Gajówka.

Gajówka.
Gajówka. Widok z naszej sypialni w maju.

O mnie

Moje zdjęcie
Witam u siebie. Lubię pisać o życiu, podróżach i trochę o przemijaniu.

czwartek, 10 października 2013

Gajówka-sypialnia dla gości. Welcome.

Każdego poranka w gajówce chętnie wstawałam i myślałam, czym się kolejno zajmę. W pokoju  temperatura z rana bardzo orzeźwiająca, ok.15 stopni. Na dole w naszej kuchni w stajni /jakby starsza  Maryja  się czuję conajmniej/ nawet zimniej, całe pomieszczenie to jedna wielka lodówka.
  Szybko włączam piecyk na grzanki, croissanty/doskonałe w Biedronce/ i  ekspres, jestem w grubym szlafroku, wełnianych skarpetach do kolan i kaptur mam na głowie. To petit dejeneur zjadam smacznie we frontroomie, gdzie jest przytulne ciepło  po nocy i już powoli szykuje się tam our living area.  Siedzę na wprost okna przy zabytkowym stole, rekwizyty już zabrano z kuchni-stajni.

 Nie ma jeszcze podłogi, nawet wylewki, są  kamyki po stopami, dobry masaż w ciapkach, jakby na plaży nad Adriatykiem :) Widok przez okno, tu jest znacznie większe niż na górze, wynagradza tę chłodnię w całym domu. Jesienne pole, żółciejące drzewa połyskujące w słońcu, spadające z wiatrem liście i  zielone evergreeny w oddali na górach, czasami  pojawi się orzący traktor.

Ten sam widok, co wyżej, tylko w innej szacie.
 Sarenki swobodnie przechodzą pod lasem, ale do tego trzeba obserwacji lornetką, bo normalnie nie wypatrzę. Z sąsiedztwa dochodzi pianie koguta, brakuje jeszcze ryczenie krowy albo beczenie jakiegoś koziołka, czy  dzwonków owieczek. Wiejska idylla.
Tu boczne okna, takie niskie nad ziemią, jak widać moje odbicie.


Takie fajne odbicia mi się trafiły przypadkiem i trochę jesiennego grona.
 
Nasz czterogwiazdkowy B&B się szykuje:)


Z boku domu, widok na naszych  sąsiadów.
Nasza art deco lampa kupiona kiedyś w Azille i widok przed domem.. Widać kawałek tarasu.

I co dzień tak myślę, co ja tutaj robię? Tak na krótko, kiedy dom w  stanie remontowym, mogę tutaj być nawet pożyteczna. Realizuję pomysły ze strony www.pinterest.com i paru wspominanych wcześniej blogerek. Na zdjęciach ich ekspozycje wydają się takie oryginalne i już nie mogłam się doczekać, kiedy ukończę z tego, czym dysponowałam, naszą sypialnię dla gości. Na razie wygląda to tak:
Ramy okienne w stylu shabby chick  nad łóżkami, a obok drabinki z  ozdobnymi workami na jakieś drobiazgi, zanim pojawią się szafki nocne. Potem ich powieszę na ścianie. Nie zrobiłam zbliżeń, teraz dopiero pomyślałam. Na tych małych oknach są niby parapety i tam postawiłam małe kocie figurki. Uwielbiam teraz ten pokój i sama w nim będę spała na wiosnę. Gdy podłogi się umaluje i doda jeszcze parę drobiazgów, nowe narzuty na mniejsze łózka, lampki nocne będzie słodki. Na scianach koło mniejszych łózek są Kima rodzinne zdjęcia, przywiozę też swoje. Mister daleki od zachwytów, mowi granma room. Listewki na podłogi też dodadzą uroku i będzie jeszcze raz malowany, bo widać dawne uzupełnienia.

W ciągu dnia. Tu pojawi się potem stolik z fotelikami, zeby popijać poranną kawę przed oknami.

Wieczorem. Kwiaty w kance przybyły.
Master bed dla gości. Bardzo wygodne.

"Moje" stylizacje z niebieskiej chaty.



Szafa za firanką, jest też obok przecierkowa, zielono-kremowa, ale nie była wtedy jeszcze gotowa. Wysokość pokoju widzicie po drzwiach, ok.185 cm. To coś na pierwszym planie to wbudowany hot tub jak Mister mówi. Będzie służyło jako półka.
Ale żywe te kolory! Podpórki na książki kupiliśmy w Jeleniej Gorze. Poprzecierałam ich trochę.
Okno z hallu, odbijam się, hehe. Witraż z targu staroci, lampa art deco i obowiązkowo jesienne wrzosy.
Mistera dzieci. Pozycje do spania mają wspaniałe.
Niedługo napiszę o wycieczce do Twierdzy Szyfrów.

8 komentarzy:

  1. No to dom zaczyna nabierac kolorow... Sporo pracy juz w to wlozylas, a rozumiem, ze to jeszcze nie koniec...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tęsknię za Francją i finansami, które pozwolą mi tam być. Gajówka dla Kima to przynajmniej powód,żeby wstać z łóżka. Bo w Pepieux dobrym pretekstem do przebudzenia się ok. południa było schłodzone wino z piwniczki.
      A urządzanie tej hacjendy też mnie bawi , coś się tworzy przynajmniej.

      Usuń
  2. Cóż dodać, swojskie klimaty! :) pozdrawiam Mariusz ze smakiem

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładnie sie u Ciebie robi. I te góry w jesiennej szacie... Wiem, nie powinnam zazdrościć, bo mam morze na wyciągnięcie ręki, ale brakuje mi gór... Ja do Chatki pod orzechem dopiero na Boże Narodzenie pojadę... ale już nie moge się doczekać tego światecznego porządkowania, stylizowania domku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inspirujaca zabawa na dwa tygodnie, a potem w tym prawdziwym domu wolę tęsknić za tym miejscem i jego odnowicielem.

      Usuń
  4. iroczo, kojarzy mi sie z pokojem z obrazu van gogha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki, to przypadkiem taki artystyczny efekt. Zamiast fajki van Gougha, szydełkowa poduszka, ale pokoj żółty, czy dom, jak u malarza. I mamy Arles-gajowka.

      Usuń
  5. Alicja, to miejsce wygląda przecudnie! Tylko pozazdrościć!

    Iwona

    OdpowiedzUsuń