Już
zamieszczałam krótko to opowiadanie wcześniej, ale usunęłam, bo wysłałam na konkurs
literacki w cyklu Nostalgia.
A teraz po obejrzeniu filmu Bogini Partenope poczułam się jak
bohaterka, szczególnie ta w końcówce filmu😁 i pomyślałam, żeby podzielić się z
wami na nowo tą awanturniczą przygodą. Mało zdjęć z tamtych czasów, albo niewyraźne. A koleżanka nie lubi prezentować swoich zdjęć.
Nasze dwie bohaterki
to Alis i Megi, urodziwe i kokieteryjne dwudziestolatki, które w czerwcu zaliczyły
swój pierwszy rok studiów. Są ambitne i pracowite, chętnie wszystkiego się
uczą. Obie na studiach humanistycznych. Megi na najlepszej uczelni w kraju. Znają się od
dziecka.
Gdy odwiedziły rodziców podczas świąt wielkanocnych, to na dziewczyńskich pogaduszkach
w Staromiejskiej, lokalnej kawiarni
niedaleko ich domów, zaplanowały wakacyjny wyjazd.
Jest rok
1979. Papież wystosował już do Polaków słynne zawołanie „ Nie lękajcie się”, ale Breżniew jeszcze dobrze się miewa. I Agent 007 Roger Moore w fimie Moonraker ma
nadal wiele akcji do wykonania w walce z komunizmem, ale nie w naszych kinach. Jednakże atmosfera krakowskiej wolności,
odwagi, poczucia kosmopolityzmu wpływa na dziewczyny bardzo mobilizująco. Alis
wprawdzie studiuje w zaściankowym Rzeszowie, nazywanym przez nią Klerykowem wg
Żeromskiego, ale regularnie odwiedza koleżankę w Krakowie. Prócz swoich
studenckich przedmiotów, bardzo lubią uczyć się języków obcych. Megi postawiła na niemiecki, Alis na angielski i
francuski. Obie dobrze mówią po rosyjsku. Na krakowskim Rynku chętnie rozmawiają z różnymi
obcokrajowcami. Na dyskotekach tańczą przy Abbie, Bee Gees, Boney M. Na studiach rozwinęły się w kierunku Queen,
Pink Floyd, Led Zeppelin. Lubią też kabaret, a szczególnie piosenkę Kaczmarka
Pero, pero.
Są
beztroskie, radosne i bardzo dziewczęce. Megi to jedynaczka urzędniczej pary,
Alis natomiast, to ukochana córa tatusia i siostra starszego brata.
W lipcu Alis
musiała odpracować czterotygodniową praktykę jako kolonijna wychowawczyni.
 |
Dzieci ją uwielbiały, i tak do tej pory💓 ZOO w Poznaniu. |
Megi
też coś miała i dziewczyny wcale się nie
widziały. Przed samym wyjazdem na
kolonię Alis zakupiła miejscówkę na
wyjazd do Warny na 31 lipca przez Budapeszt z wymianą na 1200zł, a do
Bułgarii na 1500zł. Komunikują się tylko
listownie. Nie mają w domu telefonów. Megi
kupiła bilet później. Miały 2 dni na przepakowanie się. Materace gdzieś się kupiło, i śpiwory nawet dało się
załatwić. Harcerska składnica najlepsza na zakup namiotowych akcesoriów,
menażka, latarka, kostki do podgrzewania itd. Namiot pożyczony. Plecak wypełniony w połowie jedzeniem na kempingowe czasy, konserwy, zupy w torebkach, kisiele, krem
nivea na sprzedaż i do użycia, kosmetyki do swojej higieny, trochę podstawowych
leków. Ubrań mało, ale starannie dobieranych. Alis tak pisała do rodziców, żeby ją przygotowali na wyjazd:
Dziewczyny,
chociaż młodziutkie studentki, mają już doświadczenie w podróżowaniu za
granicę. Alis nawet zwiedziła już częściowo Afrykę Północną, bo jej ciotka pracowała
w Libii. Stąd rozwinęła zainteresowania językiem francuskim i kolonialnymi
wpływami Francji oraz Anglii. Megi ze swojej Galicji bardziej jeździła w kierunku
dawnego cesarstwa Austro-Węgier i
kształciła niemiecki. Do enerdówka i pepików, jak się kiedyś mówiło, jeździły
na drobne zakupy. Zawsze ktoś odstępował im tzw. książeczki walutowe. Mają
nawet ze sobą po 20 dolarów i marek, co było znaczącym zastrzykiem finansowym.
Kemping
Gałata koło Warny okazuje się ich domem przez najbliższy czas i zaczynają się
ich trzy sedmice na morieto.
Poznani w
przedziale chłopcy z Bydgoszczy stają się ich „rodzicami” i
powiernikami. Pomagają rozbić namiot, gdy przyjechali w nocy i podsuwają potem
wspaniały pomysł udawania turystek z Finlandii. Oni podawali się za Szwedów i
dziewczyny w terenie do nich lgnęły. Jeden z nich ma brata
w Sztokholmie i znają tamte realia. Ponadto popularność szwedzkiej Abby też
czyniła ten kraj bardzo lubianym. Jako Finki, dziewczyny zdawały się być z
lepszego, chociaż nieznanego świata.
Gorące
poranne słońce zrywa z małego namiociku, a przed nimi Morze Czarne, ciepłe,
czyste, piękne, najpiękniejsze. Złoty
miękki piasek wokół jak okiem sięgnąć, łagodne fale i słońce. I chociaż gorąco, i
skwar, i żar, to nie kojarzy się z Albertem Camus i jego Upadkiem. Pierwsze zetknięcie blondynek pod upalnym
niebem skończyło się wieczorem „na wieszałkie” jak mówili Bułgarzy, ale na
nocnej dyskotece przy przeboju Donny
Summer Hot stuff, były dosłownie i w przenośni.
Bułgaria lat
70-tych i jej czarnomorskie wybrzeże
jest szykowne, wyrafinowane i bardzo egzotyczne dla turystek z Polski. Inny
krajobraz i ziemia, dużo ukwieconych miejsc, różanych ogrodów, innych nieznanych drzew i krzewów, bardzo soczysto zielonych i kolorowych. Jest
po prostu pięknie. Arabskie
reminiscencje ubiegłorocznych wakacji
przypominają się Alis w ich radosnej folklorystycznej
muzyce i jedzeniu. Zabawne, że do drugiego dania dają bułki. Turyści z
zachodniej Europy przemykają w samochodach z otwieranym dachem, tak się mówiło.
Słowo kabriolet było znane w odniesieniu
do jednokonnego powozu tylko, jak
autorka pamięta. Mnóstwo zagranicznych turystów, a przodują młodzi
Jugosłowianie i Włosi, starzy Niemcy oraz Turcy czy Arabowie. Ci ostatni czują
się w Bułgarii jak u siebie, zważywszy ich wielowiekowe panowanie w tym kraju.
Alis i Megi
to oczytane młode kobietki. W empikach
czytają też zagraniczną prasę, a w polskich gazetach felietony Głowackiego,
Kisielewskiego, Passenta. Alis
to studentka filologii polskiej, Megi studiuje socjologię, czytają wszystko co należy. Elitarna krakowska atmosfera już zakiełkowała
w ich umysłach. Lubią przesiadywać po kawiarniach i popisywać się wiedzą na
różne tematy, używać wyrafinowanego języka zaczerpniętego z filmów i piosenek. Takie pretensjonalne
zachowanie przenoszą do rozmów z nowopoznanymi chłopakami. Nie uwierzycie, ale jeden
z pierwszych wieczorów spędziły w luksusowych Złotych Piaskach- Zlatni Piascy.
Po angielsku mówiły Golden Beach, a do tego już blisko do Miami Beach. Też się wydarzył w przyszłości. Wieczór był w towarzystwie Janoza i Malicza, a rozmawiały
wtedy o partyzantce jugosłowiańskiej, bitwie nad Neretwą i Josipie Broz Tito.
Wystarczyło tylko dokładnie śledzić losy Franka Dolasa w filmie Jak rozpętałem
II wojnę światową i wiedza się przydaje. Alis była specjalistką od filmów.
Uzupełniały się z Megi. Oddzielnie rozmawiają po niemiecku i angielsku, razem
po rosyjsku. Arystokracja przechodzi na
francuski, pije czerwone wino i je kozie sery w szopskim salat. Jest jak w filmie Do widzenia do jutra. Dowiadują się,
że chłopaki mieszkają w Prisztinie. Nie mogą przypuszczać wtedy, co się
tam będzie działo za parę lat. Jak piękna Jugosławia krwawo się rozleci i
dotąd jeszcze republiki walczą o swoją niezależność.
Ale niech czas znowu się cofnie. W lokalach
oprócz narodowych wieczorów słychać przeboje, które dziewczyny znają z „trójki”
– in the summer time when the weather is high.. have a drink, have a drive, go
out and see what you can find. Bardzo im się podobają ukwiecone lokale na plaży. Wydają się luksusowe i ekskluzywne. Wejście na plaże jest płatne, to też ich zadziwia. Najdroższe
wejściówki zdarzyły się w Złotych Piaskach. Nie widziały w Polsce takich miejsc.
Następnego
dnia po mlecznym śniadaniu, małej brazylijskiej kawce z
Angelo, chłopakiem z kempingu, dziewczyny wychodzą przez bramkę i
zastanawiają, co będą robić. Miła niespodzianka, bo Malicz i Janoz czekają na
nich w swoim srebrnym samochodziku Renault 5. Dziewczyny, zabieramy was do Drużby
i winnicy. Plaża szeroka, złota i idylliczna, tak samo piękna jak w Złotych
Piaskach. Łagodne fale wyrzucają na brzeg czarne muszle. Spacer wzdłuż plaży,
beztroska, radosna pogoda ducha i zabawne rozmowy w różnych językach.
 |
Janoz jako Alain Delon😁 |
Wizyta w
winnicy i krótka degustacja win. Tylko
słodkie im smakują. Wszędzie białe lub
czerwone obrusy z charakterystycznymi
ludowymi deseniami, ceramiczne czy gliniane brązowe wyroby z wzorami. Tę miłą
atmosferę zepsuło pytanie Janoza, słowami
popularnej wtedy piosenki, do you think Im sexy like Rod Stewart, a czy mogę
być twoim sexuology profesor?, come on honey, tell me so.
A czy
nazywasz się profesor Higgins? Sorry? A może Pigmallion? Jeśli tak, to mogę być
twoją Galateą. I tutaj Janoz trochę się zagubił. Już od czasów liceum Alis
miała taki zwyczaj zaskakiwać chłopaków jakimś obcym słówkiem, czy pytaniem. To
była taka obrona przed odrzuceniem. I tak jestem od niego mądrzejsza, to niech
spada. Chociaż Janoz bardzo jej się
podobał, podobny do młodego Alaina Delona, trochę starszy od dziewcząt, dobrze mówił po
angielsku, to shy baby musiała odmówić.
Malicz wobec Megi, samaja liepota, był
nadal szarmanckim dżentelmenem i rozumiał, że wracamy o 22, bo jesteśmy „ z
rodzicami” na kempingu.
Kolejnego
dnia „ Jugosławianie” uparcie czekają rano na kempingu i witają ich
słowami w swoim języku, żartując, że
niby przed hotelem Odessa czekają cały
dzień i „demonstrativno nie każem o seksie- recze profesor seksolodzi”. W
samochodzie przygotowali taśmy z muzyką narodową i uczyli ich serbo-chorwackiego,
typu ty jesi moje sonce, ja tiebie volem etc. Nie zaborawam nikagda. Następnego dnia wyjechali, ale jesienią wrócili z wizytą do Krakowa. Tacy byli ambitni w
zdobywaniu. Ale to już inna historia.
Zdarzyło
się, że dziewczyny zostały cały dzień na kempingu, a tu
przyjechał autobus Arabów z Syrii i Jordanii, jakby antycypacja słynnego przeboju Jolka, Jolka. Przyjeżdżały
różne autobusy z turystami, Arabowie też się zdarzali. Rozeszli się po kempingu
i wszyscy z magnetofonami kasetowymi puszczali swoje
taneczne melodyjne piosenki. Totalna dla młodych ludzi egzotyka. Wszyscy tańczyli,
rozmawiali. Arabowie znali angielski,
francuski. Dawni koloniści zostawili trwały ślad. Alis i Megi w tamtych czasach bardzo pasjonowały
się innymi kulturami i religiami.
Planowały nawet podróż do Japonii koleją transsyberyjską do
Władywostoku, z przystankiem w Mongolii, z powrotem przez Indie. Dużo marzeń
zrealizowały w ciągu wielu następnych lat. Tymczasem przypomniały Arabom pięć
podstawowych obowiązków muzułmanina jak ręka Fatimy, a im szczęka opadła ze
zdziwienia.
Dziewczyny
miały taki rytuał . Najpierw śniadanie z polskimi chłopakami, najczęściej mleko
z bułkami i serem kozim. Czasami podgrzewały
coś do zjedzenia na ciepło na takich małych kostkach, które się
podpalało. Wzięły ze sobą parę zup w proszku. Wyglądało to bardzo
niecodziennie, bo ludzie zwykle mieli jakieś palniki, kuchenki gazowe. Pękały ze śmiechu obserwując samych
siebie. Potem jechały autobusem albo stopem do Warny. Wysiadały gdzieś niedaleko
placu Cyryla i Metodego koło Wielkiej Cerkwi
 |
Na zdjęciu Alis w swojej arabskiej sukience. |
i potem szły Primorskim Bulwarem do morza na plażę.
Podziwiały piękne secesyjne kamienice. Miasto wydawało się bardzo przyjazne dla turystów, słychać było
folklorystyczną muzykę, kelnerzy często występowali w ludowych strojach. Ale
zapraszali czasem po francusku. Dłuższy czas wisiał taki baner nad ulicą z napisem
Sedmica na morieto z datą początku sierpnia 1979 roku. Czytały cyrylicę, to były ich bardzo beztroskie tygodnie nad morzem.
Kolejnym
posiłkiem był duży arbuz spożywany na plaży, do tego pomidory i takie niby
bułki „wrocławskie”, oraz soczyste winogrona i brzoskwinie. Popijały z butelki
wielkim schweppesem. Raz, a była to niedziela 12 sierpnia niosły wielki arbuz, kolejna antycypacja i
Baby z Dirty dancing, a pomoc zaoferowali dwaj przystojni chłopcy. Dwóch Milanów
z Belgradu przejęło się, że taki wielki arbuz i jeszcze większą butelkę
schwepessu niosą dwie słabe dziewczyny. I tak spędziły resztę niedzieli już w
czwórkę żartując na temat Japanese camera czyli radzieckiej smieny i gdzie kto
mieszka. Dziewczyny oczywiście w hotelu Odessa,
 |
Do hotelu oczywiście prowadziły odeskie schody😍 |
 |
Upał widać po minie😀A co na głowie? |
a chłopcy jako pustelnicy w
Wielkiej Cerkwi. Śmiały się opowiadając
realia życia w swojej ojczyźnie, szczególnie na temat wymiany dolarowej i o tym jak wszyscy zazdroszczą
Jugosłowianom. Bo na zachodzie bez zmian.
Zawsze miały w portfelikach tych parę dolarów i marek. Bo zakupy
pamiątek w tzw. CoreCom koriekomie,
odpowiedniku polskiego pewexu robiły przed samym wyjazdem.
Obowiązkowym
punktem programu było Mauzoleum naszego Władysława III Warneńczyka. Dotarły tam
na piechotę, bo akurat nie trafiał się autostop. Wróciły już autobusem za 50 stotinek.
Przestrzenne historyczne miejsce , ogromny Park z makietą bitwy , zadziwiło to dziewczyny, pomyślały nad wielkością Polski w
tamtym 1444roku. Tak a propos, to najłatwiejsza data w historii.
Chciały też
podjechać pod turecką granicę do słynnego Miczurina, obecnie Carewo. Nazwy już
nie musieli zmieniać, taka współczesna dygresja, przecież Miczurin dużo dobrego
zrobił dla przyrody i środowiska naturalnego.
Wyruszyły pociągiem do Burgas. Tam wysiadły i trochę pozwiedzały, jak
zawsze ciekawe świata i ludzi. Myślały, że prześpią się na dworcu, a rano pojadą dalej do Sozopola, Primorska i
Miczurina. Nasze dziewczyny były pod
dobrą gwiazdą w Bułgarii. Kiedy okazało się, że dworce zamykają na noc
/!/, znaleźli się przyjaźni Bułgarzy,
którzy użyczyli noclegu, nakarmili i przestrzegali, żeby dalej nie jechać, bo
nie ma dobrego połączenia. Ciekawe pogaduszki o wspólnocie demoludów ciągnęły
się długo w noc. Tu przydał się rosyjski. Alis przez rok miała tzw. SCS czyli
starocerkiewno-słowiański i historię
języków słowiańskich studiowały na żywo. Wróciły do Warny i na swój kemping, gdzie przez kilka dni odpoczęły od wrażeń i
poopalały się w towarzystwie swoich „rodziców” oraz miłych czeskich studentów z Trnowa,/ nie mylić z
Vieliko Tyrnowo/ a właściwie Słowaków. Bardzo zachwalali swoje miasto i
zapraszali do siebie. Wszyscy jedli
arbuzy i próbowali różne rakije. Ohyda. Wieczorami wspaniałe dyskoteki i
Dancing queens to dziewczyny, having the time of the life posiadając One way
ticket z zespołem Eruption.
 |
Jedno z moich ładniejszych zdjęć z czasów studenckich. W tle słowacki student. |
Projekty na
zwiedzanie nadal były obecne. Po
śniadaniu jak zwykle idą na stopa z planami na Bałczik. Zatrzymuje się biały wolksvagen z otwieranym
dachem, a w środku dwóch młodych miłych
Włochów, Moreno i Ivano. Kiepsko mówią cywilizowanymi językami, ale chętni
pojeździć z nimi i zobaczyć bułgarskie historyczne miejsca. Czuły się jak w filmie, gdy wiatr rozwiewał
im włosy, stawały podczas jazdy i krzyczały one way ticket. Bo pierwszy raz w takim samochodzie.
Bałczik,
Albena, niedostępna Kaliakra. Miejsca wielu tragicznych wojen już od czasów
wczesnochrześcijańskich, potem z Imperium Osmańskim, z Rosją. Ślady
rzymskie, ragazzi qualcosa capisci. Bałczik już od czasów greckich jako
Dionizopolis, potem grecko-bizantyjska forteca ma długą i wspaniałą
historię. Religie zostawiały ślad, stąd meczety wymieniają się z cerkwiami, a
jest ich kilka. Piękne położenie
upodobała sobie królowa rumuńska Maria,
bo też zdarzył się epizod rumuński tego uroczego miasteczka i postawiono dla pięknej
monarchini imponujący orientalny
pałacyk.
 |
Prawie jak królowa. W jednych butach i może jeszcze japonki. |
Młodość, radość, uroda tej
grupki krótkotrwałych przyjaciół była piękna jak otaczająca ich przyroda i zabytki.
Śmiali się i radowali z każdej możliwości porozumienia się. Jedna z dziewczyn
powiedziała, że czuje się jak Isadora Duncan, dobrze, że nie ma szala. Ale
ragazzi chyba nie zrozumieli, co miała na myśli. Na plaży bawili się falami, krzyczeli,
skakali jak dzieci. Bellissime.
 |
Ale byłam strzaskana słońcem. |
W ostatni
dzień pobytu sprzedały Bułgarom na kempingu swoje materace, śpiwór, okulary,
nawet poszły rozpoczęte kremy nivea. Zakupiły parę pamiątek, olejki różane,
gliniane dzbanuszki, obrusiki, bieżniki to były wtedy, rakije,
koniak Slanciv Briag, pocztówki.
Żegnały
Warnę z wielkim rozrzewnieniem i wzruszeniem oraz Bułgarów, przyjaznych,
serdecznych, przemiłych ludzi. W drogę powrotną ruszyły oddzielnie, Alis przez Budapeszt, Megi przez Lwów, bo
przecież bilety kupowały też oddzielnie i nie porozumiały się w tym zakresie.
I koniec beztroskiego dzieciństwa i szczeniackich wygłupów, czas wracać na pokład
jawy.
Dziewczyny skończyły studia z wyróżnieniem. Megi wyjechała za granicę, Alis wróciła do
rodzinnego miasta. Z powodzeniem realizowały swoje zawodowe kariery. Wyszły za mąż. Potem ich drogi częściowo się rozeszły.
Wychowały dzieci i doczekały się wnucząt. Czas płynie nieubłaganie.
Nadal dużo podróżują ze swoją dawną
ciekawością świata i ludzi. Spotykają się on-line.
Tamte wakacje często wspominają, chociaż widziały potem wiele ciekawszych
miejsc, ale tamto było jak sweet sixteen, gdzie wypadało być niedojrzałym, bez
pieniędzy, podróżować stopem , nie malować się i pić mleko na śniadanie.💓