Gajówka.

Gajówka.
Gajówka. Widok z naszej sypialni w maju.

O mnie

Moje zdjęcie
Witam u siebie. Lubię pisać o życiu, podróżach i trochę o przemijaniu.

środa, 23 listopada 2011

Lekcja francuskiego z Anglikami.

Impreza Fete de Noel w Olonzac
Obudziłam się wczesniej, bo dzisiaj mam francuski o 9.30. W pokoju  była temperatura 16.5 stopnia, grzejemy kominkiem, ale na noc drewna nie dokładamy. Zdrowo sie spi, jak generałowa Zajaczkowa, urody i zdrowia dodaje. Ja to zawsze Kimowi mówię o zaczadzeniu, ktorych to wypadków w Polsce jest bardzo dużo. Pracowałam kiedyś w wiejskich szkołach i wiele razy doświadczyłam tej tragedii wsród swoich uczniów. I mam taki strach, ale on mnie uspokaja, że to z innych piecyków, a nie takich kominków, jak nasz.
A na dworze w słońcu ponad 20 stopni, ludzie z powrotem w krotkich rekawach, tylko w kamizelkach. Zaraz i ja  wsiadam na rower skończyc zdjęcia w Azille, bedą w innym oswietleniu.
A na lekcji bylo słowo "autochton" po francusku i Anglicy nie wiedzieli,co to znaczy, nauczycielka też. Ja im przy okazji trochę historii Polski wyłożylam o autochtonach na Mazurach. Zrozumieli słowo w odniesieniu do Indian  i Aborygenów. Mówiliśmy tez o zakonach, przy okazji czegoś, i jak to Anglicy , oni nie pojmują, ze ktos wybiera takie zycie, dla nich to więzienie. Oni, jakby nie pojmują idei poświecenia się Bogu,są zaszokowani ilością zakonów kobiecych,  poświęcenie dla  innych ludzi jak najbardziej jest to słuszne i wzniosłe, bo Anglicy np bardzo dużo dobrego robią w Afryce, ale nie w zamknięciu w klasztorze. I sie z nimi zgadzam w całości. Nie na darmo Henryk VIII skonfiskował wszystkie klasztory i zakony, pieniądze wziął dla siebie , ale i dla państwa też. Nie ma u nich, ani trochę wpływów jezuickich. Ich protestanckie wychowanie wpływa na zupełnie inne podejście do spraw doczesnych. Mamy wygodnie żyć, a nie umartwiać się w imię wysublimowanej eschatologii. Również, może to zbyt daleki wniosek, ale  w krajach protestanckich nigdy nie miały szans idee komunistyczne, mówiące o równości,  niby sprawiedliwości społecznej. Tamte bogate społeczenstwa przyjely a priori pewien porzadek społeczny. Niby Francuzi poprzez Rewolucję Francuską głosili pewne piękne hasła, ale w końcu  i tak wielka i mała  burżuazja jest wzorem norm społecznych. Nie będę juz wiecej socjologizować, bo takie mam oryginalne rozmyslania, mieszkam we Francji, ale w wiekszości przebywam z Anglosasami i ulegam ich wpływom jednak. Dzisiaj po poludniu mamy Assembly- podsumowanie dzialalnosci organizacji Vivre Ensemble en Minervois, znowu sami Anglosasi i trochę Holendrów i Niemców. To przez to , ze mój mąż nie zna francuskiego  jestem zdana na towarzystwo jego krajan bardziej.  Ale w sobote jest juz Fete de la Noel i tam sobie pogadam z Francuzami.
A teraz wsiadam na rower. A tout l`heure.
Fete de Noel in Olonzac.

Później.
Chodzę tutaj na 3 grupy francuskiego, każda jest inna, ale  nadmierne zadawanie pytań przez uczących się  jest charakterystyczne dla wszystkich. Ja bym się wstydziła zadawać takie oczywiste pytania, dlaczego tak jest, a nie inaczej, np w kwestii czasów, czy użyciem przyimków po niektórych czasownikach. Raz powiedzialam, jest tak, bo to jest francuski, a nie angielski i wszyscy się roześmieli. Było to przy okazji trybu warunkowego I, kiedy Anglicy uzywają czasu teraźniejszego i przyszlego, a my i Francuzi tez  tylko przyszłych. Przyjąć pewne rzeczy a priori, to jest moja dewiza językowa.Żeby cos dobrze wytłumaczyć, trzeba sięgnąć do historii języka, a przeciętny uczeń nie potrzebuje takiej wiedzy. Dobrze, ze zrozumieli odmianę i rodzaje , i nie pytają dlaczego tak jest. Jak dużo zalezy od nauczyciela i jego umiejętności metodycznych i dydaktycznych, zawsze o tym wiedzialam. Lekcja musi być przeprowadzona sprawnie i według pewnych schematów, o których kazdy nauczyciel wie. Musi wystapić część powtórzeniowa, część główna- zapoznanie sie z nowym tematem i część utrwalająca poprzez rózne ciekawe cwiczenia. Nie na darmo nauczycieli uczą w szkole psychologii, umiejętność rozpoznawania sylwetek osobowościowych uczniów to klucz do sukcesu. Tutaj , lekcja jest często chaotyczna dla mnie, bo uczniowie zadają zbyt duzo pytań i nauczyciel nie może zrealizowac tematu. Chce być grzeczny, mily i tlumaczy bez końca na wybranych przykladach. Ale studenci, niektorzy, i angielscy, jak zauwazyłam podchodzą do języka jakby z lekceważeniem, jakby uważali,  że ich język jest ponad wszystko, że po angielsku jest normalnie, a Francuzi to wymyslają. Natomiast oni pokazują nam ich język poprzez literaturę,historię i życie obyczajowe, chętnie nawiązują do francuskich osiągnięć cywilizacyjnych, mnie sie bardzo podoba, bo zawsze coś skorzystam. Amerykanie też uwielbiają się uczyć o historii, a Anglicy są inni. Oni przez pryzmat swojego imperialnego pochodzenia, którym  zostali wykarmieni w szkole, zachowują pewien dystans do osiągnięć francuskich. Oni nie bardzo interesują sie innymi,  mam na mysli europejskie kraje, bo podświadomie, przez literaturę, która kiedyś przeczytali, czują się jakoś lepsi od innych, mają nadal ogromne wpływy w całym świecie, bardzo duzo podróżują i mieszkają  na różnych kontynentach. Anglicy zachowują się tak, jakby nie byli Europejczykami czasami, tylko przynależni jakiejś Australii , Ameryce Północnej czy innym antypodom. Mój tok myslenia może być poczytany jako kolejne małe uprzedzenie, ale to takie socjologiczne obserwacje. Anglicy przyjeżdżają do południowej Francji dzięki swoim reklamom telewizyjnym, modnym czasopismom propagującym Francję, też zaszczepieni literaturą przedwojenną, sztuką belle epoque, a Amerykanie z miłości do kraju, słyszałam to parę razy. Anglicy mają zawsze dwa domy, we Francji i Anglii. Amerykanie jeden, to tez w zwiazku z odlegloscią pewnie.
Cherrie- jedna z organizatorek  organizacji Vivre ensemble.

More later.
Jedna moja kolezanka Margret mieszkala w Iranie długo, i też na tzw Bliskim Wschodzie, tam wyszła za mąż za Anglika, dziecko urodziła na Borneo, potem mieszkała w azjatyckich krajach. Wyszla za mąż po raz drugi, zamieszkała we Francji, a jej dorosła obecnie córka mieszka w Tajlandii i jej angielskie wnuki najchetniej przyjaźnią się z dziećmi azjatyckiego pochodzenia.  O takich przykladach napiszę jeszcze później. Bardzo fascynują mnie takie życiowe przygody. W rodzinie Kima jest ich kilka.
A Francuzi jeżdżą na wakacje do dawnych swoich dominiów np do Wietnamu, Nowej Kaledonii, Maurtius, Thaiti i zamorskich departamentów, na Martynikę i Reunion. A nam jak chcieli "dać"  Madagaskar przed wojną , to nie chcieliśmy.

3 komentarze:

  1. Zazdroszczę Ci tego językowego zacięcia. I tak sobie myślę, że może w końcu ulegnę moim kochanym...a jednocześnie bezwzględnym "dzieciaczkom" i poddam się ich presji. Otóż zmuszają swoją starą ;) matkę do nauki angielskiego. Migam się już trzeci rok z wielkim wdziękiem ( przynajmniej tak mi się wydaje) łudząc się, że machną w końcu na swoją rodzicielkę ręką... ale nie. Córcia dawno temu wyznaczyła czwartkowe lekcje przez skypa i czeka cierpliwie aż się zgłoszę ... a ja czytając Ciebie normalnie wstyd poczułam i tak sobie myślę, że może jutro Hanię moją zaskoczę zgłaszając swą obecność na wirtualnej lekcji. Będzie dużo śmiechu -tego jestem pewna...a czy coś z tej lekcji moje, kurczące się w zastraszającym się tempie, szare komórki wyniosą???? ...zobaczymy. Bądź tak dobra i trzymaj za mnie kciuki...bo w temacie przyswajania wiedzy mam ostatnio wielki słomiany zapał... wolę fizyczną pracę przy renowacji mebelków ;)
    Pozdrawiam Cię serdecznie i...zazdraszczam tych 20st w słoneczku. Jednocześnie podziwiam Twój chart przy porannych 16,5. Nie wyszłabym z łóżka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Normalnie teraz nie wstaję przed 10, jak słońce już dom ogrzeje, szczegolnie przez okno dachowe. W lecie ukrop, a teraz super. Tutaj inaczej slonce wschodzi i zachodzi, jest dłuższy jakby dzień. Ale wstac przy takiej temperaturze to nie takie trudne. Zmywa szybko resztki snu i trzeba sie od razu ubrac. My tu nie mamy tzw miejskiej sieci grzewczej.
    A w zwiazku z jezykami to pozwole sobie na dluzszy wyklad innym razem. I będę trzymala kciuki. Najwazniejsze to zacząć. I jaka stara matka?! To, co ja mam powiedziec o sobie? Babcia wiekowo i nie babcia w realu :) A tu ze mną uczą się ludzie w przedziale 55-75 lat, anglosascy emeryci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki kochana za kciuki... przydadzą się bardzo :)) Mam nadzieję, że będę miała powody jutro do optymistycznego meldunku ;))

    OdpowiedzUsuń