Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2011

Hallowe`en na kursie j.angielskiego. I love it.

Obraz
Muszę to krótko opisać, bo miałam taką fajną lekcję. Dzisiaj na angielskim nasza  nauczycielka Uta przygotowała info o Hallowe`en. Czułam się jak dziecko , a to takie chouette, być  znowu uczniem i dzieckiem. W grupie są 2 Holenderki, 1 Hiszpanka i resztę Francuzi. Spytała się skąd pochodzi to święto, wszyscy z pewnością mówią, że z US. Germańskojęzyczni mieli watpliwości. Ja, poniewaz często mówiłam swoim uczniom o tych tradycjach,nie powiedziałam autorytatywnie, skąd, tylko niesmiało, że ze to celtyckie świeto Druidów, z rzymskimi tradycjami, czyli, że z Anglii w końcu. Każdy mówił, jak to obchodzone jest  w naszych krajach, Niemka ,że sweet or sour, zamiast trick or treat, we Francji nie lubią tego w ogóle, to głupi amerykański wymysł, komercja tylko, żadna tradycja. Później czytaliśmy taki artykulik i tu się zaczęła moja zabawa. Francuzi nie czytają  "H", mówią " alowin", "ajest" zamiast highest, apynz, zamiast happens, omejd, zamiast ...

Szlakiem Sw Jakuba w Pays Minervois

Obraz
Przez ostatnie trzy dni padało i było dosyć zimno. Jakby jesień wraz ze zmianą godziny. Wczoraj wyszłam z domu na spacer ok 19, przed samym zachodem słońca, a dzisiaj to już była 18. Myślałam, jakby tu ocieplić nasz dom przed dalszymi chłodami, kupiliśmy styropian, żeby obłożyc drzwi garażowe i duzo drewna do kominka. Ostatnia niedziela października przywitała nas słońcem i nie można jej było marnować. Po wczesnym lunchu / pieczone fasola z poprzednich dni i courgette pie/ ruszylismy przed siebie. Przypadkiem szlakiem św. Jakuba. Najpierw, wśród winnic do Siran. Droga wiodła tą polną scieżką. Mijaliśmy tez cmentarz, Francuzi też zdobią groby, jak w Polsce, dużo chryzantem , ale zdecydowanie nie widać takiej przesady jak w Polsce. Potem już drogą głowną jechalismy do La Livieniere. Winnice mieniły się różnymi kolorami. Ciagle się zatrzymywałam i robiłam im zdjęcia, wyglądały, że użyję  cliche metafory, jak dywany utkane z darów natury, od jasnej żółci, poprzez oranż,...

Les moments tres jolie

Obraz
 Nie wiem, czy bym się odwazyła tu jeść, jakobini, to juz brzmi dla mnie bardzo krwawo..  Świeże winogronka, soczyste i słodziutkie.  A kwiatuszki sie cieszą z takiej konewki.  Czyli amerykański mit z francuskim zaproszeniem. Tres jolie.  A może napijemy sie wody z tego małego pyszczka?.  Czyli access interdit ? Gdy jeżdżę rowerem, to mogę bardziej obserwować wszystko, a jeszcze bardziej, gdy uczestniczę w " balades"... de gens heureux.

Les marrons et les citrouilles ou les courges.

Obraz
 I winko do kompletu. A tu ładna kołyska dla małych duszków. Halloweenowych, I mean.  A dzisiaj na dworze bardzo zimno, 15 stopni, i nie ma slońca. W domu jeszcze nie grzejemy. Miałam iść do kina, bo dzisiaj przegląd filmów Manuela Poireriera, a w naszym miasteczku zrobili jego festiwal! Ale córki pozjeżdżały do domu polskiego  i mam do nich dzwonić.Może na seans o 20.30. Kominek został zainagurowany korzeniami z winnic, tyle było wszędzie  tych starych krzaków  do kupienia, prawie za darmo. Caly garaż mamy tym wyłożony. A może tak kasztany? U nas w domu, to Kim jest szefem w kuchni, ja to small helper only. On kasztanow nie umie piec.Jedlismy parę razy na straganach, nie mają szczególnego smaku, ale lubię zapach ich pieczenia. Ja mam  w pamięci historie wyczytaną gdzieś chyba z Siesickiej, jak bohaterka chciala piec normalne kasztany i strzelaly jak kule. Ja nie przepadam za tym smakołykiem, ale to takie francuskie dla mnie. I ta słynna fr...

Le rencontre de Pepieuxois

Obraz
La rencontre des Pepieuxois  Zdjęcia z naszego miasteczka. Quartier 5. Downtown.   Wczoraj bylam na spotkanie w merostwie. Je participe dans la vie de notre Commune  Dostalismy takie zaproszenie od Monsieur le Maire a ses administres  objet: Reunion de quartier .  My mieszkamy w tzw "downtown", brzmi chouette w odniesieniu do naszego uroczego miasteczka. A w centrum mieszka dużo obcokrajowcow, bo tu są stare, zabytkowe domy, wąskie uliczki i caly ten klimat, ktory przyciaga spragnionych sztuki . Z naszego quartier pojawiło się ok 30 osób.To było kolejne, piąte spotkanie poszczególnych "dzielnic". Koło merostwa jest kościól, przy placu Szczęścia,      zaraz na przeciwko bar i hotel Minervois, który zawsze przypomina mi Iwaszkiewicza, poczta,  pharmacie, boutique i boulanger. Są też toalety, duży parking i park, a zapomnialam o naszym mini- Spar. To jest nasze "downtown"  .    Mer mówił o proj...