudze i jeszcze wnuki to nie na moja cierpliwość. Gdzie ja to byłam ostatnio i dziecko tak stale przeszkadzalo w rozmowie, już wiem, u mojej ulubionej tłumaczki. I wtedy przyjmujemy taka slodka minke do dziecka, alez oczywiście, ze możesz wziąć sobie zupki, a , smakuje? A teraz co? Film z glosem na cala pare? Czy może jakas gierke, komputer? Nigdy nie lubiłam  małych dzieci, pamiętam, jak dziewczyny miały te rozwrzeszczane niemowlaki na studiach, bardzo się dziwiłam. Potem bylam nauczycielką i nawet lubiłam te prace, ale dzieci już takie bardziej dojrzale, fajnie ich było ksztaltowac i dużo tez czerpać od nich radości i entuzjazmu. Niektóre uwielbiałam, przyjaźnimy się teraz na FB lub NK.
      Revenons a nos mutons, wróćmy do tematu tych anglojęzycznych par. Oni nie rozmawiają  o dzieciach, bo to  najczęściej drugie lub nawet trzecie malzenstwa. Oni siebie akceptuja, jakimi sa, maja duza tolerancje do siebie wzajemnie. Nie musza sie niczym chwalic. Oni nie maja wspólnych dzieci,  zajmują się sobą. Te ich dzieci wychowywane przez roznych  stepfathers, stepmothers porozjezdzaly się po swiecie. Zawsze były otwarte na rozne kultury, tzw gap year, przerwa przed studiami to prawie obowiązek dla młodych Anglikow. A Francuzi lubia wyjezdzac do swoich obecnych  zamorskich kolonii albo do Indochin. Moi najbliżsi znajomi, to  dla ich obydwojga trzeci związek, ona ma dzieci adoptowane, kolorowe, on z pierwszego malzenstwa, gdzies w swiecie, min w Chinach. Drudzy znajomi, drugie malzenstwo dla niej, trzecie dla niego, dzieci w Anglii i gdzies w byłych koloniach. Itd…
 Rozmawiamy o tym, jak milo spedzic czas, jakie wino sprobowac  i ser, a teraz to koniecznie swieze figi. Bo figi to jak dla nas czeresnie, jemy raz w roku.
Ja to zawsze rozmowe chce uczynic taka bardziej intelektualną, tak chcę się koniecznie pochwalić swoja wiedzą, a oni dont give a shit, jak to Kim mowi. Owszem o historii II wojny każdy cos wie i tak wypada przypomniec Normandię. Oni dużo wiedzy czerpią z filmow. Kim smieje się ze mnie, ze ja tak się unosze i emocjonuje, tyle energii przy tym trace. A przecież można porozmawiać o robieniu „pie” z cukinii, albo  tarty z czegos tam. Ja nigdy nie bylam dobra kucharką, i jakiekolwiek uwagi  Kima na moj temat odbieram jako zamach na siebie , totalna krytykę i co tam jeszcze. Od razu histeria, ze mnie nie kocha, ze mu się nie podobam i inne takie kobiece wrzaski.  A on patrzy na mnie z zadziwieniem, skad u mnie takie niskie poczucie wartości? Przeciez on mnie uwielbia.
A z wycieczki  rowerowej wrocilam ledwie zywa, szczegolnie ostatnie 2 km od Lac de Jouarres byly ciężkie.

Koło jeziora.
 Slonce przeciekalo przez ten spodziwany cien z niezwyklą mocą i prazylo niemilosiernie.
A na koniec nasze jeziorko i ja. Innym razem oczywiście. Tak mnie widzi mój Kim, ładnie, prawda? 

1 komentarz:

  1. Ja mam dwoje małych dzieci i kocham je bardzo, ale to prawda, że ich przesyt bywa dokuczliwy ;-).

    OdpowiedzUsuń