Gajówka.

Gajówka.
Gajówka. Widok z naszej sypialni w maju.

O mnie

Moje zdjęcie
Witam u siebie. Lubię pisać o życiu, podróżach i trochę o przemijaniu.

wtorek, 14 sierpnia 2012

St Tropez et c`est tout. Dla pamięci Mamy.

Na tle murów obronnych St Tropez ze słynną Tour Portalet
Wypracuję sobie  "świecką tradycję" i będę odwiedzać St Tropez w sierpniu ok. 15-stego, dla uczczenia imienin mojej mamy Marianny, która była z rocznika BB. Takie mam zakręcone skojarzenia. Mama nie żyje już od 11 lat, zawsze o niej myślę, kiedy jestem w różnych miejscach.
 BB fizycznie  ma się dobrze, wszystkie zwierzęta mają w niej ogromną opiekunkę.
Moja francuska koleżanka Jacqualine zawsze jeździ do swojej rodzinnej posiadłości  w Lavandou na początku sierpnia, zaczyna tak swój urlop. Wraca ok. 15, bo wtedy rozpoczyna się w Beziers słynna oksytańska feeria. Zaprosiła mnie w tamtym roku i teraz i tak będzie w następnym powiedziała.  Podczas weekendu pojechałam pociągiem do Tulonu, a tam  odebrała mnie  samochodem, bo ona już odpoczywala u siebie z córką i wnuczkiem. Pomyśleć, że jeszcze niedawno nie rozróżniałałam Tulonu od Tuluzy! To drugie miasto to od nas już niedaleko- aprox.70 km, a Tulon w stronę Lazurowego Wybrzeża to dobrze ponad 200.
St Tropez dla mojego pokolenia to Brigitte Bardot, która nadal tam mieszka i przygody słynnego  żandarma Cruchota w niezapomnianej roli Louisa de Funes.
Obecnie kurort rozpoznawalny ze względu na  bogate rezydencje milionerów i różnych celebrytów,wizyty gwiazd, marinę z luksusowymi jachtami, kultowe restauracje i inne knajpki oraz markowe sklepy. Tu trzeba bywać po prostu.
  Pozwolę sobie zacytować fragment artykułu z Travel Telegraph, bo nie mogłam skopiować jego adresu.. It's extraordinary – a small village with the services of a capital city. The rich and famous can't keep away. I have before me photographs of Liam Neeson, P Diddy, Liz Hurley and Michael Schumacher, all snapped recently in various bits of the resort. George Clooney favours the Villa Romana, an Italian restaurant in the middle of a housing estate. Kylie Minogue was at La Ponche Hotel not long ago.
So, on a different occasion, was Jack Nicholson. He stepped out into the tiny street for a cigarette. The owner, Simone Duckstein, followed him for a chat. Passers-by started taking photographs. "We'll have to go back inside," Nicholson told Mme Duckstein, rather sweetly. "You're beginning to attract attention."
Spędziłyśmy tam kilka godzin, za przewodniczkę miałam regularną bywalczynię w tym mieście, wiedziała, co mi pokazać. Taki show up tutaj  idzie utartym szlakiem i nie może zabraknąć następujących widoków spacerowych i drobnych ekstrawagancji:
Wizytówka miasta, która się  uroczo pojawia , gdy się wyjdzie z  parkingu. Pastelowe fasady kamieniczek, wieżyczka i marina, wyjątkowo małych rozmiarow, ale jakie  jachty tu cumują!
Taka się wydaje prowincjonalna marina, niektórzy powiedzieliby, ze w Mikołajkach jest większa.
Marina ze strony murow obronnych, tu widać jaka jest niewielka- Vieille Port.

Turystyczne akwarelki przy nabrzezu, wieżyczka nieśmialo góruje nad bogactwem jachtów.
Jacky mówi:  the boats of poor British people..incl Mohamed Al Fajed..bo tu ostanie swoje wakacje spędzała księżna Diana.


tu 15 sierpnia 1944 lądowali alianci, aby rozpocząc zwycięski II Front. Ta wieża na poczatku  znajduje się tutaj, to Cytadela i mury obronne.

Jakby w arabskiej kasbie, albo słynnej Petrze, tak mi się skojarzyło.
Z widokiem na morze, obok murów obronnych.

 A Inspektor Cruchot w obchodzie niebiańskim.

Pora na lunch, Jacky zabrała mnie do  kultowej Brasserie des Arts na Place de Lices, nie mogło byc inaczej. Farci, czyli nadziewany pomidor, cuknia, baklażan i swojski liść kapusty.
Przed zamówieniem jeszcze, kelner przynosi to menu i wybieramy. Te krzesełka nawet, z napisami Cafe des Arts widziałam gdzieś na plakatach. Przed cafe słynny w St Tropez Place de Lices z równie znanym miejscem do grania petanque, czyli w bule.  Placyk zdaje się być wyjęty  jak z każdego innego miasta na południu Francji, prowincjonalny , spokojny i pusty teraz, jak widzicie. A tam w głębi są sklepy godne najdroższych ulic Paryża i Londynu, gdzie można spotkać najbogatszych ludzi świata  / jeśli ich rozpoznamy/. A wszystko jak rodzinny kurort , a nie ikona stylu. I na tym polega urok St Tropez.

Przy barze Brasserie. Pusto w srodku, bo wtedy skończyła sie już pora lunchu.
Posilone mozemy sie udać na window-shopping. Ta ochrona też mi się podobała.
And that`s it.

A tu kolejna perełka restauracyjna, epicerie, patisserie, salon de the, taki szczególny ambiance.
Mityczna BB jest wszędzie obecna i budzi nieskończoną tesknotę za dziewczyną z rozwianymi długimi włosami. Jest piękna, tak bardzo pociągająca, po prostu legend and icon, jak w adresie powyżej.
Nie przygotowałam sobie odpowiedniego stroju:(( Tylko letnie spodenki z second hand`u.  Zauwazyłam dużo nazwisk pochodzenia rosyjskiego, ale to też taka moda była we Francji na arystokratów rosyjskich, oni mieli kiedyś do nich słabość.

Żeby nie było wątpliwosci! C`est moi.
Następny, tym razem słodki smakołyk i to polskiej produkcji nawet, pisałam o tym w zeszłym roku.
Juz kierujemy się w stronę parkingu, Jacky poszła zapłacić za samochód , a ja, zza krzaczka zwróciłam uwagę na tych  śniadych przystojniaków.

A tu famous club of St Tropez koło parkingu, gosciu mi zasłonił. A na parkingu miałysmy przygodę, zapomniałysmy, gdzie zostawiłysmy samochód, hehe, blondynki. Szukałysmy go przez więcej czasu niż przysługuje po zapłaceniu. Był na innym parkingu, niz na tym , co szukałysmy :((, ale to była ta sama oplata. Gdy podjechalyśmy pod bramke, ona się nie otwierała, zrobiła sie zaraz kolejka za nami. Nie pomyślałyśmy wtedy, ze czas nam sie skończyl. Rozsądny kierowca obok poradził zadzwonić do budki, gdzie się płaci, bo przy bramce był telefon. Wtedy okazało sie , ze przekroczyłyśmy ten limit, ale na szczęście można było zapłacić kartą w automacie obok. Wow.
Sama mam niedosyt tych zdjęć, to St Tropez mnie oszałamia, chodzę i patrzę zadziwiona, może jeszcze coś wybiorę, na słynnych plażach nie byłysmy, la prochaine annee, probably. Powtórzę przeuroczy filmik z BB, który po prostu uwielbiam!!!!http://youtu.be/lEyKPzo96FY
Jakiś się do nas przyjemniaczek dołączył podczas przymierzania kapeluszy.
 Tłumy turystów w powodzi roslinności, ktora też daje lekkie orzeźwienie. Ale to jest inne miasteczko, tam gdzie bywał zawsze na wakacjach Jacques Chirac, niedaleko. Ciekawe, czy jakiś czytelnik odgadnie?
A tu taka charakterystyczna witryna sklepowa pastelowe ciepłe kolorki. Nostalgiczny urok francuskich miast.

A taka kolorowa karuzela / a powiedzcie to szybko poprawnie/ to w kazdym miescie francuskim, pierwszy raz widzialam na Montrmartre, pamietam, ze Magdzie robiłam zdjęcie przy niej! My nie nie zapoznałysmy sie z tym planem parkingowym!
I żegnaj St Tropez, mała rybacka wiosko na rok. Te żagloweczki już takie przystępne, a nie z wielkiego świata. W głebi mury i wieża obronna.



6 komentarzy:

  1. Poczułam się jakbym tam była. Wspaniała relacja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uroczy wypad. Saint Tropez faktycznie automatycznie kojarzy się z BB i fajnie było przespacerować się z Tobą i zajrzeć w te klimatyczne zakątki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To miasto legenda, a czujesz się, idealnie jak napisane w angielskim artykule, jakby miasteczko, ale z luksusami stolicy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna opowieść:) Wzbudziła we mnie miłe wspomnienia klimatu Lazurowego Wybrzeża... Dzięki! Pozdrawiam. Iwona

    OdpowiedzUsuń
  5. jeszcze nigdy nie udalo mi sie tam dotrzec :) dziekuje wiec za relacje :) pieknie i slonecznie :) az trudno mi czasem uwierzyc, ze sa takie miejsca ;) u mnie jak zwykle kaprysna pogoda!
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to niezwykla przyjemność wspominac St Tropez.Miło, że doceniacie! Bisous.

      Usuń