Czytam te rozne zakladki i probuje zorientowac sie w tworzeniu tego bloga, tak ,aby uczynic go bardziej atrakcyjnym. Nigdy nie bylam zbytnio dociekliwa, a juz technicznych nowinek unikalam, glownie z powodu nieznajomosci rzeczy. Zawsze liczylam, ze ktos mi pomoze, wytlumaczy. A teraz osiagnelam taki stan, ze wstydze sie prosic o pomoc, ze powinnam wiedziec wszystko. Popracujemy troche, w koncu mam nieograniczony czas tutaj.
Ciekawa jestem, kto zajrzy na moj blog, czy znajde kogos w podobnej sytuacji. Czytalam rozne historie Polek we Francji, glownie koncentruja sie wokol pracy , ubezpieczenia, dzieci, mieszkania i sa to raczej mlode kobiety. Ucze sie caly czas francuskiego, bo wiem, ze to jest niezbedne w funkcjonowaniu w tym kraju. Mamy kilkoro przyjaciol Francuzow, oni mowia po angielsku, a moj maz nie mowi po francusku. Gdy sie spotykamy, rozmawiamy taka mieszanka jezykowa, przynajmniej ja probuje. A moja sytuacja jest tak zupelnie odmienna, nie szukam pracy, mam, gdzie mieszkac, jak to Anglicy reklamuja Places in the sun, I want that house- tak wlasnie Kim, moj maz wybral na miejsce zamieszkania Francje. W Anglii lobbing francuski swietnie funkcjonuje i przyjezdzaja ci "wstretni" Anglicy i kupuja rozwalajace sie stodoly, chaty i ugory ziemi. Woleliby chyba Hiszpanie, bo i ludzie sympatyczniejsi i jezyk jakis cywilizowany dla nich, moze bardziej dla Amerykanow, ale Francja jest modniejsza i zdobyla rynki dzieki popularnym programom telewizyjnym.
Ja zawsze kochalam Francje i znjduje ogromna przyjemnosc w mieszkaniu tutaj i chcialabym sie rozliczyc sama ze soba za moja komunistyczna martyrologie. Blogi Angielek, czy Amerykanek mieszkajacych we Francji sa tak wesole i optymistyczne, a my zawsze smucimy i popadamy w melancholie. Ja sprobuje inaczej, zrobie ten wysilek.Tyle podrozowalam w ostatnich latach, mieszkalam w roznych panstwach, i nie byly to warunki spartanskie, o juz dawno moj sybaryta przyzwyczail mnie do lepszego zycia, a caly czas siedzi we mnie ta zastraszona dziewczyna z biednego kraju. Ile spustoszenia zrobil we mnie ustroj, w ktorym sie wychowalam.
Ciekawa jestem, kto zajrzy na moj blog, czy znajde kogos w podobnej sytuacji. Czytalam rozne historie Polek we Francji, glownie koncentruja sie wokol pracy , ubezpieczenia, dzieci, mieszkania i sa to raczej mlode kobiety. Ucze sie caly czas francuskiego, bo wiem, ze to jest niezbedne w funkcjonowaniu w tym kraju. Mamy kilkoro przyjaciol Francuzow, oni mowia po angielsku, a moj maz nie mowi po francusku. Gdy sie spotykamy, rozmawiamy taka mieszanka jezykowa, przynajmniej ja probuje. A moja sytuacja jest tak zupelnie odmienna, nie szukam pracy, mam, gdzie mieszkac, jak to Anglicy reklamuja Places in the sun, I want that house- tak wlasnie Kim, moj maz wybral na miejsce zamieszkania Francje. W Anglii lobbing francuski swietnie funkcjonuje i przyjezdzaja ci "wstretni" Anglicy i kupuja rozwalajace sie stodoly, chaty i ugory ziemi. Woleliby chyba Hiszpanie, bo i ludzie sympatyczniejsi i jezyk jakis cywilizowany dla nich, moze bardziej dla Amerykanow, ale Francja jest modniejsza i zdobyla rynki dzieki popularnym programom telewizyjnym.
Ja zawsze kochalam Francje i znjduje ogromna przyjemnosc w mieszkaniu tutaj i chcialabym sie rozliczyc sama ze soba za moja komunistyczna martyrologie. Blogi Angielek, czy Amerykanek mieszkajacych we Francji sa tak wesole i optymistyczne, a my zawsze smucimy i popadamy w melancholie. Ja sprobuje inaczej, zrobie ten wysilek.Tyle podrozowalam w ostatnich latach, mieszkalam w roznych panstwach, i nie byly to warunki spartanskie, o juz dawno moj sybaryta przyzwyczail mnie do lepszego zycia, a caly czas siedzi we mnie ta zastraszona dziewczyna z biednego kraju. Ile spustoszenia zrobil we mnie ustroj, w ktorym sie wychowalam.