Gajówka.

Gajówka.
Gajówka. Widok z naszej sypialni w maju.

O mnie

Moje zdjęcie
Witam u siebie. Lubię pisać o życiu, podróżach i trochę o przemijaniu.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Heatwave in Gajówka. The latest news.

Najważniejszą wiadomością jest nasze przyłączenie się do cywilizacji, od soboty mamy internet i telefon stacjonarny. Sami musieliśmy odkopać sobie kabel, tzn. bliźniacy poradzili sobie z tym problemem. Okazało się, że nie był gdzieś daleko, a tylko parę metrów od słupa elektrycznego. Prawdopodobnie został kiedyś jakby "wciągnięty" w jakieś glebowe zakamarki. Mister nie omieszkał poużywać sobie swoimi "fakami" narzekając na poprzednie ekipy techniczne, które twierdziły, że żadnego kabla tu nie było wcześniej.
 W domu podczas upałów temperatura orzeźwiająca, 24 stopnie na dole, ale na górze  goręcej, 27. temperatura powietrza wczoraj zatrzymała się na 34 kresce i tak utrzymywała się przez cały dzień. Słuchając radia Wrocław przykładnie przyrządziłam sobie napój herbaciano- miętowy, popijałam cały dzień, a także chłodnik ogórkowy. Mister takich rzeczy nie jada, gazpacho wg swoje receptury też naprędce wyszykowałam i niedzielny upał przetrwałam.
Od tygodnia mamy nowych mieszkańców naszej Jalny- urocze kociaczki Ben i Jerry, dzisiaj idziemy do weterynarza, to dowiemy sie dokładnie ich płci.


jestem przekonana, że niejedno zdjęcie naszych "dzieci" zagości na tych stronach. Kociaczki są bardzo wdzięczne i rozkoszne. Ponadto ważnym aspektem pojawienia się nowych domowników jest konwersacja Mistera, nie musi już rozmawiać ze mną, on prowadzi dysputy z kotkami. Wita ich na dzień dobry, tak ok.południa, bo to jest pora jego wstawania,, ogląda z nimi TV, przygotowuje posiłki, sprząta i dokonuje innych niezbędnych czynności. Kiedy jeden gdzieś  ukryty usnął na zbyt długo, Mister juz po nim rozpaczał, chodził po sąsiadach rozpytywać. Taką ma kocią pasję. Koty są utalentowane językowo rozumieją po angielsku i polsku, hehe. W poniedziałek jadą do niemieckiej pani weterynarz w Starej Kamienicy, verstehen?
Hacjenda nabiera wyglądu, mnie najbardziej podobają się drzwi, które sama wyszlifowałam i pomalowałam lakieroberjcą. Efekty poniżej.
Drzwi do pokoju, ktory obecnie służy jako sypialnia i dzienny.

Drzwi do przyszłej może garderoby, albo będzie to przedłużony pokój z oknami dachowymi, dającymi wiecej światła. Na razie prog  jako ozdobna pólka dla kotów i lampka im oświetla życie.

Po lewej drzwi do łazienki, ktora powstała z części hallu. Drzwi są na haczyk do zamknięcia!
Łazienkę udekorowałam i tak przyjemnie spędzać tam rano czas na lekturze. Przez okno radosne widoki piękna, a na ścianach i półkach Mistera  i moje wspomnienie dawnego życia.
Prysznic po lewej.

lustro, to nadmierny vintage, ale mozna się przejrzeć...
Przy tym swietle mozna dostrzec widoki za oknem i nasz taras. Krzesło też się odbija. Parapet nie dał sie wyszlifować, był za bardzo zniszczony i musiałam go pomalować emalią, czy czymś tam. Koty z kolekcji Kima. Te rowki na parapecie to cala historia niemieckich domów. Kiedyś może o tym napiszę.
 A ten parapet dał się wyszlifować, to okno w pokoju. Drugie też wyszlifuje za niedługo. Pewnie, kiedy zrobi się odrobinę chłodniej.
Wejscie do jadalni i kuchni, w dawnej oborze, hehe.

Oryginalne doniczki na zioła czekają na zasadzenie. Przez okno widać nasz taras i jesion, ktory ma być wycięty po 15. sierpnia, bo za bardzo dom zasłania. Obok stoi piękna lipa jak z Kochanowskiego i ona ma zostać, aby upiększać i uzdrawiać naszą Jalnę.
Mister czuje się jak we Francji patrząc na to obfite winogrono. Dla mnie estetycznie rzecz ujmując, roslina skutecznie zasłania ścianę domu wymagającą renowacji. A kwiatki, po 1zł za sztukę/!/ sama zasadziłam i bardzo to mi się podoba, będzie ich więcej, bo nie mielismy wtedy drobnych, a ekspedientka przyjmowala tylko gotówkę. Kamienie oznaczające granice rabatek zniosłam z przydrożnych ścieżek.

Doniczka też kocia. Termometr wskazuje 35 stopni chyba. Nie wiem kiedy pozwolę sobie na lepszy aparat, albo nauczę sie naciskać wolniej, żeby było wyraźniej.

Doniczki po piecowych kaflach.


Jerry woła braciszka do zabawy.
Jeszcze muszę nacieszyć się swoim udekorowanym hallem. Nie straszą mnie już spalone  drzwi przykryte szmatą i zakurzone schody na strych, Wszystko jest wyszorowane po wielokroć, codziennie sprzątane, bo z sufitu, prze dziurawe deski stanowiące podłogę strychu, ciagle spadają jakieś pyłki. Ja mówię, że najprościej to jakieś kasetony walnąć na ten sufit, umalować i koniec, a Mister będzie się kosztował  na nowe deski. Kiedy? To nie wiem. Ja jestem mistrzynią w upraszczaniu rzeczy, a on utrudnia i komplikuje. Mnie interesuje tylko wygoda na teraz, a on mysli o przyszlości, która dla nas i tak nie będzie miała dalszego ciągu z tym domem.

Wspomniane drzwi bedą wyszlifowne, schody też i pomalowane lakierobejcą. Drzwi prowadzą do części pod dachem, ktora w przyszlości też może stać sie przedłuzeniem pokoju z oknem dachowym. Widać trochę ten sufit z dziurawych desek, ale belki bardzo solidne. też ich czyściłam z farby. Styl shabby shick nie wymaga już postarzania, gotowy jako oryginalny. Bardzo łatwo wbiją sie gwoździe, stąd wieszak na nasze kapelusze i czapeczki.

Na dole szeroki parapet na telefon i kable z dostepem. Poduszka do siedzenia przy telefonowaniu A tu po prawej taka oryginalna "rama" do trzymania, wystrugany kij.
I chyba na koniec Mister po zasłuzonym dniu pracy odpoczywa na tarasie z widokiem. Wonna lipa czarnoleska towarzyszy mu i wierzy, ze osmotycznie, a może swoim miodem wpłynie na jego zdrowie, bo lipa czarnoleska, ktorej miodu siła na trzy wieki Polskę spiła, to pewnie i nie nasza, ale czemu nie wierzyć w legendy? My tu wkoło mamy ekolgów i buddystow, oni wysyłają niezwykłe moce. Gajówka to niezwyczajne i fenomenalne miejsce.


2 komentarze:

  1. Urok starych domów... Pozdrawiam kolejną miłośniczkę Pogórza Izerskiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, dom mi się bardzo podoba,też piekne okolice, ale tak daleko od mojego prawdziwego domu. A dla mojego męża blisko do cywilizacji, jak on to nazywa. I w tym tkwi cała sprzeczność naszych oczekiwań.
    Pozdrawiam nową czytelniczkę. Z Gierczynem dobrze się zaznajomiłam, kiedyś coś napiszę, to ocenisz zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń