Gajówka.

Gajówka.
Gajówka. Widok z naszej sypialni w maju.

O mnie

Moje zdjęcie
Witam u siebie. Lubię pisać o życiu, podróżach i trochę o przemijaniu.

piątek, 29 czerwca 2012

Euro 2012- przeżyjmy to jeszcze raz-Warszawa

Parę zdjęć z Warszawy z ubiegłego tygodnia, dla przyjaciół obcokrajowców i krajan tęskniących za ojczyzną w czasie Euro.
Warszawskie metro
takie ładne syrenki witają wszystkie reprezentacje
Moja córka Dominika
nasz warszawski symbol
Stadion widoczny z Placu Zamkowego
Pałac Prezydencki. Lwy też kibicują.
Nawet Szopen gra w piłkę
Tłumy na Placu Zamkowym
Wszyscy zasmakowaliśmy w emocjach.

czwartek, 21 czerwca 2012

Ogrody w Palermo oczami Goethe`go.



Storia e orto botanico

Nadal wędruję ulicami Palermo, od naszego hotelu przy Via Butera, dalej Torremuzzą dochodzę do Porta Reale i przede mną Villa Giulia /też ogród/ a obok Orto Botanico. Oczami pełnymi łez patrzę na ten widok i nie mam poczucia prawdziwości mojego życia.

Pół godziny wcześniej wyszłam z hotelu, wypełniona szczęściem. Boże, muszę ochłonąć, wrócę do mojego literackiego estetyzowania, bo oszaleję. W Villa Giulia przy fontannie geniusza Palermo poczytam trochę. Goethe o tym parku tak pisał: „Jest to najpiękniejsze miejsce na całym świecie … Z ławki stojącej na podwyższeniu za płaskim terenem roztacza się widok na przedziwnie splecioną roślinność. Wreszcie wzrok zatrzymuje się na wielkich sadzawkach… Zaczarowany ogród pozostawił niezapomniane wrażenie. Czerniejące fale na północnym horyzoncie, które uderzają o kręte brzegi zatoki, i sam zapach powierza morskiego wyczarowały przed oczami wyobraźni i pamięci obraz wyspy szczęśliwych Feaków.”
Jak różnie Palermo oceniane jest przez turystów i obcokrajowców, którzy tu pracują, mam tu też na myśli „donne di servizio” czyli nasze panie.
Ocena w dużej mierze zależy  od wiedzy. Albo zachwyt, co dla mnie naturalne, albo pogarda z powodu zaśmiecenia, bałaganu motoryzacyjnego i mieszanki ludności. Warto zajrzeć do paru książek przed wyjazdem na Sycylię i oświecić trochę umysł.
Palermo to miasto tajemnicze, o którym nawet wschodni pisarze mówili jako o niedoścignionym pięknie, miasto, w którym ślady potęgi i dziś odnajdujemy – było grodem, gdzie po raz pierwszy zetknęły się myśl wschodnia z nauką chrześcijańską, obyczaj arabski z rycerskimi nawykami Normanów i stworzyły jedyna w swoim rodzaju kulturę mieszaną. Pożywka tej kultury były jeszcze greckie i rzymskie wspomnienia – a to nawarstwienie kultur, to ich bogactwo, ich kontrasty sprawiły, że wszystko tutaj, nie mieszając się ze sobą, żyło w głębokiej swobodzie. Powstał kraj wiecznej szczęśliwości.”
A wszystko zaczęło się w XII wieku, kiedy Roger II z rodu normandzkich Wikingów zrealizował ideał skandynawskiej północy. Podbił bajeczny kraj południowy, pachnący nie tylko wonią nieznanych kwiatów, ale także pełen tajemniczej miłości i niewyczerpanych bogactw. Z Palermo król Roger II stworzył miasto, gdzie krzyżowały się wiary i rasy, towary wszystkich stron świata i ich ludy.
Karol Szymanowski wiele razy podróżował na Sycylię, zauroczony postacią wielkiego króla skomponował operę „Król Roger”, libretto napisał Jarosław Iwaszkiewicz. Jeśli zapoznacie się z treścią tego arcydzieła, zadziwi was jego filozoficzna głębia, ponadczasowość. Podziwianie tej bajecznie dekoracyjnej opery w Teatrze Massimo byłoby obecnie moim największym marzeniem.
Zafascynowany miastem Szymanowski tak widział Palermo swojej operze „Król Roger”: „Na białe domy i pałace miasta, na palmowe gaje – leje się wrząca kaskadą złoty przepych słońca, włóczą się odurzające aromaty pomarańczowych i cytrynowych drzew, leniwie uderza ciemne, modre morze o kamienny brzeg… W zacisznych, pałacowych dziedzińcach, otoczonych potrójnym szeregiem wyniosłych kolumn, wyłożonych różnobarwną mozaiką, bija kryształową strugą rzeźwiące fontanny, roznosząc w powietrzu subtelny aromat.… tuz obok kościołów o baniastych kopułach stoją mocarne i wyniosłe dzwonnice, a tam znów wysmukłą białą strzałą wykwitają marmurowe minarety…”
A ja w ogrodzie botanicznym nadal kontempluję jego urodę, olbrzymie egzotyczne palmy, zarośla, liany, kwiaty. Wszystkie kwiaty pachną, liliowe, różowe, czerwone, a ciemnoamarantowe buganwile z jasnoróżowymi koronkami dookoła są absolutnie zachwycające, jak to Anglicy mówią. Lekki szmerek fortuny tryska z puzderek egzotycznych owoców, z pyszczków mitologicznych zwierzątek. A ja odchodzę od tego słodkiego pejzażu w stronę hotelu. Tam jest moje życie.

piątek, 8 czerwca 2012

Euro 2012- Polska-Ukraina

Hello from Poland. Magda in Warsaw Shopping Centre
Strefa kibica w Warszawie
Warsaw Railway Station.Powinno być feel at home.
Prywatna Strefa Kibica u mojej córki.Oglądamy Inaugurację Mistrzostw z koleżankami.
Z  drugą córką  i kolezanką.Polska gola! Ale mieliśmy zabawę.

czwartek, 7 czerwca 2012

Chiesa, piazza e palazzo-Palermo.

Kontynuuję mój spacer po Palermo razem z Iwaszkiewiczem i Goethe /cytaty na czerwono/.


Ogrody i kościoły Palermo zasługują na specjalną monografię. Zwłaszcza kościoły, ile ich tu jest? Trudno nawet zliczyć, a co dopiero zwiedzić.” (J.I) Goethe skupił się na ogrodach: „W ciszy ogrodów publicznych spędziłem najprzyjemniejsze godziny. Jest to chyba najpiękniejsze miejsce na całym świecie. Park ma w sobie coś baśniowego, nadającego mu patynę starożytności: na zielonych klombach rosną egzotyczne rośliny, szpalery drzew cytrusowych tworzą urocze pergole, wysokie żywopłoty z meandrów obsypane tysiącami czerwonych kwiatów wabią oko.”

Palermo nasycone jest architekturą i sztuką z czasów Arabów, Bizancjum
Normanów i Hiszpanów. Na każdej ważniejszej ulicy znajdziesz pałac, kościół, plac i fontannę. Uciekając od żaru z nieba, najchętniej zwiedzałam kościoły i pozostawałam tam dłużej, najpierw chłodząc się, w dalszej kolejności podziwiać ich piękno i pomodlić się trochę. Każda chwila tam spędzona wydawała mi się jakąś mistyczna wędrówką przez wieki. Zauroczyło mnie kilka kościołów, a ponieważ mam dużo upodobania do sztuki arabskiej, najbardziej podobał mi się kościół San Giovanni degli Eremiti, pół meczet, pół kościół. Bardzo osobliwa świątynia ukrywająca swoje czerwone kopuły w ogrodzie pomarańcz i różnych wachlarzy palmowych. San Cataldo i Martorana, obok Piazza Pretoria i Palazzo Municipale to dwa cuda architektury, zachwycające!
Obok hotelu Porta Felice/ naszego/ stoi barokowy kościół Santa Teresa alla Kalza, upiększony ogromną koryncką kolumnadą. Jego monumentalne wymiary i wnętrze z niezwykłą obfitością rzeźbi sztukaterii robią boskie wrażenie. Goethe pisał o „jezuickim zamiłowaniu do przepychu. Jak gdyby rzeźbiarz, złotnik, lakiernik, kamieniarz i malarz pracujący w kościele, postanowili popisać się wszystkimi swoimi umiejętnościami.
Na Piazza Della Kalza przed kościołem Santa Teresa podczas obchodów św. Rozalii oglądaliśmy z Kimem słynne sycylijskie marionetki ilustrujące historię życia patronki Palermo i słuchaliśmy różnych wykonań taranteli. Miałam wrażenie, jakbym była na weselu Connie w „Ojcu chrzestnym”, Il Padrino czuwał nad wszystkim, mój Jankes donosił mi vino bianco. Czułam ogromną afirmację życia i wiarę w wieczyste prawdy Erosa.
Turystycznym „musem” jest katedra w Palermo, jej zewnętrzna architektura jest absolutnie niezwykła. W 1184 roku zbudowana jako bazylika bizantyjska, potem meczet, następnie normańska chrześcijańska świątynia przekształcana wiekami przez gotyk, barok i klasycyzm. W katedrze trzeba zobaczyć grobowce. „Jest ich cztery. Pod baldachimami, w olbrzymich trumnach z czerwonego egipskiego porfiru spoczywają dramatis personae jednej z największych tragedii świata średniowiecznego, Roger II największy król Sycylii, jego córka i dziedziczka Konstancja, mąż jej – cesarz Henryk VI, syn ich król sycylijski i cesarz niemiecki Fryderyk II. Obok przedwiecznych sarkofagów leżą zawsze świeże kwiaty.”
Dlaczego to mnie tak porusza? Bo we mnie drzemią takie „tęsknoty metafizyczne i choroba estetyzowania”. Przebywać w atmosferze mozaik starożytności, fresków Bizancjum, gotyku, przepychu baroku, miłości, czaru natury stanowi taką mieszaninę estetyczną, że wszystko rozwija mi się w głowie i przypomina jak na  taśmie filmowej”. I pojawiają się różne szczegóły dawnego życia i młodzieńczych fascynacji. Opera „Król Roger” Karola Szymanowskiego, jego „Źródło Aretuzy”, libretto Jarosława Iwaszkiewicza , jego nostalgiczne opowiadanie „Panny z Wilka” i film Andrzeja Wajdy, dzięki któremu zapoznałam się później z muzyką Szymanowskiego. Taki głęboki erotyzm w tych dwóch wymienionych dziełach i wszystko, co chciałam przeżyć kiedyś, a przyszło do mnie teraz z siłą , której nie mogę ogarnąć.