Muszę to krótko opisać, bo miałam taką fajną lekcję. Dzisiaj na angielskim nasza nauczycielka Uta przygotowała info o Hallowe`en. Czułam się jak dziecko , a to takie chouette, być znowu uczniem i dzieckiem. W grupie są 2 Holenderki, 1 Hiszpanka i resztę Francuzi. Spytała się skąd pochodzi to święto, wszyscy z pewnością mówią, że z US. Germańskojęzyczni mieli watpliwości. Ja, poniewaz często mówiłam swoim uczniom o tych tradycjach,nie powiedziałam autorytatywnie, skąd, tylko niesmiało, że ze to celtyckie świeto Druidów, z rzymskimi tradycjami, czyli, że z Anglii w końcu.
Każdy mówił, jak to obchodzone jest w naszych krajach, Niemka ,że sweet or sour, zamiast trick or treat, we Francji nie lubią tego w ogóle, to głupi amerykański wymysł, komercja tylko, żadna tradycja. Później czytaliśmy taki artykulik i tu się zaczęła moja zabawa. Francuzi nie czytają "H", mówią " alowin", "ajest" zamiast highest, apynz, zamiast happens, omejd, zamiast homemade, andz, zamiast hands, olidej, zamiast holiday i stale mnie smieszy zis i zat. Hiszpanka mowi " fames" and "sited" zamiast famous.. situated, siż, zamiast siege. Plus te ich mocne akcenty, dla mnie absolutnie urocze, nawet nauczycielka ich nie rozumie,ani ta niemiecka Uta, ani angielska Cherrie, a ja szybko załapuję, bo jestem przezwyczajona do innych akcentow, sama tez mam mocną slowianską wymowę. Wiem, jakie klopoty ma Kim w rozumieniu Francuzow jak mowia po angielsku. I za chwile moi towarzysze lekcyjni zaczynaja spogladac na mnie, jak zaczynam tlumaczyc znaczenie slow, bo robie to prosto i jasno. Angielka zawsze doda jakies językowe wtrącenie, typu actually, as a matter of fact, or the bottom line is... oni tego nie wyłapują jeszcze. Niemiecka nauczycielka mówi z mocnym amerykanskim akcentem, mieszkala tam całe zycie. W wieku jest tak mniej wiecej rocznik wojenny, zaraz się zastanawiam, czy rodzice byli faszystami, czy emigrowali szybko z Niemiec, czy to Zydówka, bo taka nadal ładna. I takie ma piękne szachetne rysy. Ja mam takie skojarzenia zawsze. A inna naczycielka stąd , tez Niemka, to jak sie dowiedziała, ze ja z Polski, sama zaczęła mi mówic o swoim zyciu, że jest z Hindenburga /obecne Zabrze/ i w ogóle zaprzyjaźniłysmy sie.
Kiedy jestem z Kimem w restauracjach i on zaczyna mowic tym swoim amerykanskim akcentem, to zawsze kelnerzy wolą mnie słuchać, lepiej rozumieją francuski w wykonaniu słowiańskim. Tylko raz nam się trafiło we Włoszech, jak Kim zaczął znowu coś niby po włosku zamawiać i dyskutować , a kelner w nienagannym amerykanskim standardzie powiedził : thank you for trying, we can speak English. Okazało sie, ze to Włoch urodzony w US.
Ja tu przezywam swoje lingwistyczne orgazmy. Żałuję, że tak krótko uczyłam sie niemieckiego, ale i tak zawsze coś powiem w tym języku, żeby nauczycielce zrobić przyjemność. Np Ich bin zufrieden. A dzisiaj Claude, ktory cały czas sie na mnie patrzy na lekcji powiedział, że był w Polsce, Cracovie evidement, i ze Pologne-France les amis. Pożegnalismy się po francusku, trois bisous. Je les adore.
A jeszcze na koniec czytalismy artykuł z Newsweeka ile Amerykanie wydali na stroje halloweenowe w tym roku. Okazało sie, ze prawie 7 miliardów dolarów łącznie, jakby ponad 70 dolarów na każdą osobę. I kto tu mówi o kryzysie?!
Ja mam stale w pamięci ich super świąteczny hedonizm w sklepach i restauracjach, bizantyjskie cesarstwo wschodnio- rzymskie. Dwór Ludwika de Soleil w wydaniu arystokratycznym i populistycznym.
Każdy mówił, jak to obchodzone jest w naszych krajach, Niemka ,że sweet or sour, zamiast trick or treat, we Francji nie lubią tego w ogóle, to głupi amerykański wymysł, komercja tylko, żadna tradycja. Później czytaliśmy taki artykulik i tu się zaczęła moja zabawa. Francuzi nie czytają "H", mówią " alowin", "ajest" zamiast highest, apynz, zamiast happens, omejd, zamiast homemade, andz, zamiast hands, olidej, zamiast holiday i stale mnie smieszy zis i zat. Hiszpanka mowi " fames" and "sited" zamiast famous.. situated, siż, zamiast siege. Plus te ich mocne akcenty, dla mnie absolutnie urocze, nawet nauczycielka ich nie rozumie,ani ta niemiecka Uta, ani angielska Cherrie, a ja szybko załapuję, bo jestem przezwyczajona do innych akcentow, sama tez mam mocną slowianską wymowę. Wiem, jakie klopoty ma Kim w rozumieniu Francuzow jak mowia po angielsku. I za chwile moi towarzysze lekcyjni zaczynaja spogladac na mnie, jak zaczynam tlumaczyc znaczenie slow, bo robie to prosto i jasno. Angielka zawsze doda jakies językowe wtrącenie, typu actually, as a matter of fact, or the bottom line is... oni tego nie wyłapują jeszcze. Niemiecka nauczycielka mówi z mocnym amerykanskim akcentem, mieszkala tam całe zycie. W wieku jest tak mniej wiecej rocznik wojenny, zaraz się zastanawiam, czy rodzice byli faszystami, czy emigrowali szybko z Niemiec, czy to Zydówka, bo taka nadal ładna. I takie ma piękne szachetne rysy. Ja mam takie skojarzenia zawsze. A inna naczycielka stąd , tez Niemka, to jak sie dowiedziała, ze ja z Polski, sama zaczęła mi mówic o swoim zyciu, że jest z Hindenburga /obecne Zabrze/ i w ogóle zaprzyjaźniłysmy sie.
Kiedy jestem z Kimem w restauracjach i on zaczyna mowic tym swoim amerykanskim akcentem, to zawsze kelnerzy wolą mnie słuchać, lepiej rozumieją francuski w wykonaniu słowiańskim. Tylko raz nam się trafiło we Włoszech, jak Kim zaczął znowu coś niby po włosku zamawiać i dyskutować , a kelner w nienagannym amerykanskim standardzie powiedził : thank you for trying, we can speak English. Okazało sie, ze to Włoch urodzony w US.
Ja tu przezywam swoje lingwistyczne orgazmy. Żałuję, że tak krótko uczyłam sie niemieckiego, ale i tak zawsze coś powiem w tym języku, żeby nauczycielce zrobić przyjemność. Np Ich bin zufrieden. A dzisiaj Claude, ktory cały czas sie na mnie patrzy na lekcji powiedział, że był w Polsce, Cracovie evidement, i ze Pologne-France les amis. Pożegnalismy się po francusku, trois bisous. Je les adore.
A jeszcze na koniec czytalismy artykuł z Newsweeka ile Amerykanie wydali na stroje halloweenowe w tym roku. Okazało sie, ze prawie 7 miliardów dolarów łącznie, jakby ponad 70 dolarów na każdą osobę. I kto tu mówi o kryzysie?!
Ja mam stale w pamięci ich super świąteczny hedonizm w sklepach i restauracjach, bizantyjskie cesarstwo wschodnio- rzymskie. Dwór Ludwika de Soleil w wydaniu arystokratycznym i populistycznym.